poniedziałek, 9 czerwca 2014

"My Kitten" - Fourteen Puds

14.


- Ale jak to do domu, czemu do domu, co?- Zapytałem, kiedy już byliśmy daleko od naszego poprzedniego hotelu. Ponieważ jechaliśmy jakaś opustoszała drogą Byunghun zrównał się z nami samochodem i Kai teraz uradowany machał do Kyungsoo.
- Tao powiedział, że to ich trochę zmyli. Z resztą chcę wrócić do miasta, bo musi coś od nich…zabrać- powiedział, po czym zatrąbił na Byunghuna, który zaczął jechać przed nami zygzakiem. Widziałem tylko wyrzucone wysoko w górę ręce Mimi i jej uradowaną twarz, kiedy obracała się dookoła. L.Joe jest dla Mimi kimś takim jak D.O dla Kaia. I musze ostrzec Chena, bo takie osoby są niebezpieczne.
- Aha…zaraz, co zabrać?- Zapytałem. Lay jedynie westchnął wzruszając rekami. Zmarszczyłem brwi, po czym spojrzałem na Kaia, który ziewnął opierając głowę o siedzenie przed nim posłał mi senny uśmiech.
- Nie cieszysz się, że wracamy do domu Baek?- Zapytał przecierając oczy.
- Jasne, że się cieszę. Martwię się tylko, że znów nas znajdą…- mruknąłem wyglądając przez okno.
            - Będzie dobrze. Tao hyung i Lu nam pomogą- powiedział przeciągając się. Skrzywiłem się, kiedy usłyszałem jak jego kości strzelają. Kai jedynie uśmiechnął się.
- Nienawidzę jak tak robisz- powiedziałem z oburzoną mina. Kai przychylił głowę mocno na bok a ja znów usłyszałem znienawidzony dźwięk. Wzdrygnąłem się.
- Czemu?- Zapytał niewinnie. Zbije go przysięgam.
- Bo to straszne- burknąłem odsuwając się do niego. Kai zaczął wyłamywać sobie palce a ja krzyknąłem.
- CISZA!- Ryknął Lay. Oboje spojrzeliśmy na niego a kiedy się odwrócił posłał mi przerażający uśmiech, po czym na raz wyłamał sobie wszystkie palce.
- Aaaa! Jesteście STRASZNI! Nienawidzę was!- Krzyknąłem zasłaniając uszy rekami i rzucając w nich morderczymi spojrzeniami odwróciłem się twarzą do szyby. Lay zaśmiał się ruszając w końcu, kiedy światło zmieniło się na zielone a Kai zaśmiał się cicho, po czym zaczął drażnić moją szyje ogonem.
- Przysięgam ci, że go utnę jak nie przestaniesz- ostrzegałem. Kai przytulił swój ogon, po czym wystawił mi język.
- Jesteś zazdrosny, bo nie masz ogona- powiedział, po czym na tym skończyła się nasza konwersacja w samochodzie. Niedługo po tym zasnąłem a kiedy Lay zatrzymał się by zamienić się z Kyungsoo a Byunghyun wlał w siebie kolejne litry kawy Kai nadal spał na kanapie.
- Na serio wracamy do domu?- Zapytałem Byunghuna.
- No tak. Tao powiedział, że pewnie byśmy na to nie wpadli i oni będą nas szukać po całej Korei byle nie w Busan, więc stwierdził, że tak będzie dobrze. Z resztą ma coś do załatwienia w ich bazie…czy jak on to tam nazwał- powiedział mieszając kawę z McDonald’s, po czym wypił ją duszkiem by złapać za kolejną.
- Nie chciałbyś żebym ja poprowadził?- Zapytałem niepewnie a on tylko pokręcił głową.
- Jest dobrze Baekkie przywykłem już do tego- powiedział. Mimi znów krzyknęła z wnętrza samochodu, że chciałaby na serio wyjść, ale Chen uparcie twierdził, że jeśli nie zasłoni uszu nie wyjdzie. No cóż, jeśli chciała wejść do restauracji to w cale mu się nie dziwie. Zdenerwowana Mimi wyłoniła się chwile później i sprintem popędziła w stronę McDonald’s.
- Co jej…?- Zapytałem Jongdae.
- Nie mam pojęcia i chyba nawet nie chce wiedzieć- powiedział poważnie przeciągając się.- Gdzie Kai?
- Śpi- powiedziałem upijając mały łyk kawy L.Joe.
- No tak to było głupie pytanie- powiedział Chen a ja zaśmiałem się.
- Wcale że nie śpię…ha ha ha- powiedział sarkastycznie Kai pojawiając się jakby z nikąd. Oplułem się kawą, która miałem w ustach.
- Wybacz, że zapytam być może to jest niestosowne czy coś…- mruknął Byunghun odkładając swoją kawę, kiedy ja dalej krztusiłem się swoją.- Ale czemu nie masz koszuli?- Zapytał. Kai zerknął w dół jakby nie mając o tym pojęcia.
- A tak…jakaś kobieta wylała mi na koszule kawę, po czym powiedziała, że mi ją przepierze…jeszcze nie wróciła…- powiedział drapiąc się w tył głowy, przez co jego czapka zsunęła mu się bardziej na czoło. Uchyliłem z niedowierzaniem usta a L.Joe uniósł brew w niedowierzaniu.
- Na serio?
- No miała kubek z kawą…taki jak ty hyung- powiedział wskazując na kawę z restauracji.
- Ej czemu… Woho! Kai- krzyknął Lay nagle jakby rozbudzony. Kocur spojrzał na niego nic nie rozumiejąc.- Właśnie miałem się zapytać, czemu jakaś kobieta skacze z koszulą przy stoliku z innymi kobietami, ale chyba już rozumiem- powiedział opierając się o stół obok mnie. Było mi jednocześnie niedobrze i gorąco.
- Więc twierdzisz, że ta kobieta zrobiła to specjalnie by zobaczyć tors Kaia…?- Zapytał L.Joe. Mimi która właśnie wróciła z restauracji wyglądała na bardzo zdenerwowaną i nie przejmowała się wyzwiskami lecącymi w jej strony od kilku kobiet, które szły tuż za nią. W ręce trzymała koszule, która zapewne należała do Kaia.
- Czemu ludzkie kobiety są takie dziwne?- zapytała podając koszulę Kaiowi. Chłopak rozłożył ją, po czym wydął niezadowolony wargę widząc nadal plamę na piersi.
- Załóż ją lepiej- powiedział D.O kiedy ja kucałem starając się uspokoić swój oddech. Okey nie mam pojęcia, co się dzieje.
- Wiesz Mimi…ludzkie kobiety są bardzo skomplikowane- zaczął Lay.
- Nie kończ- poprosiłem razem z D.O widząc jak Kai sprawnie zapina guziki koszuli by po chwili ściągnąć na milisekundę czapkę by ja poprawić. Niedługo po tym jego ręce już były w kieszeniach spodni a jego oczy ciekawie spoglądały w stronę rozwścieczonych kobiet. Mimi spojrzała na nas mrożąc oczy, po czym oparła się o L.Joe.
- Ja rozumiem, że Kai jest przystojnym kotem, ale czemu mu tego nie powiedzmy zamiast zabierać mu koszulę? Dobrze, że mi nie zabierają koszuli- powiedziała otwierając w przerażeniu oczy Kai zaśmiał się a ja tylko pokręciłem głową.
- Zabiłbym ich- powiedział spokojnie Chen.
- Gdy mówi się słowa w tak spokojny sposób są jeszcze bardziej przerażające- zauważył Kai. Jongdae tylko pokiwał głowa a Mimi uśmiechnęła się szeroko do swojego właściciela.
- Chodź przystojny kocie znajdziemy ci coś na przebranie- powiedziałem już spokojnie.
- AWWW!- Zawyła Mimi a ja tylko pokręciłem głową czekając aż Kai podąży za mną do samochodu. Kiedy w końcu opuściliśmy parking z napalonymi kobietami na trawniku Kai otworzył okno i zamachał do nich a ja myślałem, że go zabije w tym momencie.
- Jesteś złym kotem- powiedziałem. Kai położył uszy tak, że nie było ich widać zza jego włosów.
- Chciałem się tylko pożegnać- powiedział a ja westchnąłem opierając się o jego ramie by zasnąć na kolejne kilka godzin.

W domu byliśmy przed świtem. Lay i Kyungsoo zostali tylko na chwile, po czym stwierdzili, że będą spali w mieszkaniu, Kyungsoo które było najbliżej mieszkania L.Joe. Kai chyba nie był taki szczęśliwy odkąd…już sam nie pamiętałem, od kiedy. Cały czas łaził uśmiechnięty, co chwile mnie zaczepiał…było jak dawniej. Może trochę inaczej. Kai nie wychodził już do ogrodu, okna i drzwi na balkon były szczelnie zamknięte no i Kaiowi nie wolno było ogólnie wychodzić z domu. Ale chyba nawet mu to nie przeszkadzało.
- Hyung- Kai stał w kuchni z zaskakująco poważną miną. Spojrzałem na niego niepewnie odkładając nóż na bok.
- Co jest?- Zapytałem niepewnie.
- Przytulisz mnie?- Na jego twarzy od razy wykwitł szeroki uśmiech a ja tylko westchnąłem z uśmiechem rozkładając ręce. Kai lepił się do mnie jeszcze bardziej niż wcześniej, co w sumie mi nie przeszkadzało. Szybko wpasowałem się jego objęcia gładząc jego plecy dłońmi, kiedy jego ogon owinął się wokół mojej talii. Ten sielankowy moment przerwało głośne burczenie brzucha Kaia.
- Właśnie maiłem ci powiedzieć, że jestem głodny- powiedział spokojnie Kai a ja zaśmiałem się głośno odsuwając się.
- Jak dasz mi skończyć to zaraz będzie jedzenie- powiedziałem. Mimo iż w domu byliśmy zaledwie dwa dni czułem się jakby te dwa i pół miesiąca, które spędziliśmy w podróży nigdy nie istniało. Kai usadowił się z powrotem na kanapie leżąc na brzuchu i oglądając odcinki Pororo. Dziś był piątek, więc wieczorem będzie jakiś nowy. Kiedy skończyłem robić obiad i zawołałem Kai do stołu sam poszedłem szybko do pokoju Kaia by znaleźć w nim to, co ukryłem tam kilka dni po zniknięciu Kaia. Zacząłem grzebać w skrzyni pełnej zabawek, po czym z gorzkim uśmiechem spojrzałem na zakrwawioną i zabłoconą kartkę z informacją, od Myungsoo. Kiedy zszedłem z powrotem na dół Kai kradł z mojego talerza kawałek mięsa, ale wspaniałomyślnie postanowiłem to zignorować i ruszyłem w kierunku kominka, w którym zaczęliśmy palić ze względu na zbliżająca się zimę. Otworzyłem oddzielające ogień o pokoju szklane drzwiczki i wrzuciłem w płomienie kartkę czekając aż całkowicie w nich zniknie. Zamknąłem drzwiczki z powrotem i wróciłem do ciekawie na mnie zerkającego Kaia.
- Co to było hyung?- Zapytał.
- Nic, czym warto się przejmować- powiedziałem z uśmiechem zabierając się za jedzenie. 



Korekta by Nejimakidori
++++++++++ 
 
Ayo~!
Zapraszam na notkę i do zobaczenia niedługo~!
G.G