14.
- Ale jak to
do domu, czemu do domu, co?- Zapytałem, kiedy już byliśmy daleko od naszego
poprzedniego hotelu. Ponieważ jechaliśmy jakaś opustoszała drogą Byunghun
zrównał się z nami samochodem i Kai teraz uradowany machał do Kyungsoo.
- Tao
powiedział, że to ich trochę zmyli. Z resztą chcę wrócić do miasta, bo musi coś
od nich…zabrać- powiedział, po czym zatrąbił na Byunghuna, który zaczął jechać
przed nami zygzakiem. Widziałem tylko wyrzucone wysoko w górę ręce Mimi i jej
uradowaną twarz, kiedy obracała się dookoła. L.Joe jest dla Mimi kimś takim jak
D.O dla Kaia. I musze ostrzec Chena, bo takie osoby są niebezpieczne.
- Aha…zaraz,
co zabrać?- Zapytałem. Lay jedynie westchnął wzruszając rekami. Zmarszczyłem brwi,
po czym spojrzałem na Kaia, który ziewnął opierając głowę o siedzenie przed nim
posłał mi senny uśmiech.
- Nie cieszysz
się, że wracamy do domu Baek?- Zapytał przecierając oczy.
- Jasne, że
się cieszę. Martwię się tylko, że znów nas znajdą…- mruknąłem wyglądając przez
okno.
-
Będzie dobrze. Tao hyung i Lu nam pomogą- powiedział przeciągając się.
Skrzywiłem się, kiedy usłyszałem jak jego kości strzelają. Kai jedynie uśmiechnął
się.
- Nienawidzę
jak tak robisz- powiedziałem z oburzoną mina. Kai przychylił głowę mocno na bok
a ja znów usłyszałem znienawidzony dźwięk. Wzdrygnąłem się.
- Czemu?- Zapytał
niewinnie. Zbije go przysięgam.
- Bo to
straszne- burknąłem odsuwając się do niego. Kai zaczął wyłamywać sobie palce a
ja krzyknąłem.
- CISZA!-
Ryknął Lay. Oboje spojrzeliśmy na niego a kiedy się odwrócił posłał mi przerażający
uśmiech, po czym na raz wyłamał sobie wszystkie palce.
- Aaaa! Jesteście
STRASZNI! Nienawidzę was!- Krzyknąłem zasłaniając uszy rekami i rzucając w nich
morderczymi spojrzeniami odwróciłem się twarzą do szyby. Lay zaśmiał się ruszając
w końcu, kiedy światło zmieniło się na zielone a Kai zaśmiał się cicho, po czym
zaczął drażnić moją szyje ogonem.
- Przysięgam ci,
że go utnę jak nie przestaniesz- ostrzegałem. Kai przytulił swój ogon, po czym
wystawił mi język.
- Jesteś zazdrosny,
bo nie masz ogona- powiedział, po czym na tym skończyła się nasza konwersacja w
samochodzie. Niedługo po tym zasnąłem a kiedy Lay zatrzymał się by zamienić się
z Kyungsoo a Byunghyun wlał w siebie kolejne litry kawy Kai nadal spał na
kanapie.
- Na serio
wracamy do domu?- Zapytałem Byunghuna.
- No tak. Tao powiedział,
że pewnie byśmy na to nie wpadli i oni będą nas szukać po całej Korei byle nie
w Busan, więc stwierdził, że tak będzie dobrze. Z resztą ma coś do załatwienia
w ich bazie…czy jak on to tam nazwał- powiedział mieszając kawę z McDonald’s,
po czym wypił ją duszkiem by złapać za kolejną.
- Nie chciałbyś
żebym ja poprowadził?- Zapytałem niepewnie a on tylko pokręcił głową.
- Jest dobrze
Baekkie przywykłem już do tego- powiedział. Mimi znów krzyknęła z wnętrza samochodu,
że chciałaby na serio wyjść, ale Chen uparcie twierdził, że jeśli nie zasłoni
uszu nie wyjdzie. No cóż, jeśli chciała wejść do restauracji to w cale mu się
nie dziwie. Zdenerwowana Mimi wyłoniła się chwile później i sprintem popędziła
w stronę McDonald’s.
- Co jej…?-
Zapytałem Jongdae.
- Nie mam pojęcia
i chyba nawet nie chce wiedzieć- powiedział poważnie przeciągając się.- Gdzie
Kai?
- Śpi-
powiedziałem upijając mały łyk kawy L.Joe.
- No tak to
było głupie pytanie- powiedział Chen a ja zaśmiałem się.
- Wcale że nie
śpię…ha ha ha- powiedział sarkastycznie Kai pojawiając się jakby z nikąd.
Oplułem się kawą, która miałem w ustach.
- Wybacz, że
zapytam być może to jest niestosowne czy coś…- mruknął Byunghun odkładając
swoją kawę, kiedy ja dalej krztusiłem się swoją.- Ale czemu nie masz koszuli?-
Zapytał. Kai zerknął w dół jakby nie mając o tym pojęcia.
- A tak…jakaś
kobieta wylała mi na koszule kawę, po czym powiedziała, że mi ją
przepierze…jeszcze nie wróciła…- powiedział drapiąc się w tył głowy, przez co
jego czapka zsunęła mu się bardziej na czoło. Uchyliłem z niedowierzaniem usta
a L.Joe uniósł brew w niedowierzaniu.
- Na serio?
- No miała
kubek z kawą…taki jak ty hyung- powiedział wskazując na kawę z restauracji.
- Ej czemu…
Woho! Kai- krzyknął Lay nagle jakby rozbudzony. Kocur spojrzał na niego nic nie
rozumiejąc.- Właśnie miałem się zapytać, czemu jakaś kobieta skacze z koszulą
przy stoliku z innymi kobietami, ale chyba już rozumiem- powiedział opierając
się o stół obok mnie. Było mi jednocześnie niedobrze i gorąco.
- Więc twierdzisz,
że ta kobieta zrobiła to specjalnie by zobaczyć tors Kaia…?- Zapytał L.Joe.
Mimi która właśnie wróciła z restauracji wyglądała na bardzo zdenerwowaną i nie
przejmowała się wyzwiskami lecącymi w jej strony od kilku kobiet, które szły
tuż za nią. W ręce trzymała koszule, która zapewne należała do Kaia.
- Czemu
ludzkie kobiety są takie dziwne?- zapytała podając koszulę Kaiowi. Chłopak
rozłożył ją, po czym wydął niezadowolony wargę widząc nadal plamę na piersi.
- Załóż ją
lepiej- powiedział D.O kiedy ja kucałem starając się uspokoić swój oddech. Okey
nie mam pojęcia, co się dzieje.
- Wiesz
Mimi…ludzkie kobiety są bardzo skomplikowane- zaczął Lay.
- Nie kończ-
poprosiłem razem z D.O widząc jak Kai sprawnie zapina guziki koszuli by po
chwili ściągnąć na milisekundę czapkę by ja poprawić. Niedługo po tym jego ręce
już były w kieszeniach spodni a jego oczy ciekawie spoglądały w stronę
rozwścieczonych kobiet. Mimi spojrzała na nas mrożąc oczy, po czym oparła się o
L.Joe.
- Ja rozumiem,
że Kai jest przystojnym kotem, ale czemu mu tego nie powiedzmy zamiast zabierać
mu koszulę? Dobrze, że mi nie zabierają koszuli- powiedziała otwierając w
przerażeniu oczy Kai zaśmiał się a ja tylko pokręciłem głową.
- Zabiłbym
ich- powiedział spokojnie Chen.
- Gdy mówi się
słowa w tak spokojny sposób są jeszcze bardziej przerażające- zauważył Kai.
Jongdae tylko pokiwał głowa a Mimi uśmiechnęła się szeroko do swojego
właściciela.
- Chodź przystojny
kocie znajdziemy ci coś na przebranie- powiedziałem już spokojnie.
- AWWW!-
Zawyła Mimi a ja tylko pokręciłem głową czekając aż Kai podąży za mną do
samochodu. Kiedy w końcu opuściliśmy parking z napalonymi kobietami na trawniku
Kai otworzył okno i zamachał do nich a ja myślałem, że go zabije w tym
momencie.
- Jesteś złym
kotem- powiedziałem. Kai położył uszy tak, że nie było ich widać zza jego
włosów.
- Chciałem się
tylko pożegnać- powiedział a ja westchnąłem opierając się o jego ramie by
zasnąć na kolejne kilka godzin.
W domu byliśmy
przed świtem. Lay i Kyungsoo zostali tylko na chwile, po czym stwierdzili, że
będą spali w mieszkaniu, Kyungsoo które było najbliżej mieszkania L.Joe. Kai
chyba nie był taki szczęśliwy odkąd…już sam nie pamiętałem, od kiedy. Cały czas
łaził uśmiechnięty, co chwile mnie zaczepiał…było jak dawniej. Może trochę inaczej.
Kai nie wychodził już do ogrodu, okna i drzwi na balkon były szczelnie
zamknięte no i Kaiowi nie wolno było ogólnie wychodzić z domu. Ale chyba nawet
mu to nie przeszkadzało.
- Hyung- Kai
stał w kuchni z zaskakująco poważną miną. Spojrzałem na niego niepewnie
odkładając nóż na bok.
- Co jest?-
Zapytałem niepewnie.
- Przytulisz
mnie?- Na jego twarzy od razy wykwitł szeroki uśmiech a ja tylko westchnąłem z
uśmiechem rozkładając ręce. Kai lepił się do mnie jeszcze bardziej niż wcześniej,
co w sumie mi nie przeszkadzało. Szybko wpasowałem się jego objęcia gładząc
jego plecy dłońmi, kiedy jego ogon owinął się wokół mojej talii. Ten sielankowy
moment przerwało głośne burczenie brzucha Kaia.
- Właśnie
maiłem ci powiedzieć, że jestem głodny- powiedział spokojnie Kai a ja zaśmiałem
się głośno odsuwając się.
- Jak dasz mi
skończyć to zaraz będzie jedzenie- powiedziałem. Mimo iż w domu byliśmy
zaledwie dwa dni czułem się jakby te dwa i pół miesiąca, które spędziliśmy w
podróży nigdy nie istniało. Kai usadowił się z powrotem na kanapie leżąc na
brzuchu i oglądając odcinki Pororo. Dziś był piątek, więc wieczorem będzie
jakiś nowy. Kiedy skończyłem robić obiad i zawołałem Kai do stołu sam poszedłem
szybko do pokoju Kaia by znaleźć w nim to, co ukryłem tam kilka dni po
zniknięciu Kaia. Zacząłem grzebać w skrzyni pełnej zabawek, po czym z gorzkim
uśmiechem spojrzałem na zakrwawioną i zabłoconą kartkę z informacją, od
Myungsoo. Kiedy zszedłem z powrotem na dół Kai kradł z mojego talerza kawałek mięsa,
ale wspaniałomyślnie postanowiłem to zignorować i ruszyłem w kierunku kominka,
w którym zaczęliśmy palić ze względu na zbliżająca się zimę. Otworzyłem
oddzielające ogień o pokoju szklane drzwiczki i wrzuciłem w płomienie kartkę
czekając aż całkowicie w nich zniknie. Zamknąłem drzwiczki z powrotem i wróciłem
do ciekawie na mnie zerkającego Kaia.
- Co to było
hyung?- Zapytał.
- Nic, czym
warto się przejmować- powiedziałem z uśmiechem zabierając się za jedzenie.
Korekta by Nejimakidori
++++++++++
Ayo~!
Zapraszam na notkę i do zobaczenia niedługo~!
G.G
Nie każ mi tym razem tyle czekać bo nie wytrzymam. Szybko coś napisz tutaj albo na drugim blogu bo umrę z pragnienia ♥
OdpowiedzUsuńhttp://exo-fan-fiction.blogspot.com/
mimo, że ten rozdział był bardziej zapychaczem to był extra QQ ♥ taki fluff i wgl sielankowe życie - mogłabym tylko takie rzeczy czytać, gdzie bohaterowie się miziają ciągle ♥
OdpowiedzUsuńpół nagi Kai... *q* ♥ tak tak <3 wyobraźnia na najwyższych obrotach <3
czekam na następny rozdział *plz zrób więcej takich uroczych one mi urozmaicają dzień XD ♥* i czy może jest szansa na smuta? :3 czy raczej nie? ;c ale w sumie już obojętnie, aby all dobrze się działa w tym ff nie chce więcej by Kai cierpiał QQ
pozdrawiam i sorcia że poprzedniego nie skomentowałam, ale wiedz, że czytam na bieżąco, bo kocham to ff ♥
Była korekta ale ja dużo błędów wyłapałam i to takich bardzo widocznych
OdpowiedzUsuńPomocny Anonim
O tak, zgadzam się z Anonimem. Odkąd czytam twoje twory w oczy rzuca mi się jeden błąd, mianowicie: 'w cale' i to mimo bety się zawsze pojawia.
OdpowiedzUsuńNie mniej opowiadanie bardzo,ale to bardzo mi się podoba *-* tak samo jak wszystki twoje szoty, których nie miałam przyjemności jeszcze komentować ^•^ ale to się nadrobi xd
Pozdrawiam i życzę weny,
Mimi