wtorek, 8 lipca 2014

"My Kitten" - Fifteen Puds

15.



Byliśmy w domu już tydzień. Jongdae i Mimi jak i L.Joe nie widziałem przez ten czas natomiast Lay i D.O od czasu do czasu do nas wpadali i informowali, co tam u tamtej trójki. Chyba tylko raz widziałem Lu bawiącego się piłką Kaia która pewnie leżała poza ogrodzeniem naszego ogrodu. Przemknął mi w tamtym momencie również Tao gdyż Lu nie chciał przestać się bawić a zapewne musieli iść sprawdzić, co tam u reszty. Pewnie wystarczyło tylko imię Chena by Lulu zostawił piłkę i zniknął. Co prawda Lu niby był… napalony, ale to chyba trwało zbyt długo…może faktycznie zakochał się w Jongdae a wszyscy brali to za szczenięce napalenie? Jakoś nie interesowało mnie. Dziś w końcu szef nie wysłał mi żadnej roboty, co oznaczało dzień wolny. Zazwyczaj zabierałem w takie dni Kaia na spacery, ale dziś musieliśmy zostać w domu…tak jak przez najbliższy czas. Kai kręcił się po domu a ja w tym czasie postanowiłem w chwilowym spokoju przeczytać gazetę. Nie robiłem tego od dawna. Zasiadłem wiec wygodnie na kanapie otwierając gazetę na interesującym mnie artykule. Mój spokój nie trwał jednak zbyt długo. Po chwili poczułem na sobie czyjeś spojrzenie a następnie jak ktoś wsuwa się na kanapę tuż za mną. Całkiem niedługo po tym Kai obejmował mnie za szyje machając zadowolony ogonem z głowa na moim ramieniu.
- Co robisz?
- A jak myślisz…?
- Hyung, nie bądź taki zgorzkniały.
- Chwila spokoju Kai…tylko chwila, proszę.
- Nie.
Odwróciłem głowę by spojrzeć złowrogim spojrzeniem na Kaia, który tylko wyszczerzył do mnie swoje wszystkie zęby ukazując długie kły.
- Czemu?
- Nudno mi
- Jezu Kai- jęknąłem odkładając gazetę. Kai znów zaśmiał się miaucząc jednocześnie przytulając się do mojej szyi mocniej by przycisnąć usta do mojego policzka, po czym zastąpił je jego policzek.
- Hyung, czemu taki jesteś?- Zapytał wysuwając dolna wargę.
- Jaki?
- Nudny- powiedział z szerokim uśmiechem. Zmrużyłem oczy mierząc go wzrokiem, po czym złapałem za poduszkę uderzając nią go w głowę.
- Aj! Aua hyung, przestań! Haha proszę! Aua to akurat bolało, hyung!
Cały czas powtarzał, kiedy biegałem za nim po całym parterze uderzając poduszką w różne części jego ciała. Najczęściej w plecy. Kiedy się zmęczyłem padłem na podłogę  podkładając sobie poduszkę pod brodę, uśmiechnąłem się widząc przed sobą stopy Kaia.
- Narzędzie zbrodni doskonałe- mruknąłem.
- Po skończonej robocie możesz na nim odpocząć- zaśmiał się zdyszany Kai siadając po turecku na przeciw mnie. Położyłem się na plecach oddychając ciężko. W sumie bieganie po domu za takim kotem jest na serio męczące. Zwłaszcza, gdy ma od ciebie dłuższe nogi i ogólnie jest szybszy. Zasłoniłem ramieniem swoje oczy oddychając ciężko przez uchylone usta. Kai wplatał swoje palce w moje włosy przeczesując je.
- Hyung…
- Hm...?
- Hyung.
- Hm?
- …
- Co jest, Kai?- Zapytałem w końcu ściągając ramie z twarzy. Światło z lampy nawet nie zdążyło mnie uderzyć, kiedy zasłoniła je głowa Kaia, jego miękkie usta na moich i delikatne ręce na mojej twarzy. Westchnąłem trochę zaskoczony. Ręce Kaia znalazły się na moich ramionach pociągając mnie tak, że moja głowa spoczywała na kolanach Kaia. Wyciągnąłem ręce do góry by złapać twarz Kaia w swoje dłonie, po czym odsunąłem go lekko od siebie.
- Co się stało?- Zapytałem. Kai całował trochę… brutalnie. Z mojej wargi na pewno leciała krew, kiedy jeden z jego kłów się w nią wbił.
- Nie wiem- przyznał wtulając swój policzek w moją dłoń. Podniosłem się do siadu obracając przodem do kocura i wycierając wierzchem dłoni kilka kropelek krwi. Wdrapałem się na jego kolana i przytuliłem mocno.
- Denerwujesz się czymś?- Zapytałem drapiąc go za uchem. Kai chwile zastanawiał się czy pokręcić głową, ale chyba mój dotyk na jego wrażliwych uszach był zbyt przyjemny wiec tylko mruknął coś, jako odpowiedź a co uznałem za zaprzeczenie.
- Nie- dodał jeszcze.- Po prostu… chcę cię dotykać- powiedział wtulając głowę w moje ramie a ja poczułem jak na moich policzkach występują rumieńce. Po chwili wyswobodziłem się z objęć kocura proponując mu coś do jedzenia. Kai podreptał do kuchni zaraz za mną. Zerknąłem na jego zarumieniona twarz, kiedy siadał przy stole. Wyglądał na trochę zmęczonego, ale niemożliwe żeby zmęczył go ten nasz krótki bieg. Postawiałem przed nim szklankę z mlekiem a sam zacząłem przygotowywać sobie kanapkę. Kiedy skończyłem Kai nawet nie upił łyka. Westchnąłem.
- Powinieneś iść spać- powiedziałem. Kai drgnął jakbym wybudził go z jakiegoś transu, wstał gwałtownie, kiwnął głową i wybiegł szybko na piętro. Zmarszczyłem brwi odkładając kanapkę i biorąc szklankę mleka do ręki.
- Coś jest nie tak.

Kai przez następny dzień nadal zachowywał się dziwnie. Nie całował mnie nie wspominając nawet o przytulaniu. Dzieliła nas cały czas bezpieczna odległość półtora metra. Byłem pewny, że to tyle, bo Kai czasem odsuwał się kawałek albo przysuwałby dobrze dobrać odległość, po czym wzdychał zadowolony jakby niewiadomo, co się działo. Obserwowałem go uważnie mając nadzieje, że kolejnego dnia się to zmieni, ale kiedy to nie nastąpiło, wezwałem pomoc.
- Co znów?- Zapytał Yixing wchodząc powoli do domu. Kai spojrzał na niego zaskoczony odwracając głowę od telewizora.- Cześć Kai.
- Cześć hyung- mruknął cicho przyciskając swój ogon do piersi.
- Co z nim?- Zapytał od razu Lay a ja przygryzłem wargę ciągnąc go do kuchni.
- To już drugi dzień, kiedy zachowuje się tak dziwnie. Nie zbliża się do mnie bliżej niż na półtora metra a w sypialni śpi na podłodze albo w swoim pokoju- jęknąłem. Lay wyglądał na zaszokowanego.
- Wow… może go obraziłeś?- Zapytał a ja pokręciłem głowa.- Może zrobił coś złego?- Znów powtórzyłem czynność.- Sam nie wiem myślisz, że jest chory?- Zapytał jeszcze.
- Wydaje się mieć cały czas zarumienioną twarz. Może ma gorączkę znów?- Zapytałem. Lay wzruszał ramionami i wszedł do salonu. Kai nie odsunął się, kiedy Lay przyłożył swoją dłoń do jego czoła, co głupio ukłuło mnie w serce. Wcale nie jestem zazdrosny, ale po prostu….to smutne. Po chwili rozmowy Lay wrócił do mnie śmiejąc się do łez.
- Co jest?- Zapytałem szeptem.
- Spokojnie, Kai nie jest chory- powiedział wycierając łzy z kącików oczu.
- To, co mu jest?- Zapytałam marszcząc brwi. Lay zacisnął wargi, po czym pokręcił głową.
- Kai sam ci powie- powiedział, po czym w podskokach ruszył do drzwi i opuścił dom. Rozejrzałem się zdezorientowany.
- To, po co ja po niego dzwoniłem?- Zapytałem sam siebie, po czym kręcąc głową opuściłem kuchnie by usiąść obok Kaia na kanapie. Albo mi się zdawało albo Kai wydał dziwny dźwięk frustracji po tym, kiedy przysunąłem się do niego jeszcze bliżej a on nie mógł się już odsunąć. Rzuciłem mu tylko krótkie jedynie lekko zirytowane spojrzenie, po czym zwróciłem swój wzrok na telewizor. Kai wcisnął się jak najmocniej w róg miedzy oparciem kanapy a podłokietnikiem i mierzył mnie niepewnym spojrzeniem.
- Kai?- Powiedziałem odwracając się a kocur wydał z siebie coś, co mogło brzmieć jak pisk i krzyk jednocześnie. Zmrużyłem oczy patrząc na jego napuszony ze stresu ogon i schowane we włosach uszy.- Czy ty się mnie boisz?- Zapytałem.
- Nie…
- To, o co chodzi?- Zapytałem. Kai podrapał się po głowie próbując usiąść prosto tak by mnie nie dotknąć. Po kilku sekundach kręcenia się w końcu usadowił się na kanapie i zaczął bawić się czubkiem swojego ogona.
- Bo widzisz, hyung….jest taka sprawa, że… nie czuje się najlepiej, ale nie jestem chory czy coś!- Zastrzegł szybko odchylając się, kiedy moja ręka poszybowała w jego kierunku. Cofnąłem ją szybko patrząc na niego uważnie. Kai znów się poprawił by wziąć uspokajający oddech.
- No to, o co chodzi, Kai?- Zapytałem spokojnie chcąc już mieć to z głowy. Było mi smutno i chciałem go przytulić, ale to nie było łatwe, kiedy ode mnie uciekał.
- Teraz jestem w takim stanie…hm…w stanie przybliżonym do rwącego wodospadu- powiedział a ja patrzyłem na niego z szeroko otwartymi oczami i ustami.
                                                - Co? 
Kai jęknął cicho chowając twarz w dłoniach.
- Okey….inaczej- powiedział, po czym podrapał się po brodzie.- Hyung…to już ten czas- powiedział poważnie a ja pokręciłem głową na znak, że nadal nie rozumiem. Kai wydawał się być jeszcze bardziej zażenowany niż kiedykolwiek. Patrzył na mnie takim dziwnym wzrokiem jakby na prawdę miał gorączkę, ale w sumie Lay przecież by mnie nie okłamał. Wzrok Kaia wędrował po całej mojej twarzy aż w końcu właściwie rzucił się na mnie miażdżąc swoje usta o moje. Otworzyłem szeroko oczy kiedy ręce Kaia natychmiast znalazły się pod moim swetrem a jego ogon zaczął łaskotać mnie w szyje. Złapałem Kaia za ramiona próbując chodź na chwile się odsunąć, ale on był jak skała nie do ruszenia. No i nadal nie wiedziałem, o co mu w sumie chodzi.
Kai często przerywał nasze „poważne” rozmowy czymś takim, ale w momencie, kiedy moja noga wylądowała między jego chyba zrozumiałem. Zamarłem na chwile by w następnej mocno zacisnąć ręce na ramionach Kaia. Wystarczająco mocno by kocur syknął z bólu i odsunął się na chwile.
- Chyba rozumiem- powiedziałem. Kai spojrzał na mnie smutno.
- To…dobrze?- Zapytał trochę niepewnie. Zagryzłem wargę, po czym przytuliłem go.
- Przepraszam, jestem taki głupi, że nie zauważyłem- powiedziałam głaszcząc go po karku.
- To nic…
- Czemu jesteś smutny?- Zapytałam nie przestając go głaskać.
- Bo to takie…zawstydzające- mruknął wtulając się we mnie.- Ja nie chce tego, ale to tak strasznie boli- jęknął cicho a ja odsunąłem go lekko.
- Boli?- Zapytałem przestraszony.
- Znaczy…na początku wcale nie bolało, ale po dwóch dniach…to tak, boli- powiedział gryząc mocno wargę. Patrzyłem na niego ze współczuciem, ale nie wiedziałem, co mam zrobić. Znaczy wiedziałem, ale w sumie się bałem i… no bałem się, bo mógłbym mu zrobić przez przypadek krzywdę czy coś.
- Hyung…pomóż mi- powiedział z oczami przepełnionymi smutkiem i nadzieją. Cholera.


++++++++++
Uwaga! Bez bety jak widać, mimo ze teraz już sprawdziłam to jeszcze raz to i tak proszę wybaczyć mi błędy ^^;; Dziś bez notki. Miłych wakacji wam życzę ~!
G.G


5 komentarzy:

  1. o bosze o bosze czyżby Kai nam dorósł do smutów? ♥ kolejny puszysty rozdział aw ♥ ale jedno mnie bardzo boli: TUTAJ PRAKTYCZNIE NIE MA PRZECINKÓW serio może na cały ten rozdział widziałam ich z... 5? i nie przesadzam - radzę ci przeczytać jeszcze raz ten rozdział i poprawić przecinki, bo o ile kocham to opowiadanie, to brak przecinków tak mnie razi, że z automatu całość spada w moich oczach... liczę na korektę i pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korekta oczywiście się pojawi bo jak widać rozdział nie zbetowany ^^; Postaram się sama jeszcze to i owo poprawić i wybacz za te błędy :D
      G.G

      Usuń
  2. Oh my god, przerywasz w takim momencie, okrutniku, jak możesz :c umieram z ciekawości i jestem lejem w tej chwili (płaczę ze śmiechu) xdxd a tak w sumie to ciekawi mnie, co kaioo mógł mu powiedzieć, żeby wyjaśnić swoją...khę...przypadłość xd także oczekuję niecierpliwie i hwaiting! Udanych wakacji ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten czas <3 Ile ja czekałam na "Ten czas". Szykuje się smut, lalalalala :D I to z kocią hybrydą Kai lalalala :D Nie no ja już po prostu nie mogę się doczekać xD a jeszcze nie dawno czytałam twojego SuChena xD i teraz znowu takie coś :D Zawstydzony Kai taki uroczy. Lubię go takiego :D A Lu, dalej swoje, no ja nie mogę! TO na prawdę chyba coś poważniejszego nie? I ja nie mam nic przeciwko, każdy ChenLu to coś pięknego,a twój to już w ogóle. Czekam na następny rozdział. Omo to opowiadanie jest genialne <333
    Hwiaiting!

    OdpowiedzUsuń