wtorek, 23 lipca 2013

"Fallen": Eight Muffins

8.


 Następnego dnia, kiedy otwierałam cukiernie dostałam małego zawału serca.
- Co ty za przeproszeniem odpierdalasz?- Szepnęłam jakby bojąc się, że kiedy mój głos się podniesie moje serce pęknie. Kris wyglądał jak siedem nieszczęść, włosy dziwnym trafem stały się blond z czarnymi plamami a z rąk skapywał mu truskawkowy sos. Znaczył, miałam nadzieje, bo jeśli to krew…o.
- Nie mdlej!- Krzyknął szybko widząc pewnie moja bladość.- To tylko sos…- powiedział dalej badawczo na mnie patrząc. Wzięłam głęboki wdech zamykając za sobą drzwi uspokajając swój mózg i rzucając płaszczem w wieszak. Jaki fart nawet się nie wywrócił.
- Powiedz, że nie byłeś tu cała noc- powiedziałam ściągając torbę.
- Byłem
- Po cholerę?
- Nie mam domu- mruknął robiąc smutna minę.
- To ciekawe gdzie spałeś jak dotąd…- mruknęłam jedynie a on pokręcił głową.
- Myślisz że nie mam przyjaciół?- Zapytał.
- Nie- spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.- A masz?- Szepnęłam niby zaskoczona na co przewrócił oczami.- Co robisz?- Zapytałam łapiąc za szklankę i patrząc następnie na niego spojrzeniem bardzo zdziwionym.- Piszesz wyznania na kawie?- Zapytałam widząc wielkie serca a nad nim i pod nim jego imię i pseudonim.
- Czasem musze sobie posłuchać takich cudownych słów nie sadzisz?- Zapytał a ja zignorowałam jego jakże jasna aluzję.
- Aleś jesteś uparty- mruknęłam na to patrząc z powątpieniem na bluzę którą złożyła mi Jaeah. Tylko ten debil skręca rękawy.
- A ty masochistyczna- mruknął tylko. Oj za dobrze mnie zna. Ja i moje masochistyczne zapędy.
- Ja się nie tnę.
- Chodziło mi o psychiczny masochizm ale dobrze wiedzieć- mruknął znów coś bazgrząc na kawie. Spojrzałam na niego marszcząc brwi. Dziwnie się zachowywał. Chciałam go zajść od tyłu ale zbliżyłam się ledwo na półtorej metra a jego ręka wylądowała na mojej głowie odpychając mnie do tyłu.
- Yah! Co robisz?- Burknęłam.
- Nie przeszkadzaj mi- mruknął tylko. Okey….chyba się wkurzył. Wzruszyłam jedynie ramionami i weszłam do kuchni ubierając swój strój. Do cukierni wszedł Tao. Spojrzał dziwnie na Krisa, jeszcze dziwniej na mnie, uniósł oczy do góry powiedział coś po chińsku za co zbeształ go Kris po czym poszedł się przebrać. Za nim wszedł Lay, spojrzał na nas nieprzytomnie, zapytał coś po chińsku na co odpowiedział mu Kris i także poszedł się przebierać. To cholernie wkurzające kiedy nie wiem o czym rozmawiają.
- Cześć nuna.- Przestraszona podskoczyłam dostrzegając D.O
- Cześć oppa- powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
- Kris hyung już jest?- Zapytał zdziwiony.
- Yhm…ponoć tu spał- powiedziałam przyglądając się krytycznie babeczce. Zignorowałam spojrzenie D.O i wyszłam na sale potykając się kabel i wpadając prosto na Krisa. Uwielbiam siebie i swoja niezdarność.
- Wiedziałem że na mnie lecisz- skwitował a ja westchnęła zirytowana wyplątując się z jego ramiona.
- Bardzo zabawne kurde mać. Powiedz że sam to wymyśliłeś a będę mogła się śmiać- mruknęłam wkurzona patrząc nienawistnie na kabel. On tylko wzruszył ramionami odwracając się do mnie plecami i wracając do swojej kawusi. O nie. Nie będzie mnie dupek ignorował! Jeszcze zanim zdążyłam wyrazić swoje niezadowolenie co do jego zachowania moja ręka która chciała go walnąć zatrzymała się a ja spojrzałam na jego plecy niedowierzająco.
- No nie wierzę- powiedziałam a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Co?- Zapytał patrząc na mnie uważnie.
- Ty…masz tatuaż?- Zapytałam zaskoczona łapiąc go za ramie gdzie zza koszuli prześwitywał czarny rysunek. Kris wyrwał swoją rękę z mojego uścisku ale ja już pobiegłam na górę obwieszczając wszystkim że głupi wielkolud ma tatuaż.
- Hyung! Nawet się nie pochwaliłeś!- Jęknął Tao a on spojrzała na niego wkurzony a później na mnie. Boże jestem taka wredna.
- Cześć wam…co tu się dzieje?- Zapytała Jaeah wchodząc do kawiarni z Myungjae. Właśnie chowałam się pod stołem przed morderczymi spojrzeniami Krisa śmiejąc się jak głupi do sera.
- Nie wystarczy ci że mu złamałaś serce jeszcze się z niego nabijasz?!- Jęknęła Jaeah. Kopnęłam ja mocno w nogę przez co by upadła gdyby nie jej głupi brat który ją złapał. Wyczołgałam się spod stołu otrzepując ubranie i patrząc na nich uważnie.
- Znaleźliśmy lokal na nowe „Fallen”- powiedział Myungjae. Wyrwałam mu kartkę z ręki czytając wszystkie informacje.
- Nadal mamy za mało pieniędzy- powiedziałam chowając kartkę do kieszeni zapaski.
- Nie mówię że teraz. Może z kilka miesięcy. Nikt nie chce tego kupić przez zaniedbanie ale wszystko można wyremontować- powiedział wesoło chłopak a ja tylko przytaknęłam po czym ruszałam do kuchni razem z D.O. Chłopak miał mieć dzisiaj egzamin dzięki któremu otrzyma certyfikat cukiernika więc ćwiczyłam z nim niektóre przepisy od razu dostarczając wypieki do cukierni.

- Oppa hwaiting!- Krzyknęłam ostatni raz kiedy wychodził z cukierni.
- Oby mu się udało- powiedziała Jaeah przyciskając swoje dłonie do piersi.
- Zdolny jest na pewno mu się uda- powiedziałam po czym zaskoczona spojrzałam na Krisa który roznosił kawę.- Czemu on tu chodzi?- Zapytałam. Razem z Jaeah rozejrzałyśmy się ale nigdzie nie mogłyśmy dostrzec Tao ani Laya. Jedynie Myungjae gdzieś przemknął nam na drugim piętrze.
- Gdzie są Tao i Lay?- Zapytałam Krisa łapiąc go za rękaw koszuli.
- Nie mam pojęcia- mruknął tylko ruszając dalej. Głupi, wkurzony wielkolud. Westchnęłam jedynie i wbiegałam po schodach na górę po czym weszłam na zaplecze dla pracowników. Lay leżał na kanapie i albo spał albo był nieprzytomny. Tao leżał na ziemi twarzą do podłogi.
- Co wy wyrabiacie?- Warknęłam zdenerwowana. Nawet cholera nie drgnęli. Zazgrzytałam zębami i szturchnęłam Laya którego głowa poleciała na bok i jednocześnie kopnęłam Tao który tylko zerwał się przestraszony.
- Nuna?
- Co wy robicie?- Zapytałam młodszego.
- Po prostu…źle się poczuliśmy tak nagle nie wiem co się stało…i Lay hyung chyba zemdlał…i chyba ja też…jaki mamy dzień?- Zapytał niepewnie. Udzieliłam mu wszystkich informacji po czym zabrałam się za budzenie Laya. Yixing mruknął niewyraźnie że bardzo kocha swoją mamę ale woli Kyuri.
- Lim jest Kyuri?- Zapytałam.
- To jego dziewczyna- powiedział Tao a ja otworzyłam usta zaskoczona.
- Lay…obudź się- mruknęłam
- Też cię kocham- burknął a  ja zaśmiałam się
- Co wy robicie?- Zapytał Kris.
- Budzimy Yixinga.
- Co mu się stało?- Zapytał znów.
- Zemdlał. Chyba…- mruknęłam po czym uderzyłam nieprzytomnego chłopka w policzek.
- Nie to nie ja!- Mruknął szybko siadając po czym przetarł szybko oczy.- Co się stało?- zapytał.
- Co piliście lub jedliście zanim tu zawędrowaliście?- Zapytałam.
- Piłem kawę…ta co stała niedaleko ekspresu i dałem trochę Tao bo mnie dręczył- powiedział Lay a Kris przywalił sobie mocno ręką w czoło.
- Mocniej- mruknęłam cicho.
- Głupki! To jest zlewka resztek wszystkich kaw które dzisiaj zrobiłem- powiedział załamany a ja spojrzałam na Laya z niedowierzaniem. Ja zawsze wiedziałam że jest nieogarnięty no ale proszę…
- Oh…na prawdę? Nie wiedziałem…powinieneś to gdzieś ukrywać hyung!- Burknął oburzony a ja tylko pokręciłam z niedowierzaniem głową wychodząc z zaplecza i schodząc na dół gdzie zobaczyła Jaeah gniotąca w morderczym ucisku LuHana.
- Oppa?- Zapytałam schodząc szybko ze schodów.
- Cześć nuna, mogę wrócić?- Zapytał. Gapiłam się na niego chwile, rzuciłam krótkie spojrzenie Sehunowi stojącemu obok i Kai który szybko przemknął obok naszej cukierni.
- No pewnie!- Zakrzyknęłam ucieszona.
- A go też przyjmiesz nuna?- Zapytał patrząc na mnie wielkimi oczami i wskazując na Sehuna który uśmiechnął się nieśmiało. Proszę, jaki uroczy.
- Oczywiście. Tylko dokumenty poproszę- powiedziałam zadowolona. Odebrałam od teraz najmłodszego wszystkie dokumenty i schowałam je do odpowiedniej szuflady.
- Witam z powrotem Lulu oppa!- Zakrzyknęłam przytulając go.
 ~&~

Nigdy nie czułem się lepiej. W końcu zadowolony wyszedłem z jednej z cukierni w której maiłem egzamin i z certyfikatem w ręce ruszyłem z powrotem do „Fallen” żeby przekazać dobre nowiny Mayi ssi.
Wparowałem do cukierni z zaskoczeniem rejestrując otumanionego Tao i Laya oraz LuHana hyung wraz z tym…no…Sehunem!
- Hyung?- Zapytałem.
- Oppa?- Zapytała w tym samym czasie Maya.
- Zdałem- powiedziałem z szerokim uśmiechem a ona pisnęła głośno podskakując w miejscu i machając na wszystkie strony rekami, rzuciła się na mnie mocno ściskając.
- LuHan hyung wrócił!- Krzyknął Tao a ja skłoniłem się blondynowi i uścisnąłem rękę Sehunowi.
- To teraz będę mogła cię zostawiać samego w kuchni bez obaw! Tak się cieszę oppa!- Zaśmiała się Maya znów mnie mocno przytulając. Pokiwałem zadowolony głowa. Czułem się w końcu spełniony. Kiedy każdy skończył mi gratulować zabrałem się od razu do pracy. Z lekkim niepokojem ale też i rozbawieniem obserwowałem jak Maya cały czas dokucza Krisowi który w ogóle nie zwracał na to uwagi przez co Maya chodził zła. Od razu było widać że nuna okłamała nie tylko nas ale i Krisa hyunga ale już dawno postanowiłem sobie że nie będę się wtrącał.
- Oppa, idź dzisiaj wcześniej do domu- powiedziała po pewnym czasie Maya kiedy wsadziłem ostatnią porcje babeczek do piekarnika. Spojrzałem na nią zaskoczony.- Idź gdzieś ze znajomymi powinieneś to uczcić!- Powiedziała po czym siłą wypchnęła mnie z kuchni po czym ściągając ze mnie bluzę kucharską wypchnęła z cukierni dorzucając tylko do mnie plecak. Zamachała mi zza oszklonych drzwi i zniknęła za tymi od kuchni do których odprowadził ją spojrzeniem Kris. Wzruszyłem tylko ramionami i odwróciłem się z zamiarem powrotu do domu.
- Gratuluje hyung.- Wstrzymałem oddech przestraszony dostrzegając przed sobą Jongina. Ja nie wiem jak on to robił. Nigdy nie wiadomo z której strony ci wyskoczy i tak go nie usłyszysz. Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Dziękuje- powiedziałem po czym oboje ruszyliśmy w stronę mojego domu. Przez chwilę szliśmy w ciszy.- Hanna była zła?- Zapytałem szybko.
- Ma LuHana i Sehuna?- Zapytał a ja kiwnąłem głową- Tak. Ale oczywiście wydarła się na mnie że nie umiem upilnować pracowników- warknął tylko mrużąc oczy. Spuściłem głowę. Może nasza cukiernia nie była prowadzona w tak profesjonalny sposób jak „EXO” ale przynajmniej nikt na nikogo nie krzyczał. No prócz Mayi na Krisa ale wszyscy wiemy o co chodzi.
- A kiedy ty odejdziesz?- Zapytałem.
- Chcesz żeby już z tobą pracował?- Zapytał a ja przełknąłem śline. Zbyt przewidywalny, jestem dla niego zbyt przewidywalny. Jednak postanowiłem nie odpowiadać na to pytanie.- Pewnie za kilka dni- powiedział kopiąc pobliski kamień który odbił się od pnia wiśni i trafił prosto do kosza. Perfekcja w każdym calu.

Kiedy doszliśmy do mojego mieszkania Jongin nawet nie musiał pytać o zgodę na wejście, wystarczyło mu to że długo wpatrywałem się w drzwi. Sam odebrał mi klucze i otworzył wejście czekając aż wejdę i poczekam na niego na przedpokoju. Nie mogę być tak przewidywalny.
- Jestem przewidywalny, prawda?- Zapytałem ściągając buty.
- Tylko dla mnie. Za dobrze cię znam- powiedział wesoło a ja zagryzłem wargę wchodząc do kuchni i robiąc sobie herbatę i kawę. Nie pijam kawy w domu odkąd spróbowałem kawy Krisa hyung, która chyba uzależnia czy coś.. Postawiałem przed nim kubek i usiadłem obok ze swoim.
- Wasz barista nie robi dobrej kawy?- Zapytałem.
- Suho hyung robi dobrą kawę ale ja wolę twoją- powiedział spokojnie upijając łyk ciemnego płynu. Nie wiem czemu się zarumieniłem.
- Hyung…- Jongin odstawiał kubek a ja zacisnąłem na swoim palce. Czułem jak jego oddech owiewa moją twarz ale nie chciałem na niego potrzeć.- Czemu mi to robisz? Kiedy wychodziłem z domu dziecka obiecałeś że nie pozwolisz by ktokolwiek mnie skrzywdził…Teraz sam to robisz- powiedział a ja poczułem ukłucie w sercu. Mówiłem…to wszystko było prawdą ale skąd miałem wiedzieć? Że nie będzie uroczym i nieśmiałym chłopcem już nigdy więcej?- Wiesz że to przez ciebie się zmieniłem? Wiem…nie lubisz tego ale…to nie moja wino to samo się stało.- Spojrzałem na niego zaniepokojony odnotowując smutek w jego głosie. Rzeczywiście był smutny i wpatrywał się swoimi pięknymi oczami w mętną kawę której nawet nie potrafiłem dobrze robić. Chyba powinienem…
- Bo…kazałeś mi tak nagle się wyprowadzić. Wiesz jak ciężko było mi znaleźć dla siebie miejsce?- Zapytał patrząc na mnie a ja spuściłem głowę widząc w jego oczach ból.- Musiałem długo pracować żeby w końcu nie pomieszkiwać u przyjaciół i by w końcu zarobić na mieszkanie dla siebie. A ty…nawet się o mnie nie martwiłeś- powiedział a na jego ustach wykwitł rozżalony uśmiech.- Nie sądziłem że mógłbyś kiedykolwiek być taki dla mnie- powiedział po czym odstawił kawę na stół i złapał ,mnie za ramie.- I teraz chcesz mi wmówić że mimo wszystko nie chcesz mnie z powrotem? Że to przeze mnie?- Zapytał ale tak właściwie to nie były pytania. Zagryzłem wargę a on tylko westchnął i wstał po czym poprawiając spodnie ruszył w kierunku wyjścia.
- Przepraszam cię Jongin ah…ja…- westchnąłem myśląc że już wyszedł ale zobaczyłem go dalej stojącego w drzwiach mojego salonu wiec wstałem i stanąłem za nim.- Ja przestraszałem się tego co do mnie czułeś…czujesz- powiedziałem i niezdarnie objąłem go rekami od tyłu.- Ale nie zostawiaj mnie. Ja…wszystko naprawie- powiedziałem przyciskając go do siebie jeszcze mocnieje. Jedyne co później poczułem to usta Jongina i jego łzy spływające na moją twarz.

- Baekkie?- Boże czemu on mi to robi? Chyba na złość poustawiał wszystkie meble na mojej drodze. Na drodze do włącznika światła.- Przepraszam co znów zrobiłem źle?- Jęknąłem kiedy kopnąłem w stolik do kawy. Odpowiedziała mi cisza. Kiedy w końcu dotarłem do włącznika okazało się że wszystkie meble są na miejscu. Dziwne…
- Baekhyunnie~! Skarbek no weź…- jęknąłem i wszedłem do łazienki mając nadzieje znaleźć go tam malującego oczy eyelnerem przez co będzie wyglądał jeszcze seksownej i bym go zgwałcił. Z jego pozwoleniem oczywiście…może…Skierowałem się w stronę pokoju który ja maiłem w zwyczaju nazwać „sypialnią”. Baekhyun mówił na ten pokój „pomieszczenie w którym jestem zmuszony z tobą spać”. Jak dla mnie to za długa nazwa dziwie się że mu się czasem słowa nie po przekręcają. Wracając. Znalazłem Baekhyuna śpiącego w łóżku w pozie urażonej. Czyli skulony, z kołdrą zasłaniającą głowę, tak ściśnięty że musiałbym chyba użyć łoma żeby kołdra się od niego odczepiła. W jednej ręce ściskał coś mocno ale definitywnie nie spał gdyż miał za bardzo zaciśnięte powieki. Przechyliłem jedynie głowę, ściągnęłam buty, spodnie i koszule i położyłem się obok niego odwracając się do niego plecami i przykrywając się skrawkiem kołdry którą Baek zostawiał mi do dyspozycji. W sam raz by okryć ramię…Leżałem tak chwile w ciszy i kiedy już zaczynałam tracić nadzieje na to że mój plan jednak się powiódł, małe ciałko obok mnie poruszyło się a no mojej twarzy od razu wykwitł szeroki uśmiech kiedy poczułem jak się odwraca. Czułem przez jakiś czas jego spojrzenie na mojej osobie.
- Channie…śpisz?- Szepnął cicho trochę ospałym głosem a ja miałem ochotę pisnąć dziewczęco odwrócić się, złapać w ręce jego małą twarzyczkę i mocno ucałować. Jednak brukałem coś tylko pod nosem na znak, że go słucham. Poczułem jak oparł się na moim okrytym kołdrą ramieniem.
- Dlaczego Luhan hyung i Sehun odeszli?- Zapytał a ja zmarszczyłem brwi. Był zły na mnie czy na nich bo już nie łapie. Wzruszyłem ramionami na tyle ile mogłam będąc przez niego przygniatanym.
- Myślisz że to przez Kai?- Zapytał. Na kogo on jest w końcu zły?
- Jesteś na nich zły?- Burknąłem pocierając nos nadal z zamkniętymi oczami.
- Nie- powiedział a ja miałam ochotę walnąć siebie…no jego nie byłbym w stanie nawet jakbym chciał.- Jestem zły na ciebie.- Okey czyli jednak miałem rację.
- Hę…? Czemu?- Odwróciłem się zrzucając go z mojego ramienia. Spojrzał na mnie uważnie.
- Przyznaj, że już nie czujesz do mnie tego co wcześniej- powiedział a ja chyba właśnie doznałem zapaści. Chyba mi oczy wyskoczyły z orbit, szczęka przeturlała pod łóżko a ramiona wypadły z barków.
- C-co? Co ty wygadujesz skarbek?!- Wycharczałem bo mi się chyba coś nawet w strunach głosowych poprzestawiało. Chłopak zrobił naburmuszona minę.
- Zachowujesz się jakoś dziwne, cały czas tylko czochrasz moje włosy i nic do mnie nie mówisz- burknął. Spojrzałem na jego smutna twarz i aż chciało mi się płakać.
- Nie pardwa, to wszystko nie prawda!- Zapewniłem szybko łapiąc go z ramiona i przyciskając do siebie.- Ja po prostu wiem że nie lubisz jak ci okazuje uczucia publicznie więc je ograniczam do minimum. Myślałem że wiesz jak bardzo cię kocham!- Zakrzyknąłem całując go w czubek głowy.
- Naprawdę?- Zapytał a ja pokwitałem żywo głową mrucząc mu do ucha zapewnienia.
- Ale…co ty masz w ręce?- Zapytałem niepewnie odsuwając go trochę od siebie. Starszy spojrzał na swoja dłoń na której leżało pióro które dałem mu na urodziny.
- Myślałem że je zgubiłem i cieszyłem się jak je znalazłem- przyznał patrząc chwile nie pióro po czym swoje uradowane spojrzenie przeniósł na mnie a ja jedynie do czego byłem zdolny to pochylenie się nad nim i złożenie pocałunku na jego rumianych ustach. Kiedy usłyszałem jak pióro spada z łóżka upadając na podłogę a palce Baekhyuna wplątują się w moje włosy, mruknąłem zadowolony napierając na jego ciało sprawiając że położył się na łóżku.
- Mm…Channie…- mruknął cicho miedzy pocałunkami.
- Hmm..?
- Pokaż mi jak bardzo mnie kochasz- wyszeptał uśmiechając się a w jego oczach zobaczyłem drapieżny błysk. Mój Baekhyun w końcu wrócił.
 ~&~

- Hmm…?- Mruknęłam obserwując cała cukiernie z piętra. LuHan oppa został pozytywnie przywitany przez rozwrzeszczane nastolatki jednak biedny Sehun chyba dostał zawału zdając sobie sprawę że nie tylko jego ukochany hyung jest obserwowany przez te nieletnie kryminalistki. Znaczy…nastolatki. Pewnie dlatego właśnie wbiegł na piętro i schował się na zapleczu. Powinnam z nim porozmawiać…?
- E…nie- mruknęłam po czym szybko zbiegałam na dół mijając się z LuHanem.
- Zaplecze!- Krzyknęłam tylko kiedy otwierał usta i wbiegałam do kuchni. Oh….tego się nie spodziewałam.
- Oppa? Co się stało?- Zapytałam niepewnie patrząc na D.O z głową w górze maki. Że też nie wpadłam na taki pomysł z poduszką wcześniej. Chłopak tylko coś mruknął podniósł głowę otrzepując ja szybko z mąki i powlekł się do jednego z piekarników wyciągając z niego ogromny biszkopt.
- Jezu oppa to jakieś zamówienie?!- Krzyknęłam gdyż ciasto było naprawdę wielkie. Tak…z piętnaście centymetrów?
- Nie…dałem za dużo proszku do pieczenie- bąknął a ja już nie wiedziałam co tu się ostatnio dzieję. Chyba jedynymi którzy zachowywali się normalnie to Tao i Lay. Jaeah i Myungjae zaczęli panikować bo ich rodzice przyjeżdżają za tydzień a obydwoje namawiali im że oczywiście, posiadają już wybraków swych serc których prawdopodobnie poślubią. Jaeah nie omieszkała poprosić i pomoc Laya który miał już dziewczynę, Sehuna oraz Krisa który taktownie ją wyśmiał. Co za wredne, wielkie, głupie…
- Nuna?- Spojrzałam zaskoczona na D.O.
- Co?
- Możesz….przestać miażdżyć moją rękę?- Zapytał. Spojrzałam w dół i szybko puściłam ramie chłopka po którym zostawiałam czerwony ślad.
- Wybacz…po prostu wszyscy zachowujecie się tak dziwnie…- mruknęłam na to a Kyungsoo tylko westchnął.
- Przepraszam, ja…
- Nie, nie tłumacz się rozumiem że macie swoje problemy ale aż mnie dziwi że nagle wszyscy w tym samym momencie…- mruknęłam.
- Jeden możesz szybko i łatwo rozwiązać- powiedział.
- Nie będę udawała dziewczyny Myungjae- mruknęłam tylko.
- Nie- warknął mrużąc oczy.- Nie o to mi chodziło.
- Dziewczyny Jaeah też nie- dodałam szybko lekko zaskoczona.
- Wystarczy jak powiesz Krisowi hyung prawdę i o jeden problem mniej- powiedział zadowolony a ja tylko zmrużyłam oczy.- Nuna no weź ja wiem wszystko- zaśmiał się.
- Jesteś gorszy niż Kai…czy on ci czasem nie mówi o tym „wszystkim”?- Zapytałam a D.O tylko westchnął.- Wiedziałam. Wredna mała jędza jak go spotkam to mu te nogi z tej zgrabnej dupy powyrywam i będziesz musiał go nosić- mruknęłam tylko wychodząc z kuchni podczas gdy Kyungsoo śmiał się w najlepsze.  Nienawidzę gdy inni ludzie mają rację. Albo dobrze zdają sobie sprawę z tego kiedy kłamię.
- Co to?- Zapytałam widząc przed sobą kawę która trzymał Kris.
- Spróbuj- powiedział.
- Nie-e boje się- powiedziałam patrząc na napój niepewnie. Blondyn tylko wywrócił oczami więc wzięłam kawę ostrożnie do reki i najpierw ja powąchałam.
- Czy to jest…?-
- Mozę- powiedział a ja wywróciłam oczami i upiłam małego łyka. O KURWA MAĆ CO TO JEST I CZEMU JEST TAKIE DOBRE?! Aha i BOŻE DZIKĘKUJĘ ŻE SPRAWIAŁEŚ IŻ UMIEM NIEOKAZYWAĆ WĄŁSNYCH EMOCJI!
- Dobre, co to?- Zapytałam oddając mu kawę ale zignorował ten gest wiec stwierdziłam że mogę ja zatrzymać. No i dobrze.
- Przed chwila na to wpadłam. Można to dodać do menu- powiedział pokazując mi kartkę ze składnikami których użył.
- Napar z winogron i sok z cytrusów- przeczytałam zaskoczona. No dobra w ogóle nie czułam cytrusów była lekko kwaskowa a winogrono to było czuć na kilometr ale jak on to zrobił.
- Jak ty to…
- Moja tajemnica- powiedział uśmiechając się a ja pokręciłam głową od razu się odwracając. Głupie rumieńce! Krew wracaj na swoje miejsce!
- A masz jakąś nazwę?- Zapytałam opierając się o ladę.
- Nie, ale coś się wymyśli do jutra- mruknął zaparzając kolejną, nie wiem czy tą samą bo odwrócił się do mnie plecami. Upiłam kolejny łyk i zmrużyłam oczy w zastanowieniu. Kiedy tak rozmyślałam nad ewentualnym rozprawieniu się ze sprawą zwiana z głupim chińskim wielkoludem do kawiarni weszła nowa klientka. Może jakoś specjalnie bym na nią nie zareagowała gdyby nie to że rzucała mordercze spojrzenia każdej napotkanej dziewczynie w tym nawet o zgrozo mnie. Nie doszła nawet do połowy cukierni kiedy nagle niewiadomo skąd pojawiał się Lay odwracając ją przodem do drzwi i zaczął wypychać z pomieszczenia. Szturchnęłam Krisa żeby nie przegapił tego wodowiska.
- Ja chce wiedzieć co tu się dzieje!- Powiedziała oburzonym głosem dziewczyna
- Jagiya nic się nie dzieje powiedziałem że pójdziemy na randkę później- mruknął chłopka.
- Jagiya?- Zapytałam.
- Randkę?- Mruknął za mną Kris. Spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni po czym wytężyliśmy słuch gdyż słowa wypowiadane przez dziewczynę były dość głośne ale te przez Yixinga już nie.
- Nawet nie powiedziałeś mi gdzie dokładnie pracujesz, dlaczego?- Zapytała wyrywając się z jego ramion.
- Nie powiedział jej?- Szepnęłam zaskoczona upijając łyk kawy.
- Pewnie bał się że będzie zazdrosna- powiedział cicho Kris.
- Co się dzieje?- Zapytał D.O stojąc obok nas.
- Dziewczyna Laya przyszła- powiedzieliśmy jednocześnie. Kyungsoo tylko zaśmiał się z nas i wrócił do kuchni. Co za człowiek.
- Nie chciałem żebyś się denerwowała. Proszę, Kyuri porozmawiamy jak skończę prace- powiedział i uśmiechnął się do niej ukazując swoje słodkie dołeczki.
- Odpuści mu?- Zapytał Kris.
- Skoro to jego dziewczyna to pewnie tak. Za ten uśmiech to ja też bym mu odpuściła…- mruknęłam a Kris spojrzał na mnie zdziwiony.- No co? Taki dołeczki są słodkie- powiedziałam uciskając własne policzki a on sam się zaśmiał.
- Uh…dobra- powiedziała po czym pocałowała go w policzek i wyszła.
- Dobrze że nie ma tak dużo jego klientek bo by na zawał padły- mruknął Kris wracając do kawy.
- Nieźle Lay- powiedziałam z uśmiechem a ten tylko uśmiechnął się lekko po czym zarzucając sobie szmatkę na ramie wszedł na piętro. Zapatrzyłam się chwile na miejsce gdzie zniknął.- Myślisz że Tao też ma dziewczynę?- Zapytałam Krisa.
- Oszalałaś? On się boi kobiet- powiedział Kris a ja wyplułam kawę zaskoczona.- Dobra może nie boi się ich tylko o nie. Myśli że one się go boją- sprostował a ja uniosłam brew.
- Niby czemu?
- Bo wygląda jak wielka zabójcza panda- powiedział.
- No to dobrze- powiedziałam a on uderzył się dłonią w głowę.- Mocniej. Ale o co znów chodzi?- Jęknęłam.
- Nie wiem czy wiesz, może jednak się mylę i nie jesteś kobietą- rzuciłam mu mordercze spojrzenie.- Ale zazwyczaj słyszałem że kobiety nie lubią morderczych niedźwiedzi- powiedział.
- Nie. Ale lubimy pandy- powiedział z głupim uśmiecham a ja juz nie wiedziałam czy on się śmieje czy płacze.- No już nie płacz kawowy wietrze- Ha! Wiedziałam że się wkurzy.- Wymyśl jakąś nazwę bo musze sama poprawiać nowe menu. Czy Jaeah obdzwoniła już wszystkich chłopaków?- Zapytałam
- Nie, nadal dzwoni. Nie pytasz się o Myungjae?- Zapytał.
- Nie, wiem że jego każda była zgodzi się żeby udawać jego narzeczoną- powiedziałam.
- Co? Niby tak przystojny że nawet byłe go uwielbiają?- Zapytał unosząc brew.
- Jasne- mruknęłam sarkastycznie.- |A wiesz co to współczucie?- Zapytałam po czym ze śmiechem weszłam na zaplecze.
- Myungjae już znalazł sobie laskę a co ze mną?!- Jęknęła opadając na leżankę. Poklepałam ją po głowie.
- Trzeba było tak kłamać?
- Nie pomagasz- warknęła. Usiadłam obok niej.
- Dobra. To jaki jest ten twój…- spojrzałam na nią badawczo.
- Kyuhyun?- Zapytała.
- Powiedziałaś im ze twój chłopak to Kyuhyun?- Zapytałam.
- No nie omijałam imię! Nie jestem taka głupia. Zamknij się- dodała szybko widząc jak otwieram usta.- No…jest ode mnie starszy, ma prace, jest miły, przystojny, grzeczny, zabawny- kiwałam za każdym słowem głową.- Skąd ja takiego wytrzasnę?!- Zapytałam.
- Kurde czemu musiałam powiedzieć że starszy?- Zapytałam.
- A co?
- Wcisnęłoby się Tao…albo Jongina- powiedziałam.
- Tak, poproszę Jongina- powiedział a ja zasiałam się głupio.
- Odpada bo jest młodszy.- Dziewczyna jęknęła.- Nie wiem naprawdę, popytam moich znajomych a teraz zbieraj się. Pójdziesz ze mną do „EXO”- powiedziałam wstając.
- Myślisz że tan cały Chnayeol by się zgodził?- Zapytała wstając a ja tylko pokręciłam załamana głową.
- Idziemy do „EXO”, D.O przypilnuj cukierni- powiedziałam do chłopka.
- Ej! Czemu on a nie ja?- Zapytał oburzony Kris.
- Bo…tak- powiedziałam zadowolona z siebie po czym razem z Jaeah wyszłyśmy z cukierni.
- Czemu jesteś dla niego taka wredna?- Zapytała.
- Przyzwyczaiłam się już- powiedziałam. Chwile szłyśmy w ciszy aż znalazłyśmy się przed „EXO” gdzie z zaskoczeniem zarejestrowałam iż drzwi otwiera nam Chanyeol.
- O cześć nuna- powiedział skłaniając się.
- Cześć…jest Kai?- Zapytałam a on pokiwał głowa mówiąc że zaraz go zawoła. W kawiarni wiało pustakami wiec zasiadłyśmy do jednego ze stolików.
- Dzień dobry czy coś podać?- Odwróciłam głowę i normalnie nie mogłam się nie uśmiechnąć. Barista właśnie uśmiechał się tak cholernie anielskim uśmiecham że myślałam iż mi policzki pękną od uśmiechania się.
- Em…może …dwie te kawy- powiedział pokazując obrazek w menu. Chłopka przyjrzał się po czym pokiwał głową.
- Dobrze, zaraz zrobię- powiedział po czym pochylił głową i ruszył za ladę.
- Widziałaś to? Ja też chce się tak uśmiechać- jęknęłam podpierając głowę na dłoni.- Yah…Jaeah żyjesz?- Zapytałam.
- On ma być moim narzeczony- powiedziała gapiąc się na chłopaka który właśnie robił nam kawy. Aż uniosłam głowę.
- Na serio? Barista „EXO”?- Zapytałam a ona pokiwała głową.
- Miły, przystojny, grzeczny, ma prace i jest ode mnie starszy- powiedziała wyliczając na placach a ja tylko z niedowierzaniem pokręciłam głową.
- Nie znasz go Jaeah na serio…- powiedziałam.
- Ale Myungjae go zna!- Warknęła. No fakt jest to hyung Myungjae ale w takim razie Jaeah powinna go znać a chłopaka chociaż rozpoznać.
- Powinnaś go znać mówiłaś że znasz wszystkich znajomych brata- powiedziałam.
- Boże może jednego nie!- Jęknęła.
- Dobra to zadzwonię do Myungjae niech przywlecze tu swój tyłek- powiedziałam wstając.
- Nie zostawiaj mnie samej!- Jęknęła
- Dasz sobie rade to tylko facet- mruknęłam wychodząc na zewnątrz. Kiedy rozmawiałam z Myungjae do stolika przysiadł się Kai a chłopak przyniósł już kawę posyłając dwójce uśmiech i zabierając z sali Chanyeola i tego drugiego chłopaka. Widziałam jak Jongin uważnie obserwuje Jaeah przez co dziewczyna siedział spięta więc szybko skończyłam rozmowę i weszłam do środka.
- Nie patrz tak na nią nie widzisz że ją stresujesz?- Zapytałam siadając obok Jaeah która mocno kopnęła mnie pod stołem.
- Wybacz, musiałem coś sprawdzić- powiedział uśmiechając się lekko.
- Mam nadzieje że nie starałeś się je czytać w myślach. Jeszcze byś ogłupiał- mruknęłam cicho popijając kawę. Była naprawdę dobra.
- Zamknij się wredny zielonooki potworze- warknęła a ja uśmiechnęłam się tylko.
- Co was sprowadza? Macie szczęście Hanny nie ma…- powiedział.
- Wiem, otworzyli dzisiaj nowe centrum handlowe- powiedziałam przewracając oczami. Kai zaśmiał się.- Zastanawiam się jak idzie twój plan. – powiedziałam. Jongin pokiwał głową.
- Dobrze. Co prawda Suho hyung nie okazał wielkiego zainteresowania tym czy ma pracować tutaj czy gdzieś indziej, prosił mnie tylko bym mu załatwił jakąś parce bo inaczej…nie powiedział co ale nie sądze by mnie zabił- powiedział.
- Stój!- Mruknęła Jaeah a Kai spojrzał na nią.- Ten cały Suho to wasz barista?- Zapytała a Jongin pokiwał głowa.
- Widzisz? Znasz jago przezwisko!- Powiedziałam a ona spojrzała na mnie błagalnie.- A imię?- Zapytałam Kai.
- Junmyeon- powiedział a ja klasnęłam zadowolona w ręce.
- Ja cię zabije- warknęła.
- O! Czyżby panna Kim upodobała sobie naszego anielskiego hyunga?- Zapytał Kai.
- Czemu do cholery anielskiego?- Zapytałam.
- Suho jest niczym anioł stróż tej zapyziałej kawiarni i wszystkich w około. Nawet nie musisz się go pytać on i tak się tobą zajmie- powiedział a ja pokiwałam głową.
- Widzisz? Wszystko się zgadza -Jaeah uderzyła głową w stół.
- Wracając. Nie wiem jak to będzie z Baekhyunem. Hyung jest uparty i nawet jeśli Chanyeol by odszedł to on zapewne zrobiłby mu na złość i tutaj został- powiedział marszcząc brwi.
- To chłopak Chanyeola?- Zapytałam a on pokiwał głową.- Myślę że coś wymyślisz- powiedziałam a on uśmiechnął się głupio.- Co prawda miała ci dzisiaj wyrwać nogi z tyłka za opowiadanie swoich głupich psychologicznych teorii Kyungsoo ale jednak się powstrzymam- Jongin zaśmiał się jedynie opierając wygodniej na krześle. Do kawiarni wszedł Myungjae więc cała ekipa weszła do środka.
- Co jest tak ważne że grozisz mi spaleniem bielizny?- Zapytał mało przejęty.
- Nie jesteś bardzo zdenerwowany.
- Akurat byłem niedaleko z resztą nie widzi mi się pożar w domu- powiedział chowając telefon.
- Właściwie to chciałam żebyś przyszedł po to byś pomógł siostrze.
- To wychodzę- powiedział z głupim uśmiechem.
- Oh…Myungjae ah?- Wiedziałam. Mój kochany debil odwrócił się napotykając na swojej drodze Suho ze sowim anielskim uśmiechem.
- Oh hyung! Dawno się nie widzieliśmy!- Powiedział po czym dwójka przytuliła się serdecznie. Kai spojrzała na mnie a ja uśmiechnęłam się głupio.
- Rzeczywiście dawno. Trzy lata…- powiedział w zamyśleniu Junmyeon.
- Pamiętasz moją siostrę hyung? Jaeah- powiedział a ja klasnęłam w ręce wstając szybko  ciągnąc za ramię Kai.
- Oh! Nie poznałem cię Jaeah!- Zaśmiał się Suho a ja zdążyłam już wciągnąć Kai do kuchni.
- Czy ty mi swatasz ludzi?- Zapytał.
- No wiesz, rodzeństwo nakłamało rodzicom że mają już w gruncie rzeczy narzeczonych a niestety kochana Jaeah nie mogła sobie znaleźć żadnego zastępcy a jak sama przyznała Suho jest odpowiedni. A tak wyszło że nasz Myungjae zna waszego bariste. Jak mogłam tego nie wykorzystać?- Zapytałam a on zaśmiał się.
- Jesteś zła. A teraz możesz wyjść tylnym wyjściem
- Dziękuje- powiedziałam zadowolona po czym wróciłam do kawiarni.

~&~
- A gdzie Jaeah?- zapytał Kris.
- Zeswatałam ja z barista- powiedziałam a Kris tylko przymknął oczy kręcąc głową. Oj tam. Teraz muszę coś wymyślić co zrobić z tym wielkim ciastem Kyungsoo.
- Oppa….zrobimy miliony ambasadorków…- powiedziałam.


Wiem, jest mega dużo błędów przepraszam was ale to dlatego że nie mam czasu >.< Jak tylko wrócę z Krakowa to może to poprawie...jak nie zapomnę xD Zostały nam dwa rozdziały i ruszam z MK! Kto nie może się doczekać?! *unosi rękę* xD Do zobaczenia mam nadzieje niedługo ^^
G.G

poniedziałek, 8 lipca 2013

"Fallen": Seven Muffins

7.



- Czekaj, co ona powiedziała?- Zapytałam patrząc na Krisa, który tak jak reszta personelu patrzyła się na drzwi. Dziękowałam Bogu, że klienci postanowili okupować dziś piętro i przez to, że byłam jedyna KELNERKĄ musiałam zapierdzielać na górę…zboczeńcy.
- Co?- Zapytał zdziwiony, kiedy szarpnęłam go za koszule.
- Co. Ona. Powiedziała?- Zapytałam a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Co?- Zapytał znów a ja jęknęłam.
- Czekaj, co za drozd?- Zapytała Lay.
- Paszkot- powiedział Kris.
- Kto?- Zapytał Tao.
- CZEMU ONA POWIEDZIAŁA, ŻE JĄ POCAŁOWAŁEŚ!?- Ryknęłam. D.O rozejrzał się niepewnie i pociągnął za kołnierze Laya i Tao, którzy gapili się z otwartymi gębami na Krisa, który spokojnie odłożył szmatkę na blat.
- Może znów uderzyła się w głowę?- Zapytał a ja teraz też maiłam ochotę uderzyć w głowę. Ale jego.
- Gadaj mi tu ty przerośnięty chińczyku!- Warknęłam łapiąc go za koszule a on zaśmiał się. No tak, tak jestem niska, ale mogę być równie groźna, co Maya. Albo chciałabym…
- Sądzę, że skoro ci powiedziała to nie powinnaś pytać się o to mnie- powiedział a ja puściłam jego koszule unosząc ręce do góry.
- Jezu w końcu to powiedzieli! Jezus jestem geniuszem o Boże muszę dostać jakąś nagrodę!- Krzyknęłam, po czym przytuliłam wielkoluda i wybiegałam z cukierni na poszukiwania, Mayi.

~&~

Rozejrzałem się po kawiarni z Bubble Tae dostrzegając w końcu Sehuna z napojami w rekach. Wziąłem od niego jeden uśmiechając się delikatnie i zacząłem sączyć go przez słomkę.
- Hyung, przepraszam, że w tedy tak powiedziałem. Ja po prostu martwiłem się, że już więcej cię nie spotkam, że znów znikniesz i mnie zostawisz- powiedział szybko a ja przez to zakrztusiłem się jedną z kulek. Szybko ja przełknąłem wycierając łzy, które napłynęły mi do oczu.
- Oh Sehunnie…- zaśmiałem się czochrając go po włosach.- Jakbyś powiedział mi to od razu nie musiałbym udawać wielce obrażonego- zaśmiałem się, po czym już wybuchnąłem śmiechem na widok jego zaskoczonej miny.
- Przepraszam- powiedział już z uśmiechem a ja kiwnąłem głową. Mogłem już wrócić do „Fallen” i zabrać ze sobą Sehuna, ale najpierw musze poinformować, Kai. Jeszcze chwile siedzieliśmy w kawiarni. Większość rzeczy, które mówił Sehun to zazwyczaj przeprosiny i to, że za mną tęsknił.
- Ja też za tobą tęskniłem Sehunnie- powiedziałam posyłając mu uśmiech. W jednej chwili do kawiarni wpadła burza ciemnych włosów i dosiadła się do naszego stolika. Z trudnością rozpoznałem w dziewczynie Mayę.
- Nuna?! Co się stało?- Zapytałem przestraszony widząc jak bardzo jest roztrzęsiona.
- Oni wszyscy…chcą…mnie wykończyć oppa- mruknęła, po czym uderzyła głową o stół. Zauważyłem za drzwiami rozglądającą się Jaeah, więc poprosiłem Sehuna żeby ją zawołał.
- Wszędzie cię szukałam debilu!- Krzyknęła starsza unosząc zielonooką do pionu.
- Przepraszam, ale za dużo wrażeń jak na jeden dzień- mruknęła Maya opierając się ręką o blat.
- Jesteś pewna, że dasz sobie sama radę Jaeah?- Zapytałem, kiedy dziewczyny zaczęły kierować się do wyjścia.
- Spoko oppa dam rade to nie pierwszy raz tak ja targam- zaśmiała się i wyszła. Usiadłem z powrotem zaskoczony widząc tylko jak Sehun wyciera łzy rozbawiony.
- Co? Lepszej szefowej to ja nie maiłem!- Zaśmiałem się a on pokiwał głową śmiejąc się razem ze mną. Kiedy skończyliśmy pić postanowiliśmy już wrócić do domów. Niestety nasze domy były w przeciwną stronę, ale pomyślałem o tym już wcześniej. Przytuliłem do siebie Sehuna i delikatnie musnąłem wargami jego usta.
- Do jutra Sehunnie- powiedziałem a on uśmiechnął się uroczo.
- Do juta Luhannie- odparł i ruszyliśmy w przeciwne strony. Maiłem ochotę skakać.

 ~&~

- W co ty się bawisz?- Zapytałam siedząc przy połączonych dwóch stołach już po zamknięciu lokalu. Przy tym prowizorycznym przedłużonym stole siedziałam ja, naprzeciw Jaeah, po jednej z moich stron Myungjae a obok Tao, dalej siedział Lay i Kris.
- W szefa. Skoro ty możesz to ja tym bardziej- powiedziała zadowolona a ja jęknęłam uderzając głowa w blat. Dziewczyna odchrząknęła i z wielkim bananem na twarzy wstała opierając się rakami o blat stołu. Ja natomiast w rekach miętosiłam zapaskę obawiając się tego, co zaraz nastąpi.
- Więc! Jak pewnie wiecie…a raczej nie wiecie właśnie się tego dowiecie!- Krzyknęła a ja odchyliłam głowę do tyłu załamana. Jaeah podrapała się w głowę, ale zignorowała nasze nietęgie miny. – Dziś! Nastąpił przełom powiadam wam. Gdyż, nie dość, że dowiedzieliśmy się, iż EXO- najgorsza kawiarnia, jaka powstała w historii- w końcu przestanie nam zagrażać to jestże Maya, w końcu postanowiła się otworzyć i wyznać, że …! |Zkałhashjha!- Dziękuje za celność panie Boże! Trafiłam zwiniętą zapaską prosto w twarz Jaeah, która opadła skonsternowana na okrzesało i walczyła z pożerającym jej twarz materiałem. Ja tym czasem odchrząknęłam wstając.
- Więc, ignorując to, co powiedziała ta tępa dziewoja…jedyne co prawdą jest to, to że rzeczywiście „EXO” w końcu upadnie. Rozmawiałam dzisiaj jeszcze z Jonginem…- zaczęłam.
- Czekaj, kto to Jongin?- Zapytał Lay.
- To Kai- mruknął Tao.
- Ah…- Myungjae poklepał Yixniga po plecach.
- Wracając. Rozmawiałam dzisiaj z Jonginem i ma dość specyficzny plan na zniszczenie „EXO”. Luhan oppa niedługo wróci tutaj ze swoim…chłopakiem Sehunem, co oczywiście Hanna przyjmie z wielką histerią i płaczem a ponieważ dowiedziałam się także na sobie, że Kai jest bardzo wredną osobą postanowił odejść zaraz po dwójce wymienionych. W tedy w kawiarni zostanie tylko Suho- uroczy barista i cukiernik, który okazał się hyungiem Myungjae, który nawet o tym nie wie- mruknęłam patrząc na zdziwionego chłopaka.- Kiper aktywny Park Chanyeol, którego poznaliśmy wszyscy i który bardzo zabawnie zwraca się do naszego wielkoluda i …chłopka wielkoluda Chayeola- Byun Baekhyun chłopak, który pracuje tam tylko, dlatego żeby Chanyeol nie rozwalił całej budy. Nie wiem, po co Kai się tak meczy pewnie gdyby kazał odejść Baekhyunowi, Chanyeol rozwaliłby to sam, ale okey, nie będę się z nim kłóciła- mruknęłam wzruszając rekami. W tym momencie Jaeah uwolniła się od mojej zapasiki.
- RAZEM!- Krzyknęła. Chyba zapomniała, że nie powiedziała wcześniej całej reszty zdania, za co byłam wdzięczna. Jedynie obrzuciliśmy ją zdziwionymi spojrzeniami.
- Taa…Więc kiedy zostanie tam tylko ta trójka Baekhyun na pewno się wkurzy i zabierze ze sobą Chanyeola, gdzieś-, czyli tu- a razem za nimi przyczłapie tu i Suho bo jak z nim gadał Kai: „ Jest zmęczony piskami Hanny bo brzmi jak chomik a on ich nie lubi”- przeczytałam zapisany tekst z telefonu. Dziwne, że nikt się nie zaśmiał.- Czy myślicie, że dodatkowi członkowie nam się przydadzą?- Zapytałam na koniec wsadzając telefon do tylnej kieszeni.
- Wydaje mi się, że nasza kawiarnia jest za mała dla takiej ilości osób, która nas odwiedza. A jeśli „EXO” zniknie będzie ich jeszcze więcej wiec najlepiej by było albo wynająć większy lokal, albo zająć lokal „EXO” i zamienić go na „Fallen”- powiedział Kris. Uniosłam zaskoczona brew, bo to by był dobry pomysł.
- A jeszcze znając zdolności Kai pewnie przybyłoby tu więcej klientów, co niesie ze sobą więcej gotówki. Można by rozbudować albo przenieść najpierw to „Fallen” do większego i lepiej usytuowanego miejsca by otwierać mniejsze kawiarnie w innych częściach miasta- powiedział Tao a ja była na serio zaskoczona. Pokiwałam zadowolona głową.
- Tak, myślę, że to są dobre pomysły. Jeszcze zobaczymy jak to będzie, kiedy oni tu przyjdą- o ile w gole. Wiem, że LuHan, Sehun i Kai to pewniaki, ale co do reszty sto procent to nie wiem- mruknęłam.
- Czy w końcu skończyłaś gadać o tych ważnych sprawach i będę mogła powiedzieć, że Kris cię pocałował?- Zapytała zmęczona Jaeah a my wszyscy spojrzeliśmy na nią zaskoczeni. Okey, moja najlepsza przyjaciółka już nie żyje. Katem oka spojrzałam na Krisa, który także spojrzał na mnie w tym samym momencie i westchnęłam złamana niewidocznie kręcąc głową.
- Dobra, skoro wszystko zostało powiedziane. Do zobaczenia jutro- powiedziałam i rzucając ścierką w Jaeah ruszałam na piętro by schować się w łazience.

~&~

- Maya dziecinko wyjdź z tego cholernego kibla!- Trochę…a raczej bardzo zaskoczony obserwowałem próby wyciągnięcia Mayi z toalety po tym, kiedy się tam zamknęła. To było już z pół godziny. Na początku myśleliśmy, że zraz wyjdzie. Ale nie wszyła. Tao i Lay dalej gapili się na mnie jak głupie debile a Kyungsoo wyglądał przez okno. Myungjae właśnie grzebał śrubokrętem przy klamce.
- Jakim cholernym cudem odkręciłaś klamkę z drugiej strony be śrubokrętu?!- Krzyknął uderzając pięścią w drzwi. Za odpowiedź był nam sms, który przeszedł na mój telefon.
- „Pamiętaj ze to ja włamałam się do waszego mieszkania patykiem. Pamiętaj, z kim rozmawiasz…”- odczytałem a oni spojrzeli na mnie zaskoczeni.- Co?- Zapytałem pokazując im na potwierdzenie telefon.
- Teraz tak będziesz się z nami porozumiewała?!- Krzyknęła Jaeah. Zerknąłem na telefon.
- „Tak”- przeczytałem.
- Czy ty jesteś nienormalna?- Warknęła dziewczyna.
- „Tak” - jęknąłem.
- Głupi głupku wyjdź stamtąd!
- „Nie
- Chcesz żebym cię zabiła?!
- „Nie dasz rady…*zaśmiej się złowieszczo*”- mruknąłem, po czym rozjarzałem się.- Jaja sobie robisz? – Zapytałem, po czym zerknąłem na telefon –„Tak”- potarłem ręką czoło opierając się o ścianę.
- Wyjdziesz kiedyś stamtąd?- Zapytała spokojniej Jaeah.
- „Nie”- Zmarszczyłem brwi.- To jak chcesz zamknąć „EXO”?- Zapytałem.- „Nie masz prawa głosu”- mruknąłem.- Od kiedy?!- Krzyknąłem.-„ Od teraz…
Warknąłem coś pod nosem, po czym przesunąłem Jaeah na bok i szarpnąłem Tao stawiając go przed drzwiami.
- No co?- Zapytał cicho.
- Otwórz drzwi pandziu- mruknąłem. Chłopak zaśmiał się a ja jedynie zmrużyłem oczy. Odchrząknął odsuwając się, kopnął w drzwi, które skrzypnęły i uchyliły się delikatnie.
- Czemu nie zrobiłeś tego wcześniej?!- krzyknęła, Jaeah a ja spokojnie wszedłem do środka zastając Maye siedzącą na kiblu z telefonem w ręce z bardzo zdziwioną miną. Przekrzywiłem głowę i podszedłem do niej łapiąc ją za obie ręce przerzuciłem ją przez ramie.
- AAA! Co ty robisz?! AA! Boże jak tu wysoko!- Pisnęła, kiedy wyszedłem z nią z łazienki, po czym postawiałem ja obok Kyungsoo. Stała kurczowo ściskając telefon.
- Nie mów, że masz lęk wysokości- mruknął D.O
- Malutki- jęknęła trochę blada. Ale no bez przesady to były niecałe dwa metry! Staliśmy tak chwile w ciszy.
- Czyli że Maya nuna i Kris hyung są ze sobą?- Zapytał, Lay a ja odrzuciłem głowę do tyłu zastanawiając się, co ten dzieciak ma w głowie zamiast mózgu. Maya zmarszczyła brwi jakby się nad czymś zastanawiała a ja oparłem się o barierkę.
- Nie- powiedziała a ja aż się zakrztusiłem. Uśmiechnęła się promiennie i w podskokach zeszła na dół, rzuciła koszule i zapaskę na jeden z foteli ruszając do drzwi.
- Czekaj…ej…co?!- Krzyknąłem i szybko ruszyłem za nią na dwór. Rozejrzałem się, ale cholera zniknęła mi w tłumie. Przetarłem oczy, bo wydawało mi się, że jej wredne zielone ślepia gdzieś mi mignęły, ale równie dobrze to mogła być paprotka…
- Ludzie się ciebie boją. Co robisz?- Odskoczyłem w bok patrząc przestraszony, na Mayę która z rekami w kieszeniach płaszcza gapiła się na mnie z przekrzywioną głową. Wskazałem na nią palcem a później na cukiernie kawałek za nami.
- Ty…ja ..co?- Szepnąłem marszcząc brwi. Ona zmrużyła oczy marszcząc nos a ja miałem ochotę zrobić takie: „ Kawaii!” i uszczypnąć ją w policzki, kiedy potarła dłonią zmarszczony nos. Ostatecznie się powstrzymałem nie ruszając się w ogóle.
- Ale co?- Zapytała. Jezu na serio?
- No…jak to?- Zapytałem głupio. Błagam musisz mnie zrozumieć kobieto!
- Ah to!- Zaśmiała się odchylając głowę.- Nie- pokręciła głową a ja uderzyłem się w bok głowy żeby mieć pewność, że się nie przesłyszałem.
- Co?- Szepnąłem.
- No nie- powiedziała dobitnie. No to mnie dziewczę zbiło z tropu. Żeby nie zacząć się jąkać tak jak wcześniej odchylałem się trochę do tyłu mierząc ja uważnym wzrokiem. Jeżeli robiła sobie ze mnie jaja to całkiem dobrze jej szło, ale czy ona nie zrozumiała tego, co jej powiedziałem za budynkiem kawiarni? No kurde nawet, jeśli nie to chyba później się domyśliła.
- Wyglądasz głupio, kiedy udajesz, że myślisz- mruknęła. Oh… jest wredna. Super- Męczy cię to, że po tym jak powiedziałeś ze też się we mnie zakochałeś i pocałowałeś ja nadal mowie nie?- Zapytała przekrzywiając głowę. O Boże jest wredna i…oschła. O nie jest zła? O Boże nie….Kiedy kobiety są złe…nie wiem, co się dzieje.
- Jesteś zła?- Zapytałem.
- Nie- powiedziała. Tak jest.
- Ale dlaczego?
- Dlaczego nie jestem zła?
- Dlaczego jesteś zła?!
- Ale nie jestem
- Czemu na mnie?
- Nie jestem.
- No powiedz mi!
- Zamknij się nie jestem zła kawowy wietrze. Wracaj do środka i ubierz się, bo będziesz chory a ja nie mam zamiaru znów pracować pół na pół i latać między kuchnią a stanowiskiem baristycznym- warknęła. Dobra, teraz jest zła, ale…nadal nic nie rozumiem. Błagam nie jestem taki głupi. Westchnąłem ciężko przestępując z nogi na nogę.
- Maya ssi powiedz mi, o co ci chodzi? Co znów zrobiłem źle?- Zapytałem. Błagam niech mi nie mówi, że źle całuje bo mój świat upadnie.
- Nic. Całkowicie nic. Jesteś wręcz idealny- powiedziała. Okey jest bardzo źle. Spojrzałem na nią niepewnie.- Nie rozumiem, o co ci teraz chodzi. Specjalnie chcesz mnie zdenerwować czy to twoje hobby? Nie jesteś w stanie zrozumieć, że mówię, nie?- Zapytała. Byłem troszkę…troszkę bardzo zaślepiony tym, że bardzo ładnie wygląda. Hmm…cholerne zielone oczy. Ale niestety wszystko zrozumiałem. Zmarszczyłem brwi.
- Nie rozumiem, dlaczego mówisz nie, skoro sama powiedziałaś pierwsza, że ci się podobam- powiedziałem. Uśmiechnęła się lekko. O Boże to straszne…
- Ja powiedziałam? Czy Jaeah?- Zapytała. O kurde maiła racje.
- Ale nie zaprzeczyłaś ani mi ani jej.
- Tak masz racje. Więc powiem teraz. Nie, w cale się w tobie nie zakochałam Wu YiFanie. Jesteś zadowolony?- Zapytała unosząc brew, po czym odwróciła się.
- Nie, w ogóle- powiedziałem a ona zatrzymała się.
- Trudno- powiedziała i poszła dalej. Zgiąłem się w pół łapiąc się za głowę. Co się właściwie stało? Spojrzałem w bok i zobaczyłem Chanyeola znów błagającego o przebaczenie tą jego osobistą Divę. Zatrzymał się przed wejściem do kawiarni i dostrzegając mnie zamachał wesoło. Baekhyun spojrzała na mnie, po czym kopnął wysokiego w piszczel i wszedł do środka.
- Oh hyung! Musimy się jakoś spotkać niedługo tylko teraz…Baekkie no przepraszam!- Krzyknął i wbiegł do środka. Uśmiechnąłem się lekko. Czemu nie mogłem zostać gejem?

~&~

- Już?- Spojrzałem na dwójkę zaskoczony. Rzeczywiście Sehun miał strasznie rozmarzone spojrzenie kierowane w stronę Luhana, ale ostatnio często je miewał. Blondyn pokiwała głową a ja musiałem przyznać, że bardzo szybko to sobie wszystko poukładali. Spojrzałem na sale gdzie Suho starał się nie zasnąć a Chanyeol i Baekhyun znów się kłócili.
- Hmm...Chyba jednak wybraliście odpowiednia porę- powiedziałem z uśmiechem.
- Boje się, kiedy uśmiechasz się normalnie- powiedział Sehun a ja zmarszczyłem brwi- Od razu lepiej- powiedział a ja zaśmiałem się kręcąc głową. Ruszyłem z powrotem na sale, kiedy w tym samym momencie do środka weszła nowa klientka. Uniosłem zaskoczony brwi zdając sobie sprawę z tego, że to Maya. Wyglądała całkiem inaczej bez czarnej koszuli w zielone guziki, tego beretu i zapaski wraz ze związanymi włosami. Teraz jej opadały gładko na jej plecy odziane w czarny płaszcz. Kto by pomyślą, że ma takie kręcone te włosy? Jej zielone oczy rozglądały się zza czarnej grzywki. Wyglądała dość uroczo można powiedzieć.
- Co się stało, że postanowiłaś tu zajść?- Zapytałem stając obok niej, kiedy ta przyglądała się dwójce debili bijących się z boku. Baekhyun znów okładał pięściami wyszczerzonego Chanyoela, który tylko ściskał mniejszego w mocnym uścisku. Ona westchnęła ciężko nie odwracając wzroku.
- Zastanawialiśmy się czy nie przenieść „Fallen” także tutaj- powiedziała a ja uniosłem brew. Też chciałem to zaproponować.
- Kto wpadł na genialny pomysł?- Zapytałem patrząc na jej nieobecną twarz.
- Kris- powiedziałem patrząc w bok. Zaśmiałem się z jej oczywistych reakcji. Spojrzał na mniej zagubionym wzrokiem jednak nadal trochę groźnie.- Co się śmiejesz?- Warknęła.
- Wygląda na to, że już zdążyłaś poznać uczucia waszego własnego wielkoluda i teraz chcesz wmówić mu, że nie czujesz tego samego- powiedziałem wyglądając przez okno gdzie zobaczyłem wspomnianego wcześniej wielkoluda, zgarbionego, klnącego po nosem jak mniemam. Maya prychnęła tylko.
- Pan psycholog...
- Zawsze o tym marzyłem - mruknąłem wkładając ręce do kieszeni.
- Nasz D.O to kochany facet nie ma, co- powiedziała. Przewróciłem oczami.
- Masz pecha. Trafiłaś na wrednego wielkoluda- powiedziałem a ona uśmiechnęła się lekko.
- Ciekawi mnie czy odpuści- powiedziała.
- Jeśli Chanyeol opowiadał prawdę to raczej nie- powiedziałem a ona westchnęła.- Wiesz, że LuHan pogodził się z Sehunem?- Zapytałem a ona kiwnęła głową- Przyspieszam akcje- powiedziałem a ona spojrzała na mnie ciekawie.
- Kiedy?
- Jutro
- Dobra- powiedziała, po czym odwróciła się i wyszła rzucając ostatnie spojrzenie dwóm debilom opuściła kawiarnię.
- O czym gadaliście?- Zapytał Luhan.
- O naszym planie -mruknąłem.
~&~

Siedziałem na parapecie okna przyglądając się rozmowie Krisa i Mayi. Zmarszczyłem brwi, kiedy nasza szefowa zniknęła a Kris zgarbiony poszedł w druga stronę. Westchnąłem ciężko patrząc jak Myungjae naprawia drzwi a Jaeah siedzi załamana przy jednym ze stolików. Tao i Lay zostali już odesłani do domu. Zerknąłem przez ramie za okno czując, że ktoś mnie obserwuje. Zeskoczyłem z okna i ruszyłem w stronę Jaeah.
- Pójdę już nuna- powiedziałem a ona posłała mi słaby uśmiech i kiwnęła głową. Schowałem swój strój do szafki i zabierając kurtkę z wieszaka wyszedłem na dwór. Ruszyłem w stronę parku i usiadłem na jednej z ławek gdzie miałem widok na plac zabaw, na którym przebywały dzieci. Uśmiechnąłem się lekko zastanawiając się jednocześnie jak teraz będzie w naszej cukierni. Zmarszczyłem brwi myśląc intensywnie, kiedy nagle poczułem palec miedzy moimi brwiami. Spojrzałem zdziwiony w bok dostrzegając zmartwionego Jongina.
- Nie rób tak, hyung, bo ci zostanie- powiedział uśmiechając się lekko. Odwzajemniłem gest patrząc znów przed siebie.
- Długo już tu siedzisz?- Zapytałem.
- Trochę- powiedział jedynie prostując nogi. Kiwnąłem głową.
- Martwisz się o cukiernie?- Zapytał a ja znów kiwnąłem delikatnie głową.- Wiesz, że Luhan niedługo do was wróci?- Zapytał a ja uśmiechnąłem się kiwając głową.
- Wiem- powiedziałam, po czym czując jego natarczywy wzrok spojrzałem na niego.
- Czy my nie możemy …- zaczął szybko, ale przerwałem mu.
- Nie.
- Dlaczego?
- Po prostu…nie- mruknąłem cicho.
- Pozawalasz mi siebie całować, dlaczego nie pozwolisz mi siebie…
- Bo nie- warknąłem zdenerwowany. Westchnął jedynie spuszczając głowę i drapiąc się po karku.
- Przepraszam
- Wiem.
- Wybacz mi.
- To nic nie zmieni.
- Dlaczego?- Zapytał łapiąc moją rękę i zmuszając mnie żebym odwrócił się do niego.
- Bo za bardzo się zmieniłeś Jongin ah. Nie chce znów cierpieć. Tak jest lepiej, prawda?- Zapytałem a on zagryzł wargę kręcąc głową.- Jak to nie?
- Nawet ten układ cię boli Kyugsoo- mruknął a ja miałem ochotę go walnąć. Zawsze wiedziałem, że ma ten głupi dar, ale mógłby nie wykorzystywać tego na mnie.- I nie mów, że nie, bo widzę. Proszę nie bój się tego, co do ciebie czuje- powiedział marszcząc brwi i wpatrując się we mnie.
- Ale się boje. Pójdę już. Ty też powinieneś- powiedziałem i wstałem szybko ruszając w kierunku swojego domu.

~&~

- Hyung, co ci jest?- Zapytałem patrząc na Krisa, którego głowa spoczywała na stoliku.
- Czemu nie mogę być gejem? Przynajmniej wiedziałbym już wszystko o drugiej osobie, bo też jest facetem. To nie fair- warknął a ja zaśmiałem się głośno zwracając na nas uwagę.
- O czym ty gadasz hyung?- Mruknąłem przypominając sobie dzisiejsza kłótnie z Baekhyunem. W cale nie jest tak łatwo jak mu się wydaje. Nagle ożywiłem się.- Chodzi, o Maye ssi?!- Szepnąłem podekscytowany a on jęknął coś tylko niewyraźnie zakrywając rekami uszy. Zaśmiałem się głośno- Ty!- Krzyknąłem nagle unosząc jego głowę.- Powiedziała,…że nie?- Zapytałem głupio a on kiwnął głowa. Puściłem jego włosy sprawiając, że jego twarz znów wylądowała na stole.
- Mój świat runął. Jak to możliwe?- Szepnąłem a on wzruszał ramionami. Zabębniłem kilka razy w blat upijając kolejny łyk piwa Krisa.- Gadałeś z nią?- Pokiwał głową.- Pocałowałeś…?- Pokiwał.- I później powiedziała nie?- Zapytałem szczerząc się jeszcze bardziej. Kris uniósł głowę i kopnął mnie pod stołem.
- Czemu się szczerzysz?- Warknął a ja zaśmiałem się głośno.
- Bo…nie pamiętasz jak ja zaczynałem z Baekhyunem?- Zapytałem a on podrapał się po głowie, po czym spojrzała na mnie zaskoczony a ja pokiwałam z lekkim uśmiechem głową.
- Ty w dupę kopana. Ja wiedziałem, że jest nienormalna,…ale żeby tak?!- Krzyknął. Zobaczyłem tylko jak zabiera kurtkę z krzesła po tym jak z niego wstał.
- Ej gdzie idziesz?- Zapytałem, ale on już wyszedł. Westchnąłem i wybrałem numer Baekhyuna. Odpowiedziała mi cisza.

- Baekki nie bądź zły!- Krzyknąłem szybko zanim chłopak zakończył rozmowę. Z westchnieniem także wstałem i wyszedłem z baru. Tym razem będzie ciężko.


Omo! To zdjęcie KaiSoo tak mi przypasowało z tym podpisem O.o Nawet tego nie przerabiałam ktoś to za mnie zrobił xD Wiem, że pod prologiem MK napisałam że do końca tygodnia ale jak wróciłam z odsatniego dnia kursu zaraz po egzaminie to była dwudziesta i poszłam spać i pies obudził mnie dziś o 7 >.< Tak! Oficjalnie jestem biaristką ! XD Znaczy nie taką z prawdziwego zdarzenia ale jestem ^^ Co ja...no cóż...jeszcze trzy rozdziały i koniec z "Fallen"! >.< Nie wiem czy się cieszyć czy nie..MK wolno mi idzie przez ostatni czas nic nie pisałam w ogóle...chyba się wezmę za to zaraz. A ha! Dziękuje EunHae za nominacje ale dzisiaj jej nie zrobię postaram się jakoś w tygodniu czy cuś...no to by było na tyle ^^ Do zobaczenia!
G.G

środa, 3 lipca 2013

"My Kitten": Zero Puds

0.


          Pamiętam jakby to było wczoraj. Wracałem spokojnie do domu z pracy. Byłem w końcu pełnoletni i rozpocząłem dopiero pracę w wytwórni płytowej. Minął kolejny, ciężki dzień, jednak byłem dumny, że mi się udało. Przechodząc obok opuszczonego budynku nagle do moich uszu dotarło ciche miauczenie. Zawsze miałem słabość do zwierząt, a zwłaszcza do kotów, więc mimo uderzającego w moje zmęczone ciało gorąca, skierowałem się w stronę opuszczonego budynku, przekraczając ostrożnie jego próg. Wewnątrz było parno i strasznie ciężko mi się oddychało. Rozejrzałem się po pustym pomieszczeniu i wtedy usłyszałem cichy szelest. Ruszyłem w stronę, z której dochodziły dźwięki i dostrzegłem czarny ogon zaplątany w niebieskie worki do śmieci oraz reklamówki.
          Uśmiechnąłem się, rozczulony i ruszyłem w stronę kociaka. Moje zaskoczenie było ogromne. W rękach trzymałem kota wielkości rocznego niemowlaka, który na dodatek właśnie na takiego wyglądał. Jedynym, co różniło go od człowieka, były śliczne, kocie uszy i puchaty ogonek. Kotek miał ciemną, karmelową karnację, a jego oczka cały czas były zamknięte. Nie miałem pojęcia, co to jest ani czym jest, ale… zawładnęło moim sercem od razu.
Rozejrzałem się w poszukiwaniu jakiegoś kartonu czy czegoś, w czym mógłbym ukryć to małe słodkie dziwactwo. Kotek zamruczał uroczo, wtulając się w moje ramię. Zaskakujące było to, że miał na sobie ubranie. Rozejrzałem się, sprawdzając na wszelki wypadek, czy może gdzieś nie znajdowało się ich więcej, ale nic już nie dostrzegłem. Spojrzałem jeszcze raz na stworzonko. Jego spodenki były podarte a koszulka porwana, przez co wyglądał jak słodki, mały, koci buntownik. Znajdując sporej wielkości karton, wyścieliłem go swoją bluza i ułożyłem na niej śpiącego już kociaka. Jego czarne włosy były puszyste i co chwilę głaskałem go po głowie, wywołując kolejne ciche mruknięcia.
         Gdy wychodziłem z budynku nie miałem pojęcia, co mnie czeka po przyniesieniu zwierzaka do domu.

>*<

         Będąc już w moim małym mieszkaniu, postawiałem karton z kociakiem na podłodze, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Był interesujący. Jego ciało było całkowicie ludzkie, z wyjątkiem tych słodkich, kocich dodatków. Jeszcze nie maiłem okazji zobaczyć jego oczu, ale pomyślałem, że być może kotek jest jeszcze młody i przez jakiś czas nie będzie ich otwierał, bo jest ślepy. Od razu załatwiłem szybko pracę, którą miałem do zrobienia i włączając przeglądarkę posadziłem sobie kociaka na kolanach. Był cieplutki, miękki, a jego mruczenie było naprawdę słodkie. Przeszukałem Internet w poszukiwaniu informacji na temat takich dziwnych kocich hybryd, ale jedyne, co znalazłem to przypadki, w których człowiek posiadał ogon, jednak nie wyglądał on tak samo jak ten u mojego kociaka. U człowieka był on krótki i skrawek pleców nad nim był owłosiony. Zwierzak na moich kolanach miał ogon zwyczajnie wystający znad jego pleców, bez żadnego owłosienia dookoła niego. Ludzie nie mogli ruszać dodatkowym narządem natomiast tutaj, co chwilę jego kita łaskotała mnie po nogach. O uszach tym bardziej nie było nic wspomniane. Jego ręce były ludzkie, przyozdobione jedynie ostro zakończonymi pazurkami.
         Spędziłem przed komputerem pół nocy, a kociak nawet się nie obudził. Zmęczony, przyszykowałem mu miskę z mlekiem, wsadziłem ją do kartonu, tym razem wyściełanego grubym kocem i ułożyłem zwierzątko w środku, kładąc katon obok swojego łóżka. Przez dłuższy czas wpatrywałem się w niego z niemym zachwytem. Sądziłem, że takie stworzenia istnieją tylko w bajkach, a teraz śliczny, uroczy kocurek spał tuż obok mnie, ziewając leciutko, przez co rozczulał mnie jeszcze bardziej.
         - Dam ci na imię…Ri – powiedziałem, po czym podrapałem kotka za uchem, dostając w zamian głośne mruknięcie, przypominające warkot samochodowego silnika. Jednak on nawet się nie dobudził. Zaśmiałem się cicho i gasząc światło, zasnąłem.

>*<

        Następnego dnia o mało nie przeżyłem zawału, widząc machający mi tuż przed nosem ogon. Kotek wyskoczył z kartonu, który dla niego przygotowałem. Teraz spał na moich kolanach. Zmęczony, przetarłem oczy i jęknąłem, opadając głową na poduszkę. Zerknąłem na zegarek. Dochodziła siódma, więc stwierdziłem, że mogę już wstać. Siadając na łóżku spojrzałem na kociaka, który wyciągał się na moich kolanach. Kiedy ziewnął i usiadł, po raz pierwszy zobaczyłem jego oczy. Piękne, duże i zielone z pionowych źrenicami.
       Zakochałem się w nich od razu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto i prolog mojego nowego opowiadania! Jak na razie tylko prolog. Nie jestem pewna kiedy opublikuje pierwszy rozdział ale mam nadzieje, że już niedługo ^^ Teraz liczę na to, że prolog was zaciekawił/spodobał się bo mimo iż nie ma teraz na nie takiej weny jak kiedyś bardzo je polubiłam ^^ Dziękuje Miss.Alice za wyjustowanie mi tekstu (mimo że musiałam sześć razy robić to później sama (głupi blogspot! >.<)ale wzorowałam się na tym jak ty to zrobiłaś ^^) i kobieto pamiętaj, że jesteś NAJLEPSZA  w tym co robisz . Nie patrz na innych i nie słuchaj głupich słagerek  ^^ A teraz chcę tylko poinformować jeszcze, że do końca tego tygodnia dodam kolejny rozdział na 'Fallen'. Wiec...do zobaczenia ^^
G.G