8.
Następnego dnia, kiedy otwierałam cukiernie dostałam małego
zawału serca.
- Co ty za przeproszeniem odpierdalasz?- Szepnęłam jakby
bojąc się, że kiedy mój głos się podniesie moje serce pęknie. Kris wyglądał jak
siedem nieszczęść, włosy dziwnym trafem stały się blond z czarnymi plamami a z
rąk skapywał mu truskawkowy sos. Znaczył, miałam nadzieje, bo jeśli to krew…o.
- Nie mdlej!- Krzyknął szybko widząc pewnie moja bladość.-
To tylko sos…- powiedział dalej badawczo na mnie patrząc. Wzięłam głęboki wdech
zamykając za sobą drzwi uspokajając swój mózg i rzucając płaszczem w wieszak.
Jaki fart nawet się nie wywrócił.
- Powiedz, że nie byłeś tu cała noc- powiedziałam ściągając
torbę.
- Byłem
- Po cholerę?
- Nie mam domu- mruknął robiąc smutna minę.
- To ciekawe gdzie spałeś jak dotąd…- mruknęłam jedynie a on
pokręcił głową.
- Myślisz że nie mam przyjaciół?- Zapytał.
- Nie- spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.- A masz?- Szepnęłam
niby zaskoczona na co przewrócił oczami.- Co robisz?- Zapytałam łapiąc za szklankę
i patrząc następnie na niego spojrzeniem bardzo zdziwionym.- Piszesz wyznania
na kawie?- Zapytałam widząc wielkie serca a nad nim i pod nim jego imię i
pseudonim.
- Czasem musze sobie posłuchać takich cudownych słów nie
sadzisz?- Zapytał a ja zignorowałam jego jakże jasna aluzję.
- Aleś jesteś uparty- mruknęłam na to patrząc z powątpieniem
na bluzę którą złożyła mi Jaeah. Tylko ten debil skręca rękawy.
- A ty masochistyczna- mruknął tylko. Oj za dobrze mnie zna.
Ja i moje masochistyczne zapędy.
- Ja się nie tnę.
- Chodziło mi o psychiczny masochizm ale dobrze wiedzieć-
mruknął znów coś bazgrząc na kawie. Spojrzałam na niego marszcząc brwi. Dziwnie
się zachowywał. Chciałam go zajść od tyłu ale zbliżyłam się ledwo na półtorej
metra a jego ręka wylądowała na mojej głowie odpychając mnie do tyłu.
- Yah! Co robisz?- Burknęłam.
- Nie przeszkadzaj mi- mruknął tylko. Okey….chyba się
wkurzył. Wzruszyłam jedynie ramionami i weszłam do kuchni ubierając swój strój.
Do cukierni wszedł Tao. Spojrzał dziwnie na Krisa, jeszcze dziwniej na mnie,
uniósł oczy do góry powiedział coś po chińsku za co zbeształ go Kris po czym
poszedł się przebrać. Za nim wszedł Lay, spojrzał na nas nieprzytomnie, zapytał
coś po chińsku na co odpowiedział mu Kris i także poszedł się przebierać. To
cholernie wkurzające kiedy nie wiem o czym rozmawiają.
- Cześć nuna.- Przestraszona podskoczyłam dostrzegając D.O
- Cześć oppa- powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
- Kris hyung już jest?- Zapytał zdziwiony.
- Yhm…ponoć tu spał- powiedziałam przyglądając się krytycznie
babeczce. Zignorowałam spojrzenie D.O i wyszłam na sale potykając się kabel i
wpadając prosto na Krisa. Uwielbiam siebie i swoja niezdarność.
- Wiedziałem że na mnie lecisz- skwitował a ja westchnęła
zirytowana wyplątując się z jego ramiona.
- Bardzo zabawne kurde mać. Powiedz że sam to wymyśliłeś a
będę mogła się śmiać- mruknęłam wkurzona patrząc nienawistnie na kabel. On
tylko wzruszył ramionami odwracając się do mnie plecami i wracając do swojej
kawusi. O nie. Nie będzie mnie dupek ignorował! Jeszcze zanim zdążyłam wyrazić
swoje niezadowolenie co do jego zachowania moja ręka która chciała go walnąć
zatrzymała się a ja spojrzałam na jego plecy niedowierzająco.
- No nie wierzę- powiedziałam a on spojrzał na mnie
zaskoczony.
- Co?- Zapytał patrząc na mnie uważnie.
- Ty…masz tatuaż?- Zapytałam zaskoczona łapiąc go za ramie
gdzie zza koszuli prześwitywał czarny rysunek. Kris wyrwał swoją rękę z mojego
uścisku ale ja już pobiegłam na górę obwieszczając wszystkim że głupi wielkolud
ma tatuaż.
- Hyung! Nawet się nie pochwaliłeś!- Jęknął Tao a on spojrzała
na niego wkurzony a później na mnie. Boże jestem taka wredna.
- Cześć wam…co tu się dzieje?- Zapytała Jaeah wchodząc do
kawiarni z Myungjae. Właśnie chowałam się pod stołem przed morderczymi spojrzeniami
Krisa śmiejąc się jak głupi do sera.
- Nie wystarczy ci że mu złamałaś serce jeszcze się z niego
nabijasz?!- Jęknęła Jaeah. Kopnęłam ja mocno w nogę przez co by upadła gdyby
nie jej głupi brat który ją złapał. Wyczołgałam się spod stołu otrzepując ubranie
i patrząc na nich uważnie.
- Znaleźliśmy lokal na nowe „Fallen”- powiedział Myungjae.
Wyrwałam mu kartkę z ręki czytając wszystkie informacje.
- Nadal mamy za mało pieniędzy- powiedziałam chowając kartkę
do kieszeni zapaski.
- Nie mówię że teraz. Może z kilka miesięcy. Nikt nie chce
tego kupić przez zaniedbanie ale wszystko można wyremontować- powiedział wesoło
chłopak a ja tylko przytaknęłam po czym ruszałam do kuchni razem z D.O. Chłopak
miał mieć dzisiaj egzamin dzięki któremu otrzyma certyfikat cukiernika więc
ćwiczyłam z nim niektóre przepisy od razu dostarczając wypieki do cukierni.
- Oppa hwaiting!- Krzyknęłam ostatni raz kiedy wychodził z
cukierni.
- Oby mu się udało- powiedziała Jaeah przyciskając swoje
dłonie do piersi.
- Zdolny jest na pewno mu się uda- powiedziałam po czym zaskoczona
spojrzałam na Krisa który roznosił kawę.- Czemu on tu chodzi?- Zapytałam. Razem
z Jaeah rozejrzałyśmy się ale nigdzie nie mogłyśmy dostrzec Tao ani Laya.
Jedynie Myungjae gdzieś przemknął nam na drugim piętrze.
- Gdzie są Tao i Lay?- Zapytałam Krisa łapiąc go za rękaw
koszuli.
- Nie mam pojęcia- mruknął tylko ruszając dalej. Głupi,
wkurzony wielkolud. Westchnęłam jedynie i wbiegałam po schodach na górę po czym
weszłam na zaplecze dla pracowników. Lay leżał na kanapie i albo spał albo był
nieprzytomny. Tao leżał na ziemi twarzą do podłogi.
- Co wy wyrabiacie?- Warknęłam zdenerwowana. Nawet cholera
nie drgnęli. Zazgrzytałam zębami i szturchnęłam Laya którego głowa poleciała na
bok i jednocześnie kopnęłam Tao który tylko zerwał się przestraszony.
- Nuna?
- Co wy robicie?- Zapytałam młodszego.
- Po prostu…źle się poczuliśmy tak nagle nie wiem co się
stało…i Lay hyung chyba zemdlał…i chyba ja też…jaki mamy dzień?- Zapytał
niepewnie. Udzieliłam mu wszystkich informacji po czym zabrałam się za budzenie
Laya. Yixing mruknął niewyraźnie że bardzo kocha swoją mamę ale woli Kyuri.
- Lim jest Kyuri?- Zapytałam.
- To jego dziewczyna- powiedział Tao a ja otworzyłam usta
zaskoczona.
- Lay…obudź się- mruknęłam
- Też cię kocham- burknął a
ja zaśmiałam się
- Co wy robicie?- Zapytał Kris.
- Budzimy Yixinga.
- Co mu się stało?- Zapytał znów.
- Zemdlał. Chyba…- mruknęłam po czym uderzyłam
nieprzytomnego chłopka w policzek.
- Nie to nie ja!- Mruknął szybko siadając po czym przetarł
szybko oczy.- Co się stało?- zapytał.
- Co piliście lub jedliście zanim tu zawędrowaliście?- Zapytałam.
- Piłem kawę…ta co stała niedaleko ekspresu i dałem trochę
Tao bo mnie dręczył- powiedział Lay a Kris przywalił sobie mocno ręką w czoło.
- Mocniej- mruknęłam cicho.
- Głupki! To jest zlewka resztek wszystkich kaw które
dzisiaj zrobiłem- powiedział załamany a ja spojrzałam na Laya z niedowierzaniem.
Ja zawsze wiedziałam że jest nieogarnięty no ale proszę…
- Oh…na prawdę? Nie wiedziałem…powinieneś to gdzieś ukrywać
hyung!- Burknął oburzony a ja tylko pokręciłam z niedowierzaniem głową
wychodząc z zaplecza i schodząc na dół gdzie zobaczyła Jaeah gniotąca w
morderczym ucisku LuHana.
- Oppa?- Zapytałam schodząc szybko ze schodów.
- Cześć nuna, mogę wrócić?- Zapytał. Gapiłam się na niego
chwile, rzuciłam krótkie spojrzenie Sehunowi stojącemu obok i Kai który szybko
przemknął obok naszej cukierni.
- No pewnie!- Zakrzyknęłam ucieszona.
- A go też przyjmiesz nuna?- Zapytał patrząc na mnie
wielkimi oczami i wskazując na Sehuna który uśmiechnął się nieśmiało. Proszę,
jaki uroczy.
- Oczywiście. Tylko dokumenty poproszę- powiedziałam
zadowolona. Odebrałam od teraz najmłodszego wszystkie dokumenty i schowałam je
do odpowiedniej szuflady.
- Witam z powrotem Lulu oppa!- Zakrzyknęłam przytulając go.
Nigdy nie czułem się lepiej. W końcu zadowolony wyszedłem z
jednej z cukierni w której maiłem egzamin i z certyfikatem w ręce ruszyłem z
powrotem do „Fallen” żeby przekazać dobre nowiny Mayi ssi.
Wparowałem do cukierni z
zaskoczeniem rejestrując otumanionego Tao i Laya oraz LuHana hyung wraz z
tym…no…Sehunem!
- Hyung?- Zapytałem.
- Oppa?- Zapytała w tym samym czasie Maya.
- Zdałem- powiedziałem z szerokim uśmiechem a ona pisnęła
głośno podskakując w miejscu i machając na wszystkie strony rekami, rzuciła się
na mnie mocno ściskając.
- LuHan hyung wrócił!- Krzyknął Tao a ja skłoniłem się
blondynowi i uścisnąłem rękę Sehunowi.
- To teraz będę mogła cię zostawiać samego w kuchni bez
obaw! Tak się cieszę oppa!- Zaśmiała się Maya znów mnie mocno przytulając.
Pokiwałem zadowolony głowa. Czułem się w końcu spełniony. Kiedy każdy skończył
mi gratulować zabrałem się od razu do pracy. Z lekkim niepokojem ale też i
rozbawieniem obserwowałem jak Maya cały czas dokucza Krisowi który w ogóle nie
zwracał na to uwagi przez co Maya chodził zła. Od razu było widać że nuna
okłamała nie tylko nas ale i Krisa hyunga ale już dawno postanowiłem sobie że
nie będę się wtrącał.
- Oppa, idź dzisiaj wcześniej do
domu- powiedziała po pewnym czasie Maya kiedy wsadziłem ostatnią porcje babeczek
do piekarnika. Spojrzałem na nią zaskoczony.- Idź gdzieś ze znajomymi
powinieneś to uczcić!- Powiedziała po czym siłą wypchnęła mnie z kuchni po czym
ściągając ze mnie bluzę kucharską wypchnęła z cukierni dorzucając tylko do mnie
plecak. Zamachała mi zza oszklonych drzwi i zniknęła za tymi od kuchni do
których odprowadził ją spojrzeniem Kris. Wzruszyłem tylko ramionami i
odwróciłem się z zamiarem powrotu do domu.
- Gratuluje hyung.- Wstrzymałem oddech przestraszony dostrzegając
przed sobą Jongina. Ja nie wiem jak on to robił. Nigdy nie wiadomo z której
strony ci wyskoczy i tak go nie usłyszysz. Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Dziękuje- powiedziałem po czym oboje ruszyliśmy w stronę
mojego domu. Przez chwilę szliśmy w ciszy.- Hanna była zła?- Zapytałem szybko.
- Ma LuHana i Sehuna?- Zapytał a ja kiwnąłem głową- Tak. Ale
oczywiście wydarła się na mnie że nie umiem upilnować pracowników- warknął
tylko mrużąc oczy. Spuściłem głowę. Może nasza cukiernia nie była prowadzona w
tak profesjonalny sposób jak „EXO” ale przynajmniej nikt na nikogo nie
krzyczał. No prócz Mayi na Krisa ale wszyscy wiemy o co chodzi.
- A kiedy ty odejdziesz?- Zapytałem.
- Chcesz żeby już z tobą pracował?- Zapytał a ja przełknąłem
śline. Zbyt przewidywalny, jestem dla niego zbyt przewidywalny. Jednak
postanowiłem nie odpowiadać na to pytanie.- Pewnie za kilka dni- powiedział
kopiąc pobliski kamień który odbił się od pnia wiśni i trafił prosto do kosza.
Perfekcja w każdym calu.
Kiedy doszliśmy do mojego mieszkania
Jongin nawet nie musiał pytać o zgodę na wejście, wystarczyło mu to że długo
wpatrywałem się w drzwi. Sam odebrał mi klucze i otworzył wejście czekając aż
wejdę i poczekam na niego na przedpokoju. Nie mogę być tak przewidywalny.
- Jestem przewidywalny, prawda?- Zapytałem ściągając buty.
- Tylko dla mnie. Za dobrze cię znam- powiedział wesoło a ja
zagryzłem wargę wchodząc do kuchni i robiąc sobie herbatę i kawę. Nie pijam
kawy w domu odkąd spróbowałem kawy Krisa hyung, która chyba uzależnia czy coś..
Postawiałem przed nim kubek i usiadłem obok ze swoim.
- Wasz barista nie robi dobrej kawy?- Zapytałem.
- Suho hyung robi dobrą kawę ale ja wolę twoją- powiedział
spokojnie upijając łyk ciemnego płynu. Nie wiem czemu się zarumieniłem.
- Hyung…- Jongin odstawiał kubek a ja zacisnąłem na swoim
palce. Czułem jak jego oddech owiewa moją twarz ale nie chciałem na niego
potrzeć.- Czemu mi to robisz? Kiedy wychodziłem z domu dziecka obiecałeś że nie
pozwolisz by ktokolwiek mnie skrzywdził…Teraz sam to robisz- powiedział a ja
poczułem ukłucie w sercu. Mówiłem…to wszystko było prawdą ale skąd miałem
wiedzieć? Że nie będzie uroczym i nieśmiałym chłopcem już nigdy więcej?- Wiesz
że to przez ciebie się zmieniłem? Wiem…nie lubisz tego ale…to nie moja wino to
samo się stało.- Spojrzałem na niego zaniepokojony odnotowując smutek w jego
głosie. Rzeczywiście był smutny i wpatrywał się swoimi pięknymi oczami w mętną
kawę której nawet nie potrafiłem dobrze robić. Chyba powinienem…
- Bo…kazałeś mi tak nagle się wyprowadzić. Wiesz jak ciężko
było mi znaleźć dla siebie miejsce?- Zapytał patrząc na mnie a ja spuściłem
głowę widząc w jego oczach ból.- Musiałem długo pracować żeby w końcu nie
pomieszkiwać u przyjaciół i by w końcu zarobić na mieszkanie dla siebie. A
ty…nawet się o mnie nie martwiłeś- powiedział a na jego ustach wykwitł
rozżalony uśmiech.- Nie sądziłem że mógłbyś kiedykolwiek być taki dla mnie- powiedział
po czym odstawił kawę na stół i złapał ,mnie za ramie.- I teraz chcesz mi
wmówić że mimo wszystko nie chcesz mnie z powrotem? Że to przeze mnie?- Zapytał
ale tak właściwie to nie były pytania. Zagryzłem wargę a on tylko westchnął i
wstał po czym poprawiając spodnie ruszył w kierunku wyjścia.
- Przepraszam cię Jongin ah…ja…- westchnąłem myśląc że już
wyszedł ale zobaczyłem go dalej stojącego w drzwiach mojego salonu wiec wstałem
i stanąłem za nim.- Ja przestraszałem się tego co do mnie czułeś…czujesz-
powiedziałem i niezdarnie objąłem go rekami od tyłu.- Ale nie zostawiaj mnie.
Ja…wszystko naprawie- powiedziałem przyciskając go do siebie jeszcze mocnieje.
Jedyne co później poczułem to usta Jongina i jego łzy spływające na moją twarz.
- Baekkie?- Boże czemu on mi to robi? Chyba na złość
poustawiał wszystkie meble na mojej drodze. Na drodze do włącznika światła.- Przepraszam
co znów zrobiłem źle?- Jęknąłem kiedy kopnąłem w stolik do kawy. Odpowiedziała
mi cisza. Kiedy w końcu dotarłem do włącznika okazało się że wszystkie meble są
na miejscu. Dziwne…
- Baekhyunnie~! Skarbek no weź…- jęknąłem i wszedłem do łazienki
mając nadzieje znaleźć go tam malującego oczy eyelnerem przez co będzie wyglądał
jeszcze seksownej i bym go zgwałcił. Z jego pozwoleniem
oczywiście…może…Skierowałem się w stronę pokoju który ja maiłem w zwyczaju
nazwać „sypialnią”. Baekhyun mówił na ten pokój „pomieszczenie w którym jestem
zmuszony z tobą spać”. Jak dla mnie to za długa nazwa dziwie się że mu się
czasem słowa nie po przekręcają. Wracając. Znalazłem Baekhyuna śpiącego w łóżku
w pozie urażonej. Czyli skulony, z kołdrą zasłaniającą głowę, tak ściśnięty że
musiałbym chyba użyć łoma żeby kołdra się od niego odczepiła. W jednej ręce
ściskał coś mocno ale definitywnie nie spał gdyż miał za bardzo zaciśnięte powieki.
Przechyliłem jedynie głowę, ściągnęłam buty, spodnie i koszule i położyłem się
obok niego odwracając się do niego plecami i przykrywając się skrawkiem kołdry
którą Baek zostawiał mi do dyspozycji. W sam raz by okryć ramię…Leżałem tak
chwile w ciszy i kiedy już zaczynałam tracić nadzieje na to że mój plan jednak
się powiódł, małe ciałko obok mnie poruszyło się a no mojej twarzy od razu
wykwitł szeroki uśmiech kiedy poczułem jak się odwraca. Czułem przez jakiś czas
jego spojrzenie na mojej osobie.
- Channie…śpisz?- Szepnął cicho trochę ospałym głosem a ja
miałem ochotę pisnąć dziewczęco odwrócić się, złapać w ręce jego małą twarzyczkę
i mocno ucałować. Jednak brukałem coś tylko pod nosem na znak, że go słucham.
Poczułem jak oparł się na moim okrytym kołdrą ramieniem.
- Dlaczego Luhan hyung i Sehun odeszli?- Zapytał a ja
zmarszczyłem brwi. Był zły na mnie czy na nich bo już nie łapie. Wzruszyłem
ramionami na tyle ile mogłam będąc przez niego przygniatanym.
- Myślisz że to przez Kai?- Zapytał. Na kogo on jest w końcu
zły?
- Jesteś na nich zły?- Burknąłem pocierając nos nadal z
zamkniętymi oczami.
- Nie- powiedział a ja miałam ochotę walnąć siebie…no jego nie
byłbym w stanie nawet jakbym chciał.- Jestem zły na ciebie.- Okey czyli jednak
miałem rację.
- Hę…? Czemu?- Odwróciłem się zrzucając go z mojego
ramienia. Spojrzał na mnie uważnie.
- Przyznaj, że już nie czujesz do mnie tego co wcześniej-
powiedział a ja chyba właśnie doznałem zapaści. Chyba mi oczy wyskoczyły z
orbit, szczęka przeturlała pod łóżko a ramiona wypadły z barków.
- C-co? Co ty wygadujesz skarbek?!- Wycharczałem bo mi się
chyba coś nawet w strunach głosowych poprzestawiało. Chłopak zrobił
naburmuszona minę.
- Zachowujesz się jakoś dziwne, cały czas tylko czochrasz
moje włosy i nic do mnie nie mówisz- burknął. Spojrzałem na jego smutna twarz i
aż chciało mi się płakać.
- Nie pardwa, to wszystko nie prawda!- Zapewniłem szybko
łapiąc go z ramiona i przyciskając do siebie.- Ja po prostu wiem że nie lubisz
jak ci okazuje uczucia publicznie więc je ograniczam do minimum. Myślałem że
wiesz jak bardzo cię kocham!- Zakrzyknąłem całując go w czubek głowy.
- Naprawdę?- Zapytał a ja pokwitałem żywo głową mrucząc mu
do ucha zapewnienia.
- Ale…co ty masz w ręce?- Zapytałem niepewnie odsuwając go
trochę od siebie. Starszy spojrzał na swoja dłoń na której leżało pióro które
dałem mu na urodziny.
- Myślałem że je zgubiłem i cieszyłem się jak je znalazłem-
przyznał patrząc chwile nie pióro po czym swoje uradowane spojrzenie przeniósł
na mnie a ja jedynie do czego byłem zdolny to pochylenie się nad nim i złożenie
pocałunku na jego rumianych ustach. Kiedy usłyszałem jak pióro spada z łóżka
upadając na podłogę a palce Baekhyuna wplątują się w moje włosy, mruknąłem
zadowolony napierając na jego ciało sprawiając że położył się na łóżku.
- Mm…Channie…- mruknął cicho miedzy pocałunkami.
- Hmm..?
- Pokaż mi jak bardzo mnie kochasz- wyszeptał uśmiechając
się a w jego oczach zobaczyłem drapieżny błysk. Mój Baekhyun w końcu wrócił.
- Hmm…?- Mruknęłam obserwując cała cukiernie z piętra. LuHan
oppa został pozytywnie przywitany przez rozwrzeszczane nastolatki jednak biedny
Sehun chyba dostał zawału zdając sobie sprawę że nie tylko jego ukochany hyung
jest obserwowany przez te nieletnie kryminalistki. Znaczy…nastolatki. Pewnie
dlatego właśnie wbiegł na piętro i schował się na zapleczu. Powinnam z nim
porozmawiać…?
- E…nie- mruknęłam po czym szybko zbiegałam na dół mijając
się z LuHanem.
- Zaplecze!- Krzyknęłam tylko kiedy otwierał usta i
wbiegałam do kuchni. Oh….tego się nie spodziewałam.
- Oppa? Co się stało?- Zapytałam niepewnie patrząc na D.O z
głową w górze maki. Że też nie wpadłam na taki pomysł z poduszką wcześniej.
Chłopak tylko coś mruknął podniósł głowę otrzepując ja szybko z mąki i powlekł
się do jednego z piekarników wyciągając z niego ogromny biszkopt.
- Jezu oppa to jakieś zamówienie?!- Krzyknęłam gdyż ciasto
było naprawdę wielkie. Tak…z piętnaście centymetrów?
- Nie…dałem za dużo proszku do pieczenie- bąknął a ja już
nie wiedziałam co tu się ostatnio dzieję. Chyba jedynymi którzy zachowywali się
normalnie to Tao i Lay. Jaeah i Myungjae zaczęli panikować bo ich rodzice
przyjeżdżają za tydzień a obydwoje namawiali im że oczywiście, posiadają już
wybraków swych serc których prawdopodobnie poślubią. Jaeah nie omieszkała
poprosić i pomoc Laya który miał już dziewczynę, Sehuna oraz Krisa który
taktownie ją wyśmiał. Co za wredne, wielkie, głupie…
- Nuna?- Spojrzałam zaskoczona na D.O.
- Co?
- Możesz….przestać miażdżyć moją rękę?- Zapytał. Spojrzałam
w dół i szybko puściłam ramie chłopka po którym zostawiałam czerwony ślad.
- Wybacz…po prostu wszyscy zachowujecie się tak dziwnie…-
mruknęłam na to a Kyungsoo tylko westchnął.
- Przepraszam, ja…
- Nie, nie tłumacz się rozumiem że macie swoje problemy ale
aż mnie dziwi że nagle wszyscy w tym samym momencie…- mruknęłam.
- Jeden możesz szybko i łatwo rozwiązać- powiedział.
- Nie będę udawała dziewczyny Myungjae- mruknęłam tylko.
- Nie- warknął mrużąc oczy.- Nie o to mi chodziło.
- Dziewczyny Jaeah też nie- dodałam szybko lekko zaskoczona.
- Wystarczy jak powiesz Krisowi hyung prawdę i o jeden
problem mniej- powiedział zadowolony a ja tylko zmrużyłam oczy.- Nuna no weź ja
wiem wszystko- zaśmiał się.
- Jesteś gorszy niż Kai…czy on ci czasem nie mówi o tym
„wszystkim”?- Zapytałam a D.O tylko westchnął.- Wiedziałam. Wredna mała jędza
jak go spotkam to mu te nogi z tej zgrabnej dupy powyrywam i będziesz musiał go
nosić- mruknęłam tylko wychodząc z kuchni podczas gdy Kyungsoo śmiał się w
najlepsze. Nienawidzę gdy inni ludzie mają
rację. Albo dobrze zdają sobie sprawę z tego kiedy kłamię.
- Co to?- Zapytałam widząc przed sobą kawę która trzymał
Kris.
- Spróbuj- powiedział.
- Nie-e boje się- powiedziałam patrząc na napój niepewnie.
Blondyn tylko wywrócił oczami więc wzięłam kawę ostrożnie do reki i najpierw ja
powąchałam.
- Czy to jest…?-
- Mozę- powiedział a ja wywróciłam oczami i upiłam małego
łyka. O KURWA MAĆ CO TO JEST I CZEMU JEST TAKIE DOBRE?! Aha i BOŻE DZIKĘKUJĘ ŻE
SPRAWIAŁEŚ IŻ UMIEM NIEOKAZYWAĆ WĄŁSNYCH EMOCJI!
- Dobre, co to?- Zapytałam oddając mu kawę ale zignorował
ten gest wiec stwierdziłam że mogę ja zatrzymać. No i dobrze.
- Przed chwila na to wpadłam. Można to dodać do menu-
powiedział pokazując mi kartkę ze składnikami których użył.
- Napar z winogron i sok z cytrusów- przeczytałam
zaskoczona. No dobra w ogóle nie czułam cytrusów była lekko kwaskowa a
winogrono to było czuć na kilometr ale jak on to zrobił.
- Jak ty to…
- Moja tajemnica- powiedział uśmiechając się a ja pokręciłam
głową od razu się odwracając. Głupie rumieńce! Krew wracaj na swoje miejsce!
- A masz jakąś nazwę?- Zapytałam opierając się o ladę.
- Nie, ale coś się wymyśli do jutra- mruknął zaparzając
kolejną, nie wiem czy tą samą bo odwrócił się do mnie plecami. Upiłam kolejny
łyk i zmrużyłam oczy w zastanowieniu. Kiedy tak rozmyślałam nad ewentualnym
rozprawieniu się ze sprawą zwiana z głupim chińskim wielkoludem do kawiarni
weszła nowa klientka. Może jakoś specjalnie bym na nią nie zareagowała gdyby
nie to że rzucała mordercze spojrzenia każdej napotkanej dziewczynie w tym
nawet o zgrozo mnie. Nie doszła nawet do połowy cukierni kiedy nagle niewiadomo
skąd pojawiał się Lay odwracając ją przodem do drzwi i zaczął wypychać z
pomieszczenia. Szturchnęłam Krisa żeby nie przegapił tego wodowiska.
- Ja chce wiedzieć co tu się dzieje!- Powiedziała oburzonym
głosem dziewczyna
- Jagiya nic się nie dzieje powiedziałem że pójdziemy na
randkę później- mruknął chłopka.
- Jagiya?- Zapytałam.
- Randkę?- Mruknął za mną Kris. Spojrzeliśmy na siebie
zaskoczeni po czym wytężyliśmy słuch gdyż słowa wypowiadane przez dziewczynę
były dość głośne ale te przez Yixinga już nie.
- Nawet nie powiedziałeś mi gdzie dokładnie pracujesz,
dlaczego?- Zapytała wyrywając się z jego ramion.
- Nie powiedział jej?- Szepnęłam zaskoczona upijając łyk
kawy.
- Pewnie bał się że będzie zazdrosna- powiedział cicho Kris.
- Co się dzieje?- Zapytał D.O stojąc obok nas.
- Dziewczyna Laya przyszła- powiedzieliśmy jednocześnie.
Kyungsoo tylko zaśmiał się z nas i wrócił do kuchni. Co za człowiek.
- Nie chciałem żebyś się denerwowała. Proszę, Kyuri
porozmawiamy jak skończę prace- powiedział i uśmiechnął się do niej ukazując
swoje słodkie dołeczki.
- Odpuści mu?- Zapytał Kris.
- Skoro to jego dziewczyna to pewnie tak. Za ten uśmiech to
ja też bym mu odpuściła…- mruknęłam a Kris spojrzał na mnie zdziwiony.- No co?
Taki dołeczki są słodkie- powiedziałam uciskając własne policzki a on sam się
zaśmiał.
- Uh…dobra- powiedziała po czym pocałowała go w policzek i
wyszła.
- Dobrze że nie ma tak dużo jego klientek bo by na zawał
padły- mruknął Kris wracając do kawy.
- Nieźle Lay- powiedziałam z uśmiechem a ten tylko
uśmiechnął się lekko po czym zarzucając sobie szmatkę na ramie wszedł na
piętro. Zapatrzyłam się chwile na miejsce gdzie zniknął.- Myślisz że Tao też ma
dziewczynę?- Zapytałam Krisa.
- Oszalałaś? On się boi kobiet- powiedział Kris a ja
wyplułam kawę zaskoczona.- Dobra może nie boi się ich tylko o nie. Myśli że one
się go boją- sprostował a ja uniosłam brew.
- Niby czemu?
- Bo wygląda jak wielka zabójcza panda- powiedział.
- No to dobrze- powiedziałam a on uderzył się dłonią w
głowę.- Mocniej. Ale o co znów chodzi?- Jęknęłam.
- Nie wiem czy wiesz, może jednak się mylę i nie jesteś
kobietą- rzuciłam mu mordercze spojrzenie.- Ale zazwyczaj słyszałem że kobiety
nie lubią morderczych niedźwiedzi- powiedział.
- Nie. Ale lubimy pandy- powiedział z głupim uśmiecham a ja
juz nie wiedziałam czy on się śmieje czy płacze.- No już nie płacz kawowy
wietrze- Ha! Wiedziałam że się wkurzy.- Wymyśl jakąś nazwę bo musze sama
poprawiać nowe menu. Czy Jaeah obdzwoniła już wszystkich chłopaków?- Zapytałam
- Nie, nadal dzwoni. Nie pytasz się o Myungjae?- Zapytał.
- Nie, wiem że jego każda była zgodzi się żeby udawać jego
narzeczoną- powiedziałam.
- Co? Niby tak przystojny że nawet byłe go uwielbiają?- Zapytał
unosząc brew.
- Jasne- mruknęłam sarkastycznie.- |A wiesz co to
współczucie?- Zapytałam po czym ze śmiechem weszłam na zaplecze.
- Myungjae już znalazł sobie laskę a co ze mną?!- Jęknęła
opadając na leżankę. Poklepałam ją po głowie.
- Trzeba było tak kłamać?
- Nie pomagasz- warknęła. Usiadłam obok niej.
- Dobra. To jaki jest ten twój…- spojrzałam na nią badawczo.
- Kyuhyun?- Zapytała.
- Powiedziałaś im ze twój chłopak to Kyuhyun?- Zapytałam.
- No nie omijałam imię! Nie jestem taka głupia. Zamknij się-
dodała szybko widząc jak otwieram usta.- No…jest ode mnie starszy, ma prace,
jest miły, przystojny, grzeczny, zabawny- kiwałam za każdym słowem głową.- Skąd
ja takiego wytrzasnę?!- Zapytałam.
- Kurde czemu musiałam powiedzieć że starszy?- Zapytałam.
- A co?
- Wcisnęłoby się Tao…albo Jongina- powiedziałam.
- Tak, poproszę Jongina- powiedział a ja zasiałam się
głupio.
- Odpada bo jest młodszy.- Dziewczyna jęknęła.- Nie wiem
naprawdę, popytam moich znajomych a teraz zbieraj się. Pójdziesz ze mną do „EXO”-
powiedziałam wstając.
- Myślisz że tan cały Chnayeol by się zgodził?- Zapytała
wstając a ja tylko pokręciłam załamana głową.
- Idziemy do „EXO”, D.O przypilnuj cukierni- powiedziałam do
chłopka.
- Ej! Czemu on a nie ja?- Zapytał oburzony Kris.
- Bo…tak- powiedziałam zadowolona z siebie po czym razem z
Jaeah wyszłyśmy z cukierni.
- Czemu jesteś dla niego taka wredna?- Zapytała.
- Przyzwyczaiłam się już- powiedziałam. Chwile szłyśmy w
ciszy aż znalazłyśmy się przed „EXO” gdzie z zaskoczeniem zarejestrowałam iż
drzwi otwiera nam Chanyeol.
- O cześć nuna- powiedział skłaniając się.
- Cześć…jest Kai?- Zapytałam a on pokiwał głowa mówiąc że
zaraz go zawoła. W kawiarni wiało pustakami wiec zasiadłyśmy do jednego ze
stolików.
- Dzień dobry czy coś podać?- Odwróciłam głowę i normalnie
nie mogłam się nie uśmiechnąć. Barista właśnie uśmiechał się tak cholernie
anielskim uśmiecham że myślałam iż mi policzki pękną od uśmiechania się.
- Em…może …dwie te kawy- powiedział pokazując obrazek w
menu. Chłopka przyjrzał się po czym pokiwał głową.
- Dobrze, zaraz zrobię- powiedział po czym pochylił głową i
ruszył za ladę.
- Widziałaś to? Ja też chce się tak uśmiechać- jęknęłam
podpierając głowę na dłoni.- Yah…Jaeah żyjesz?- Zapytałam.
- On ma być moim narzeczony- powiedziała gapiąc się na chłopaka
który właśnie robił nam kawy. Aż uniosłam głowę.
- Na serio? Barista „EXO”?- Zapytałam a ona pokiwała głową.
- Miły, przystojny, grzeczny, ma prace i jest ode mnie
starszy- powiedziała wyliczając na placach a ja tylko z niedowierzaniem pokręciłam
głową.
- Nie znasz go Jaeah na serio…- powiedziałam.
- Ale Myungjae go zna!- Warknęła. No fakt jest to hyung
Myungjae ale w takim razie Jaeah powinna go znać a chłopaka chociaż rozpoznać.
- Powinnaś go znać mówiłaś że znasz wszystkich znajomych
brata- powiedziałam.
- Boże może jednego nie!- Jęknęła.
- Dobra to zadzwonię do Myungjae niech przywlecze tu swój
tyłek- powiedziałam wstając.
- Nie zostawiaj mnie samej!- Jęknęła
- Dasz sobie rade to tylko facet- mruknęłam wychodząc na
zewnątrz. Kiedy rozmawiałam z Myungjae do stolika przysiadł się Kai a chłopak
przyniósł już kawę posyłając dwójce uśmiech i zabierając z sali Chanyeola i
tego drugiego chłopaka. Widziałam jak Jongin uważnie obserwuje Jaeah przez co
dziewczyna siedział spięta więc szybko skończyłam rozmowę i weszłam do środka.
- Nie patrz tak na nią nie widzisz że ją stresujesz?- Zapytałam
siadając obok Jaeah która mocno kopnęła mnie pod stołem.
- Wybacz, musiałem coś sprawdzić- powiedział uśmiechając się
lekko.
- Mam nadzieje że nie starałeś się je czytać w myślach. Jeszcze
byś ogłupiał- mruknęłam cicho popijając kawę. Była naprawdę dobra.
- Zamknij się wredny zielonooki potworze- warknęła a ja
uśmiechnęłam się tylko.
- Co was sprowadza? Macie szczęście Hanny nie ma…- powiedział.
- Wiem, otworzyli dzisiaj nowe centrum handlowe- powiedziałam
przewracając oczami. Kai zaśmiał się.- Zastanawiam się jak idzie twój plan. –
powiedziałam. Jongin pokiwał głową.
- Dobrze. Co prawda Suho hyung nie okazał wielkiego zainteresowania
tym czy ma pracować tutaj czy gdzieś indziej, prosił mnie tylko bym mu załatwił
jakąś parce bo inaczej…nie powiedział co ale nie sądze by mnie zabił- powiedział.
- Stój!- Mruknęła Jaeah a Kai spojrzał na nią.- Ten cały
Suho to wasz barista?- Zapytała a Jongin pokiwał głowa.
- Widzisz? Znasz jago przezwisko!- Powiedziałam a ona
spojrzała na mnie błagalnie.- A imię?- Zapytałam Kai.
- Junmyeon- powiedział a ja klasnęłam zadowolona w ręce.
- Ja cię zabije- warknęła.
- O! Czyżby panna Kim upodobała sobie naszego anielskiego
hyunga?- Zapytał Kai.
- Czemu do cholery anielskiego?- Zapytałam.
- Suho jest niczym anioł stróż tej zapyziałej kawiarni i wszystkich
w około. Nawet nie musisz się go pytać on i tak się tobą zajmie- powiedział a
ja pokiwałam głową.
- Widzisz? Wszystko się zgadza -Jaeah uderzyła głową w stół.
- Wracając. Nie wiem jak to będzie z Baekhyunem. Hyung jest
uparty i nawet jeśli Chanyeol by odszedł to on zapewne zrobiłby mu na złość i
tutaj został- powiedział marszcząc brwi.
- To chłopak Chanyeola?- Zapytałam a on pokiwał głową.-
Myślę że coś wymyślisz- powiedziałam a on uśmiechnął się głupio.- Co prawda
miała ci dzisiaj wyrwać nogi z tyłka za opowiadanie swoich głupich
psychologicznych teorii Kyungsoo ale jednak się powstrzymam- Jongin zaśmiał się
jedynie opierając wygodniej na krześle. Do kawiarni wszedł Myungjae więc cała
ekipa weszła do środka.
- Co jest tak ważne że grozisz mi spaleniem bielizny?-
Zapytał mało przejęty.
- Nie jesteś bardzo zdenerwowany.
- Akurat byłem niedaleko z resztą nie widzi mi się pożar w
domu- powiedział chowając telefon.
- Właściwie to chciałam żebyś przyszedł po to byś pomógł
siostrze.
- To wychodzę- powiedział z głupim uśmiechem.
- Oh…Myungjae ah?- Wiedziałam. Mój kochany debil odwrócił
się napotykając na swojej drodze Suho ze sowim anielskim uśmiechem.
- Oh hyung! Dawno się nie widzieliśmy!- Powiedział po czym
dwójka przytuliła się serdecznie. Kai spojrzała na mnie a ja uśmiechnęłam się
głupio.
- Rzeczywiście dawno. Trzy lata…- powiedział w zamyśleniu
Junmyeon.
- Pamiętasz moją siostrę hyung? Jaeah- powiedział a ja
klasnęłam w ręce wstając szybko ciągnąc
za ramię Kai.
- Oh! Nie poznałem cię Jaeah!- Zaśmiał się Suho a ja zdążyłam
już wciągnąć Kai do kuchni.
- Czy ty mi swatasz ludzi?- Zapytał.
- No wiesz, rodzeństwo nakłamało rodzicom że mają już w
gruncie rzeczy narzeczonych a niestety kochana Jaeah nie mogła sobie znaleźć
żadnego zastępcy a jak sama przyznała Suho jest odpowiedni. A tak wyszło że
nasz Myungjae zna waszego bariste. Jak mogłam tego nie wykorzystać?- Zapytałam
a on zaśmiał się.
- Jesteś zła. A teraz możesz wyjść tylnym wyjściem
- Dziękuje- powiedziałam zadowolona po czym wróciłam do kawiarni.
- A gdzie Jaeah?- zapytał Kris.
- Zeswatałam ja z barista- powiedziałam a Kris tylko
przymknął oczy kręcąc głową. Oj tam. Teraz muszę coś wymyślić co zrobić z tym
wielkim ciastem Kyungsoo.
- Oppa….zrobimy miliony ambasadorków…- powiedziałam.
Wiem, jest mega dużo błędów przepraszam was ale to dlatego że nie mam czasu >.< Jak tylko wrócę z Krakowa to może to poprawie...jak nie zapomnę xD Zostały nam dwa rozdziały i ruszam z MK! Kto nie może się doczekać?! *unosi rękę* xD Do zobaczenia mam nadzieje niedługo ^^
G.G
Ja! ;) faaajnyy! Więcej Maris! ^^
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: NIENAWIDZĘ CIĘ za to, że tak komplikujesz sprawę między May'ą, a Kris'em ;__________; A takto jestem zakochana w Twoim blogu. Szkoda, że już kończysz Fallen TuT
OdpowiedzUsuńNatalie Lee
Uwielbiam to opowiadanie^^ jest świetne !
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
Zakochałam się w twoim opowiadaniu. Szkoda, że już się kończy. ;(
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to szkoda mi Krisa. ; ) Czekam na następny. *.*
Biedny YiFan X(
OdpowiedzUsuń-chuchu