16.
Droga do mojej
sypialni była tylko krótkim momentem. Jedno mrugniecie i zamykałem drzwi do
pokoju na piętrze. Kolejne mrugnięcie i siedziałem z Kaiem na łóżku. Następne
mrugniecie przerwał delikatny pocałunek Kaia. Już nie otworzyłem oczu
przysuwając się do niego jeszcze bardziej. Mimo iż miałem zamknięte oczy czułem,
że Kai denerwuje się równie mocno, co ja. Jego ręce delikatnie drżały, kiedy
zaciskał je na moich biodrach. Starałem się go jak i samego siebie odrobinę
uspokoić. Głaskałem go po karku, drapałem za uchem, dzięki czemu tak rozkosznie
mruczał, w myślach powtarzając sobie, że kiedyś i tak musiało to się stać wiec,
czemu nie dziś? Na samym początku w mojej głowie roiło się od wielu
niepotrzebnych i stresujących pytań jednak z upływem czasu, który spędziłem na
całowaniu Kaia wszystko powoli ulatywało i jedyne, co czaiło się w mojej głowie
i krzyczało za każdym razem, kiedy Kai odrobinę się odsuwał to „Zrób wszystko
by było mu jak najlepiej”. Mój cel na dzisiejszy wieczór.
Wybudziłem
się z moich rozmyślań dopiero, kiedy poczułem zimno na moich bokach i ciepłe
dłonie Kai na żebrach. Puściłem go tylko na chwile by mógł ściągnąć mój sweter
by znów przylgnąć do niego mocno. Nie mogłem powiedzieć, że się nie bałem.
Bałem się i to strasznie. W końcu będę robił coś takiego pierwszy raz. Z kimś,
kogo bardzo kocham i nie chce go skrzywdzić. Oboje będziemy robili coś takiego
pierwszy raz i fakt, że żaden z nas nie ma o tym zielonego pojęcia był odrobinę
przerażający. Jednak ufałem Kaiowi i kochałem go na tyle mocno by ten strach
nie był aż tak paraliżujący. Zimno, które czułem na samym początku na moich
nagich plecach opuściło mnie, kiedy tylko uderzyły one delikatnie o materac łóżka
a ciepłe ciało Kaia przykryło moje.
Westchnąłem
lekko, kiedy Kai zaczął całować moją szyje. Moje ręce szybko wślizgnęły się pod
jego koszulkę. Słyszałem jak głośno mruczał, jego ręce trochę boleśnie
zaciskały się na moich biodrach, ale to nie miało znaczenia. Syknąłem mocno
odsuwając swoją szyje od Kaia, kiedy ten ugryzł mnie mocno.
- Hyung…-
powiedział patrząc na mnie przestraszony. Przyłożyłem rękę do ugryzienia uśmiechając
się po chwil. Naparłem na jego ciało zamieniając się z nim miejscami.
- Nic się nie
stało- powiedziałem śmiejąc się cicho i składając na jego ustach krótki
pocałunek by następnie szybko pozbyć się jego koszulki. Czułem się odrobinę tak
jak tego dnia, kiedy Kai w końcu wrócił do domu. Tyle, że wtedy nie za bardzo
nad sobą panowałem a teraz było całkiem na odwrót. W pewnym momencie przestałem
zastanawiać się nad każdym wykonanym przeze mnie czynem. Przestałem zastanawiać
się czy jeśli za mocno ugryzę go w szyje, postawie ślad, czy jeśli za mocno
docisnę paznokcie do jego skóry, podrapie go. Poniosło mnie i jego też. Na
początku bał się nawet wtedy, kiedy ja już się nie bałem. Denerwował, kiedy ja
przestałem. Nie wiem skąd znalazłem w sobie tą pewność siebie, którą kierowałem
Kaia. Ale czułem, że powinienem dać mu jakieś oparcie, żeby myślał, że chociaż
jeden z nas wie, co ma robić.
Jęknąłem
cicho, kiedy Kai otarł o siebie nasze krocza odsuwając się tym samym od jego
napuchniętych ust. Jego źrenice pokrywały prawie cała powierzchnie jego
tęczówek. Wyglądał jakby nagle zdziczał i miał w zamiarze mnie zabić, ale ja
dobrze widziałem w jego oczach nadal ten strach i pragnienie. Gdybym mógł
zrobiłbym mu zdjęcie.
- Hyung?- Kai
mruknął cicho w mój kark, przez co na moim ramieniu ukazała się gęsia skórka.
Jedna z jego dłoni zatrzymała się na moim biodrze, palce zniknęły pod
materiałem moich bokserek.
-Hmm?- Wymruczałem
jedynie bojąc się, co by wyszło z moich ust gdybym postanowił przemówić pełnym
zdaniem. Pewnie bezsensowny bełkot. Kiedy Kai przestał się już denerwować i
opuściły go te negatywne emocje i zdawał się na swój instynkt wyglądał jakby
dobrze wiedział, co ma robić. I kurde, dobrze wiedział, co robić żebym teraz
nie umiał się wysłowić.
- Yixing hyung…-
zaczął, po czym jego usta szybko wylądowały niedaleko moich sutków, przez co
nie byłem w stanie za mocno się ruszyć. Znów wstrząsnął mną lekki dreszcz. Ogon
Kaia drażnił moje udo i było to na zmianę nieprzyjemnie irytujące jak i
podniecające. Co znów ten Lay… zabije go jak wstanę…jak nie zapomnę.- Dał mi
coś…- z każdym wypowiedzianym słowem dolna warga ust Kaia drażniła jeden z moich
sutków a ja gryzłem tylko swoją własną wargę prawie do krwi. Nie umiałem się
skupić na słowach, które wypowiadał Kai dopiero, kiedy jego ciepłe ciało nagle
znikło zdałem sobie sprawę, co Kai mówił. Otworzyłem dotąd zamknięte oczy by
zobaczyć jak Kai grzebie w swoich spodniach by po chwili znów wrócić na łóżko
od razu całując mnie mocno w usta.
- Co…?- Zapytałem
głupio a po chwili poczułem jak Kai kładzie coś na mojej dłoni. Uniosłem ja do góry,
po czym zaczerwieniłem się jeszcze mocniej.
- Oh…- Mruknąłem
tylko patrząc się na zwitek prezerwatyw w różnych rozmiarach. Ja go zabije
przysięgam. I czemu on nosi różne rozmiary ze sobą?! Kai znów skubał swoja
wargę a ja próbowałem myśleć. Właśnie, próbowałem.
Nie miałem pojęcia, co teraz. Znaczy, wiedziałem, co powinno nastąpić, ale…kto,
gdzie, w którym miejscu? Nagle zaczęło kręcić mi się w głowie, ale jednego
byłem pewny. Że jeśli któryś z nas będzie tym na dole to będzie go najbardziej bolało. Odrzucając swój
irracjonalny strach przed bólem zacząłem dokładnie oglądać każdą z prezerwatyw by
dopasować rozmiar. Przełknąłem lekko ślinę znajdując odpowiedni. Kiedy
oderwałem odpowiednie opakowanie od reszty przyciągnąłem do siebie Kaia
wdrapując się miedzy jego nogi by przytulić go. Bardzo potrzebowałem by teraz
zwyczajnie mnie przytulił. Co oczywiście zaraz zrobił.
- Baekkie?-
Zapytał cicho całując mnie za uchem. Wziąłem kilka głębokich oddechów oddając
mu opakowanie, po czym położyłem się z powrotem na łóżku łapiąc go za rękę i
ciągnąć w swoja stronę. Kiedy Kai zawisł nade mną jego mina wyrażała coś na
pograniczu strachu i bólu.
- Ale hyung,
lepiej będzie, kiedy ja…- zaczął ale szybko przyłożyłem swoje wargi do jego ust
żeby go uciszyć.
- Rób, co
każe- powiedziałem z lekkim zdenerwowanym uśmiechem.
- Na pewno?-
Zapytał. Miałem ochotę tak mocno go wyściskać i znów się poryczeć, że się martwi,
ale zrobię to może później. Kiwnąłem głową znów składając na jego ustach krótki
pocałunek, który po chwili przerodził się w jeden z tych bardziej zachłannych i
intymnych. Po oczach Kaia mogłem stwierdzić, że jego instynkt przejął nad nim
kontrole. Pozwoliłem by się nim kierował ufając, że nie zrobi mi krzywdy. Jego
instynkt nigdy się nie mylił i miałem nadzieje, że w tych sprawach to także się
sprawdzi. Zamknąłem oczy czując jak na moje policzki wstępują jeszcze większe rumieńce,
kiedy Kai powoli zsuwał ze mnie bokserki. Jęknąłem, kiedy poczułem delikatny
chłód na mojej rozgrzanej skórze. Uchyliłem delikatnie powieki czując znów ogon
Kai na moim brzuchu i palce dłoni delikatnie wodzące po wnętrzach moich ud. Z
jednej strony to delikatnie łaskotało, z drugiej wywoływało delikatne dreszcze
ekscytacji. Kai patrzył na mnie uważnie w zębach trzymając opakowanie z
prezerwatywą. Ten widok zabrał mi dech w piersiach. Kiedy jego palce znalazły
się na moim członku zachłysnąłem się powietrzem i zamykając oczy. Poczułem jak
opakowanie ląduje na moim brzuchu, kiedy Kai rozsunął moje nogi by rozsiąść się
między nimi wygodnie. Moje policzki paliły żywym ogniem a kiedy Kai zaczął
delikatnie wodzić palcami po moim członku przekrzywiłem głowę na bok
przykładając zaciśniętą pieść do ust i mocno zaciskając oczy starałem się nie
wydawać jakichkolwiek dźwięków. Kai jednak wydawał się być zdeterminowany by
jakiś dźwięk w końcu opuścił moje usta i kiedy wydałem głośny jęk jego usta
wylądowały na mojej wygiętej szyi. Boże było mi tak gorąco. Nie pozwoliłem mu
się już odsunąć. Wplotłem swoje palce w jego włosy wciskając swoją głowę między
jego szyje a ramie, kiedy on nadal stymulował moją męskość. Jego ogon znów
łaskotał mnie w nogi, kiedy ja wypychałem biodra w stronę jego reki. Było mi
tak gorąco, jego ręce paliły na moim ciele. Nie powstrzymywałem już żadnych
dźwięków. Jego mruczenie stawało się coraz głośniejsze. W pewnym momencie Kai
odsunął się ode mnie a ja jęknąłem żałośnie nie czując nigdzie jego dotyku.
- Kai- jęknąłem.
Kai zachichotał znów łącząc to z miauczeniem i tym razem to nie było urocze. Burknąłem
cicho na ten dźwięk. Kai pocałował mnie delikatnie w usta.
- Za chwilę
wrócę- powiedział, po czym popędził w stronę łazienki. Zasłoniłem twarz dłońmi
oddychając ciężko. Słyszałem jak Kai przez kilka długich sekund trzaskał
drzwiczkami od szafek w łazience i kiedy myślałem, że chyba już nie wróci jego
usta wylądowały na wierzchu mojej dłoni. Kiedy odsunąłem ręce od twarzy zobaczyłem
w jednej z dłoni Kaia oliwkę, którą smarowałem jego dłonie i kolana, kiedy był
jeszcze małym kotkiem, miał w tedy strasznie sucha skórę na łokciach, dłoniach
i kolanach, na które często się skarżył, że te części ciała go piekły a oliwka
dobrze je natłuszczała. Na początku nie wiedziałem, po co mu to dopóki kilka
kropel nie splunęło wzdłuż moich pośladków. Jęknąłem cicho, bo ciecz była
odrobina zimna, ale i tak oblałem się jeszcze większym rumieńcem. Sam bym o tym
nawet nie pomyślał, ale instynkt Kaia zawsze był dobry i w tych sprawach
widocznie też działał bardzo dobrze. Czułem ulgę, że to wszystko odgrywało się
tak płynnie. Kai złączył nasze usta, kiedy jego palec naparł delikatnie na moje
wejście. Wbiłem paznokcie w jego łopatki starając się powstrzymać jęk bólu,
który gnieździł się w moim gardle. Ból czułem tylko na samym początku, później
to było takie dziwne uczucie dyskomfortu, które w ogóle nie chciało ustąpić.
Kai przyjemnie mruczał składając na mojej twarzy delikatne pocałunki. Jego usta
były takie przyjemnie chłodne na moich rozgrzanych policzkach. Kiedy zaczął
poruszać palcem zacisnąłem mocno oczy i zgiąłem palce u stup odsuwając się
bezwiednie od niego.
- Przepraszam-
szepnął cicho z ustami na linii mojej szczęki. Wziąłem kilka głębokich
oddechów. Kai znów polał swoją dłoń oliwką zanim dodał drugi palec. Dyskomfort
znów powrócił, ale zniknął później niż za pierwszym razem. Tym razem, kiedy Kai
zaczął poruszać palcami trochę szybciej czułem wzrastającą przyjemność. To było
takie dziwne uczucie. Czułem na swojej twarzy uważny wzrok Kaia, kiedy dodawał
trzeci palec. Teraz wszytko poszło łatwiej. Bolało odrobinę fakt, ale
dyskomfort zniknął szybko a palce Kaia zagłębiały się coraz mocniej aż w pewnym
momencie dotknęły jednego miejsca, przez co wygiąłem się mocno odrywając plecy
od materaca.
- Boże Kai…-
westchnąłem oddychając ciężko. Kai uśmiechnął się lekko uciskając to miejsce
bez przerwy, przez co zacząłem rzucać się po całym materacu bombardowany coraz
to intensywniejszą przyjemnością. Kai znów pojawiał się nade mną całując mnie
delikatnie. Moje usta były strasznie pogryzione głownie przeze mnie.
- Hyung czy
mogę już…?- Zapytał cicho gładząc mnie drugą ręką po zaróżowionym policzku nie
przestając powoli poruszać palcami wewnątrz mnie. Kiwnąłem mocno głową tak, że
włosy opadły mi na oczy. Kai odgarnął je na bok znów delikatnie całując mnie w usta,
kiedy wyciągnął swoje palce. Wydałem z siebie dziwny dźwięk jakby zawiedzenia.
Czułem się dziwnie pusty i to było takie głupie uczucie. Dźwięk rozrywanego
opakowanie sprawiał, że spięłam się lekko, po chwili znów się rozluźniając. W
końcu Kai nie robił tego wszystkiego na nic. Chciał by to bolało jak najmniej.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że cały ten czas Kai był w swoich
bokserkach. Kiedy zaczął je ściągać dotarło do mnie, że go tak strasznie
zaniedbałem. W końcu tu chodziło o niego a nie o mnie. Chciałem to jak
najszybciej naprawić, ale Kai mocno załapał mnie za biodro, kiedy chciałem się
podnieść.
- Nie ruszaj
się hyung, proszę- powiedział cicho z delikatnym uśmiechem.- Nic się nie stało
– powiedział jakby czytał w moich myślach a ja tylko kiwnąłem głową i zamknąłem
oczy oddychając przez uchylone usta. Usłyszałem, że Kai znów otwiera butelkę
oliwki a później jego dłonie zacisnęły się na moich udach rozsuwając je
mocniej. Znów zasłoniłem dłońmi twarz czując się nagle taki obnażony. Zdałem sobie z tego sprawę z
lekkim opóźnieniem. Kai ułożył sobie moje nogi na swoich udach, po czym złapał
mnie delikatnie za biodra wciągając mnie na jego kolana.
- Rozluźnij
się hyung - powiedział drżącym głosem. I sam już nie wiedziałem czy to z
podniecenia czy ze strachu. Kiedy zaczął wsuwać się we mnie powoli jęknąłem
głośno czując jak z oczy zaczynają płynąć łzy. To było bardziej bolesne niż
rozciąganie. Kai natychmiast się zatrzymał, po czym złapał mnie pod ramiona i
przytulił całując w zagłębienie szyi.
- Przepraszam
- powiedział cicho składając pocałunek tuż przy poprzednim pocałunku. Kiwnąłem
lekko głową oplatając ramionami jego szyje z ustami na jego ramieniu.
- D-dalej-
jęknąłem cicho. Kai znów zaczął się ruszać a ja zacisnąłem zęby na jego
ramieniu, a palce na jego łopatkach. Syknął cicho, więc mocno oparłem czoło o
jego ramie oddychając ciężko. Kai westchnął, kiedy wszedł we mnie cały a ja
westchnąłem leciutko. Chwile siedzieliśmy w bezruchu. Kai położył mnie
delikatnie z powrotem na łóżku nie wysuwając się ze mnie, wycierając dłońmi
moje łzy cały czas mnie przepraszając.
- To nic… już
…już możesz- powiedziałem, jednak Kai nie ruszył się jeszcze przez dłuższy
moment. Kiedy zaczął, jęknąłem cicho zaciskając mocno oczy by łzy znów nie
zaczęły płynąć. Przestało boleć, ale ten dyskomfort był tak strasznie nieprzyjemny.
Chciałem żeby już zniknął. Kai poruszał się powoli w tym samym rytmie, co
pozwalało mi przyzwyczaić się do jego obecności. Nie chciałem myśleć, co by
było gdyby Kai nie wykorzystał tej oliwki. Po kilku powolnych i delikatnych
pchnięciach dyskomfort zaczął znikać. Usta Kaia dalej wytyczały mokrą ścieżkę
od mojego ucha aż po ramie. W pewnym momencie Kai zmienił kąt i znów trafił to
miejsce.
- Ah~!-
Westchnąłem głośno znów wyginając się mocno. Kai zatrzymał się na chwile by
spojrzeć na moja twarz. Chciał chyba ocenić czy był to jęk bólu czy przyjemności.
Jego usta po sekundzie znalazły się na moich a on zaczął poruszać się szybciej,
cały czas trafiając w to miejsce. Moje jęki były tłumione przez miękkie usta
Kaia. Odsunąłem głowę na bok, kiedy zabrakło mi powietrza i wydałem z siebie
długi krzyk, kiedy Kai mocno uderzył w to miejsce.
- Kai,
proszę…- westchnąłem lekko, kiedy zaczął znów poruszać się powoli. Uniosłem
trzęsące się ręce do góry by opleść nimi jego kark a nogami objąłem biodra Kaia
przysuwając go jeszcze bliżej, przez co wydałem cichy jęk. Kai oprał swoje
czoło o moje i zaczął znów poruszać się szybciej. Oddychałem ciężko, co pewien
czas wydając ciche jęki i westchnienia na zmianę z cichym wołaniem Kaia. Kocur
natomiast cały czas mruczał cicho od czasu do czasu wzdychając lekko. Kiedy
czułem jak ciepło kumulowało się w moim podbrzuszu pomyślałem, że było warto
cierpieć te kilka minut dla tego momentu i pięknych oczu Kaia cały czas
wpatrzonych w moje, pełnych wdzięczności i miłości. Uniosłem się delikatnie by
pocałować go, po czym doszedłem mocno brudząc jego i mój brzuch. Kai wykonał jeszcze
kilka szybszych uderzeń następnie westchnąłem ciężko opadając na mnie zmęczony.
Czułem się dziwnie. Jakbym na chwile stracił przytomność. Wszystko było takie
nowe, moja skóra dalej paliła żywym ogniem, ale to było takie przyjemne. Ciężar
ciała Kaia był przyjemny. Wszystko było po prostu cudowne i zachciało mi się płakać,
bo to było wspaniałe.
- Hyung
skrzywdziłem cię?- Usłyszałem zatroskany głos Kaia. Spojrzałem na niego zaskoczony,
po czym zaśmiałem się zdając sobie sprawę, że naprawdę się popłakałem. Pokręciłem
głowa spychając go ze mnie, bo jednak był ciężki, po czym położyłem się na nim
przytulając się do jego torsu.
- Nie…p-po
prostu to przez ten stres i…wiesz ze cię kocham prawda?- Zapytałem pociągając
nosem. Kai przyciągnął mnie bliżej swojej twarzy wycierając moje łzy.
- Wiem hyung
też cię kocham, ale nie płacz- powiedział. Pokiwałem głową znów składając lekki
pocałunek na jego ustach.
- Lepiej ci?- Zapytałem
po chwili. Kai uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Dziękuję,
jesteś najlepszy- powiedział przytulając mnie mocno tak, że prawie straciłem
dech. Zaśmiałem się wycierając ostatnią łzę.
- Też dziękuje…-
powiedziałem całując jego policzek znów wtulając się w jego ciało.- Wcale nie
byliśmy na to przygotowani- powiedziałem cicho.
- Tak…Wiesz,
że Yixing hyung mi powiedział że- zaczął.
- Nic nie mów
o nim błagam- powiedziałem czując, że na moje policzki znów wstępują rumieńce.
Jeśli Lay jeszcze mu coś doradził to go zabije. Kai zaśmiał się.
- Hyung
powiedział tylko, że kiedy tylko będzie któregoś z nas bolało mamy przestać… kazał
mi obiecać- powiedział gładząc mnie po włosach. Pokręciłem lekko głową. Kto by
pomyślał. Byłem tak zmęczony, że nie dbałem o to, że mam brudny brzuch, jestem
spocony i śliski od oliwki. Zasnąłem słuchając cichego mruczenie Kaia.
++++++++++
BEZ BETY!!
No i... wiem, że wszyscy na to czekaliście xD
Mam nadzieje ze sie podobało... tyle ode mnie ^^
Do zobaczenia~!
G.G