poniedziałek, 11 sierpnia 2014

"My Kitten" - Seventeen Puds

17.


Rano nie obudziło mnie wpadające do sypialni słońce tak jak zazwyczaj, tym bardziej nie budzik, którego od powrotu do domu nie używałem.
Obudził mnie delikatny ból w dolnych częściach mojego ciała i coś jeszcze. Coś, co niwelowało ból i odwracało od niego uwagę. Uchyliłem delikatnie wargi by móc wypuścić delikatne westchniecie, kiedy usta Kaia wesoło manewrowały po moim karku, szyi i nagich ramionach. Było mi przyjemnie ciepło a ogon Kaia spoczywał wygodnie na moim udzie. Jedna jego ręka gładziła delikatnie moje biodro, podczas gdy plecy przyciśnięte były do jego piersi. Chciałem się odwrócić, ale zanim to zrobiłem pomyślałem, że może się to skończyć dość boleśnie wiec leżałem na łóżku i pozwalałem by usta Kaia delikatnie drażniły moja wrażliwą skórę na karku a ręka z biodra zsuwała się coraz niżej. Westchnąłem lekko, kiedy jego ręka wylądowała miedzy moimi nogami. Nadal byłem odrobinę zmęczony, ale dobrze wiedziałem, że to nie będzie trwało tak krótko. Że Kai potrzebuje tego. Odwróciłem się delikatnie na plecy z zadowoleniem odnotowując brak rozrywającego mnie na części bólu i zanim zdążyłem powiedzieć chodź słowo czy otworzyć szerzej oczy, jego usta wylądowały na moich sprawiając, że z wnętrza mojego gardła wydobył się cichy warkot. Ręka Kaia przyspieszyła a ja złapałem się mocno jego ramion pozwalając by jego wścibski język zaczął wędrować po wnętrzu moich ust. Chciałem go odepchnąć, ale nie mogłem. Poddałem się mu już całkowicie i pozwoliłem na wszystko.

Kiedy obudziłem się drugi raz był już wieczór. Kai siedział miedzy moimi nogami, całkowicie ubrany i przyglądał mi się machając ogonem, kiedy tylko zobaczył, że otworzyłem oczy. Wyglądał uroczo. Miał na sobie długie granatowe spodnie i jedną z jego ulubionych bluz w stylu kurtek, które nosili amerykańscy footboliści w collegu. Pod nią miał czarna koszulkę z napisem „ I’m a cat! MEOOOW~!”, Kiedy uśmiechnąłem się do niego delikatnie pochylił się by mnie przytulić.
- Dobrze się czujesz, hyung?- Zapytał cicho wprost do mojego ucha.
- Jak na razie jest okey- powiedziałem drapiąc go za uchem, po czym usiadłem krzywiąc się lekko. Kai zrobił przestraszoną minę, podczas kiedy ja się przeciągnąłem.- Nic mi nie będzie. Mam nadzieje, że jest coś do jedzenia, bo jestem głodny- jęknąłem. Kai zaśmiał się i pokiwał głową schodząc z łóżka. Odrzucił kołdrę, która mnie przykrywała na bok zanim z moich ust wydobył się jęk protestu, bo w końcu jestem nagi, ugrzązł mi w gardle. Nie byłem całkowicie nagi. Miałem spodnie. Nie skomentowałem tego, więc przesunął się na brzeg łóżka a Kai schwycił mnie szybko biorąc na ręce. Nie chciało mi się nawet mówić, że mogę iść sam. Byłem naprawdę zmęczony.
Kai posadził mnie delikatnie na kanapie i postawił kubek z kawa i kanapki. Bez zastanowienie rzuciłem się najpierw na talerz a później wypiłem prawie połowę napoju z kubka, po czym oparłem się o mojego kocura.
- Pycha- powiedziałem a Kai zaśmiał się całując mnie w czubek głowy.
- To dobrze, że ci smakowało, hyung- powiedział zadowolony.
- Czujesz się już lepiej?- Zapytałem przecierając oczy dłońmi.
- Myślę, że to już koniec- powiedział marszcząc brwi. Podniosłem się gwałtownie, przez co po chwili się skrzywiłem.
- Naprawdę?- Zapytałem zaskoczony.
- To…to w sumie były cztery dni- powiedział a ja zmarszczyłem swoje brwi. W sumie to prawda. Przez dwa dni ode mnie uciekał, wczoraj było…no...ekhm no i jeszcze dzisiaj. Pokiwałem głową z uśmiechem.
- To, kiedy następny raz?- Zapytałem szturchając go w bok. Kai spojrzał na mnie rozbawiony z góry uśmiechając się półgębkiem.
- A co? Nie możesz się już doczekać?- Zapytał, po czym zaśmiał się z mojej miny.
- Nie, chce się przygotować- burknąłem, na co Kai zaśmiał się znów cichutko obejmując mnie swoim ramieniem.
Resztę wieczora spędziliśmy oglądając filmy. Kai oglądał a ja przysypiałem na jego ramieniu budząc się, co jakiś czas, gdy następował wybuch jakiejś ciężarówki w filmie. Kiedy zasnąłem poczułem ostatkiem sił, że Kai mnie podnosi. Uśmiechnąłem się lekko zanim całkowicie odpłynąłem.

Miałem przyjemny sen, który oczywiście był pełen Kaia i innych ważnych dla mnie osób. Wszystko było w takich pastelowych kolorach, przyjemnych. Kiedy zapadałem się coraz mocniej w ten sen czując miękkość, która zaczęła mnie otaczać Kai nagle szarpnął mocno za moje ramie wbijając w nie paznokcie. Syknąłem z bólu odwracając się do niego.
- Kai, co do cholery?- Warknąłem próbując dojrzeć go w ciemności.
- Ktoś jest w domu- powiedział a ja zamarłem z ręką przy lampie.
- Kto?- Wszeptałem.
- To…Tao- Powiedział, po czym usłyszałem jak wyplątuje się z kołdry.- Krew- powiedział a ja zerwałem się tuż za nim ignorując nadal utrzymujący się ból mojego tyłka.
- Co krew…Kai!- Syknąłem, kiedy jego głowa zniknęła w szafie.
- Tao pachnie krwią, hyung ubierz się- powiedział szybko rzucając we mnie dresowymi spodniami i jego własną bluzą. Nie powiedziałem nic wykonując jego polecenia. Był ubrany szybciej ode mnie, więc po chyli sam pomagał mi zapiąć guziki tej bluzy, bo ręce za bardzo mi się trzęsły.
- Idź do niego- powiedziałem, kiedy zakładałem skarpetki. Kai zniknął niemal natychmiast, a ja popędziłem zaraz za nim. Kiedy moje stopy dotknęły podłogi w salonie zapaliłem światło powstrzymując krzyk, który gnieździł się w moim gardle.
Tao wyglądał strasznie. Jedną ręką opierał się o oparcie kanapy, podczas gdy z drugiej strony przytrzymywał go Kai. Jego koszulka była poszarpana i cała zakrwawiona. Jego twarz była opuchniętą i poharatana. Zagryzłem wargę spodziewając się, jakie słowa zaraz opuszcza opuchnięte i zakrwawione usta Tao.
- Musimy uciekać.

Siedząc w samochodzie starałem się nie patrzeć na Laya, który opatrywał wciąż krwawiące rany Tao. Kyungsoo mocno zaciskał dłonie na kierownicy mojego samochodu.
- Jak do tego doszło? Gdzie jest Lu?  - Zapytałem odwracając się w końcu by spojrzeć na tylne siedzenie. Tao skrzywił się, kiedy Yixing przemywał jego rany.
- Ugh Lu pobiegł do Byunghuna by zabrać Mimi i Jongdae w umówione miejsce.
- Okey, ale co ci się stało? - Zapytałem znów przyglądając mu się jak z trudem siadał miedzy Layem a Kaiem.
- Byłem w organizacji.
- CO? ! Po co?- Krzyknął, Kyungsoo. Tao westchnął opierając się wygodniej na tylnym siedzeniu.
- Chciałem zniszczyć ją od środka. Udało mi się wejść do środka, zniszczyłem kilka ważnych sal i sprzętów, ale nie zdążyłem uciec. Wypuścili jakieś dziwne hybrydy psa z jakimś innym zwierzęciem. Wilkiem? Tygrysem? Sam nie wiem - jęknął kaszląc.- Tak czy inaczej kilka zdążyło mnie nieźle pogryźć zanim uciekłem- dodał na koniec.
- Ale jak to? Oni cię nie śledzą czy coś? - Zapytał Lay.
- Wysadziłem polowe budynku myślę, że wystarczyło mi czasu by zniknąć im z oczu chodźmy na to by znaleźć się u Baekhyuna. Skoro teraz jedziemy musza znów nas wytropić a nie maja sprzętu. Mam taką nadzieje- powiedział cicho. Opadłem na fotel zerkając w lusterko by spojrzeć na Kaia. Kocur miał poważna minę i wyglądał przez okno. Miałem nadzieje, że uda mm się znów uciec gdzieś daleko na tyle długo by Tao wrócił do zdrowia. Jednocześnie martwiłem się o Mimi i Chena. Oby Lu zdążył dobiec na czas by ich ostrzec zanim ci psychiczni ludzie ich znajdą. Przymknąłem oczy starając się zatrzymać napływające do moich oczu łzy. Wiedziałem dobrze, że nie możemy zostać w domu już na zawsze, ale w głębi duszy liczyłem, że kiedy nadejdzie moment wyjazdu będzie on odbywał się na spokojnie z jakimś planem. Tego, co odbywało się w tym momencie nawet nie śniłem w koszmarach. Jeszce kilka godzin temu leżałem w ciepłym i miękkim łóżku z ukochaną osoba i nigdy nie pomyślałbym, że taki idealny dzień zmieni się w piekło. Na prawdę chciało mi się płakać. Wzdrygnąłem się zaskoczony, kiedy ręce Kaia znalazły się na moich oczach.
- Jak, co ty...?
- Nie płacz, hyung błagam - szepnął cicho. Staliśmy na stacji benzynowej. Lay przemycał Tao do łazienki, kiedy D.O odwracał uwagę dyżurującego mężczyzny. Głos Kaia był cichy i delikatnie drżał wiec natychmiast odwróciłem się w jego stronę. Po jego policzkach spływały łzy.
- Kai nie płacz kotku- powiedziałem wycierając dłońmi jego łzy. Kai odsunął moje dłonie sam wycierając swoje policzki.
- Przepraszam.
- To nic, wszystkim jest nam smutno tylko nie płacz już
- To wszystko przeze mnie- powiedział. Spojrzałem na niego zaskoczony kręcąc głową, po czym przecisnąłem się miedzy dwoma przednimi siedzeniami by dostać się do niego na tylna kanapę. Przycisnąłem go mocno do siebie dalej kręcąc zaszokowany jego słowami głową.
- Nie to nie jest twoja wina. To nie jest niczyja wina. Winna jest tylko ta nienormalna organizacja nikt z nas słyszysz? - Zapytałem. Kai pociągnął nosem i pokiwał delikatnie głową. Pocałowałem go w czubek głowy wdychając zapach jego włosów. Chciałem się odrobinę uspokoić, ale nie mogłem. Wiedziałem, że Kai słyszy jak szybko bije mi serce.
- Jedziemy dalej- powiedział D.O wsiadając do samochodu, czym sprawił, że podskoczyłem przestraszony. Pocałowałem Kaia przelotnie w usta wracając na swoje miejsce. Tao wygląda o wiele lepiej zwłaszcza, że miał czystą koszulkę z jakimś głupim napisem, ale to nie miało znaczenia. Kyungsoo po chwili ruszył z piskiem opon pytając Tao gdzie powinien się udać.

Jechaliśmy kilka dobrych godzin po pustej drodze zanim na skrzyżowaniu dwóch dróg nie natknęliśmy się na samochód L.Joe. Kyungsoo prawie w nich wjechał. Kiedy w końcu zdecydowali, który jedzie przodem po kilku minutach zjechaliśmy na jakiś zjazd w lesie. Lu siedział na tylnym siedzeniu razem z Jongdae. Wilk głaskał po plecach mężczyznę, który chyba spał wspierając się na swoich rekach opartych o kolana. Mimi z czapka na głowie wyskoczyła szybko z samochodu zanim ten zdążył się całkowicie zatrzymać. Huk drzwi obudził Chena, który podniósł się gwałtownie rozglądając. Lu poklepał go po głowie i wskazał ręką na Mimi, który patrzyła zdenerwowana i zmartwiona na Tao.
- Co teraz?- Zapytała. Tao siedział dalej w środku samochodu, jedynie jego nogi opierały się o ziemie. Rana na jego ramieniu i nodze wciąż broczyły krwią i zaczynałem się poważnie o niego martwic.
- Musimy znaleźć miejsce gdzie się ukryjecie- powiedział Tao. Lu podszedł do niego z płasko położonymi uszami tuż przy głowie, po czym wcisnęła się miedzy jego nogi przytulając mocno. Tao westchnął lekko głaszcząc wilka po włosach.- Tutaj możemy zaplanować przyszłą podróż. Nie możemy tu zostać zbyt długo, jest zbyt niebezpiecznie. Powinniśmy udać się do jakiegoś dużego miasta ono odstraszy tych ludzi. Będą się bali, że się ujawnią- dodał Tao, podczas gdy Lu siedział przed nim na ziemi i kombinował coś z jego rana na udzie. Kai ściskał mocno moją rękę i bałem się, że znów zacznie płakać. Nie chciałem by płakał. Ścisnąłem jego dłoń próbując dać mu do zrozumienia, że wszystko będzie dobrze. Jongdae wygramolił się z samochodu i przygarnął do siebie ramieniem Mimi. Dziewczyna niemal natychmiast zaczęła płakać. Moje spojrzenie powędrowało w stronę Byunghuna który złożył ręce na kierownicy i oparł o nie czoło. Musiał czuć się strasznie. Pewnie był też zmęczony. Lay podał Lu bandaże i jakieś inne specyfiki i oboje zabrali się za opatrywanie Tao. Kyungsoo przeglądał w telefonie mapy do najbliższego miasta a ja razem z Kaiem tak stałem. Podniosłem głowę by spojrzeć na powoli rozjaśniające się niebo. Otaczały nas wysokie drzewa. Kilka ptaków właśnie poszybowało w górę a ja powędrowałem za nimi spojrzeniem. Po chwili stały się małymi punkcikami na błękitnym niebie. Kai przytulił mnie od tyłu chowając swoją głowę w zgłębieniu mojej szyi. Poklepałem go po złączonych na moim brzuchu dłoniach by później ścisnąć je delikatnie. Las wydawał się taki spokojny. Z żadnej strony nie dochodziły nas żadne odgłosy. Jakby ptaki wciąż spały. Jakby ten las był całkowicie pusty. Rzuciłem okiem na kilka drewnianych ławek pod także drewnianym zadaszeniem. Były bardzo blisko linii drzew i nie wiem, dlaczego bałem się tam iść. Czułem się bezpiecznie stojąc na samym środku tej dziwnej polany. Stałem tyłem do jednej ze ścian a przodem do nierównej drogi prowadzącej z powrotem na betonową jezdnie. Jak na razie zauważyłem jedynie jeden ciężarowy samochód, który przejeżdżał tą droga. Cichy syk Tao wyrwał mnie z moich rozmyślań i obserwacji. Lu zaciskał mocno pasek nad raną Tao a Lay chyba ja zszywał. Odwróciłem głowę widząc kapiącą krew na zielona trawę. Kilka kropel spływało po źdźbłach. To był staranie mocny kontrast, maiłem wrażenie, że mnie oślepia. Zrobiło mi się słabo i Kai chyba to wyczuł, bo wzmocnił swój uścisk na wypadek gdybym zemdlał. Mimi uspokoiła się i razem z Chenem siedzieli w samochodzie rozmawiając cicho. Jongdae trzymał w dłoniach drobną twarz kotki a ona kiwała, co chwile głową na jego słowa. Byunghun kręcił się odrobione dalej od samochodu dając tym samym trochę prywatności dwójce wewnątrz jednak nie zbliżał się no naszej pozostałej piątki. Niepokoiło mnie jego zachowanie. Odrobinę się martwiłem.
- Byunghun, wszystko dobrze?- Zapytałem. Chłopak w końcu się zatrzymał i spojrzał na mnie rozkojarzony.
- Tak, jestem trochę zdenerwowany….i zmęczony- dodał po chwili a ja kiwałem głowa widząc jego niemrawy uśmiech. Kyungsoo mruknął coś, że znalazł hotel, Tao pół leżał w środku samochodu a Lay tłumaczył coś Lu, ale widać było, że oboje są zadowoleni z pracy, jaka wykonali. Mimi zasnęła na kolanach Chena.
- Jedziemy?- Zapytałem Kyungsoo.
- Za chwile. Musze tylko przesłać mapę L.Joe i wracamy do normy- powiedział ze słabym uśmiechem ruszając w stronę Byunghuna. Westchnąłem ciężko. Znów przeprowadzki z miejsca na miejsce. Jednak jest to lepsze niż znów szukanie Kaia po całej Korei i ściganie się z czasem. Uśmiechnąłem się delikatnie w stronę kocura, który spojrzał na mnie marszcząc brwi.
- Będzie dobrze- powiedziałem siląc się na pewny uśmiech. Kai pokiwał jedynie głowa i łapiąc mnie za rękę ruszył w stronę samochodu.
++++++++++
BEZ BETY
Hym... pewnie jesteście źli co nie? XD
Miłych wakacji ^^
G.G

2 komentarze:

  1. No no :D
    Dzisiaj jakieś święto? We wszystkich super opowiadaniach jest nowy rozdział!! :d
    JESTEM W NIEBIE!
    A teraz rozdział super jak zawsze.... tylko szkoda, że nie ma już napalonego Kaia :(
    Cóż mam nadzieje, że go przywrócisz :D
    Czekam na następne rozdziały. :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. ehhh i skończył się znów fluff time :C
    ja to chce aby ta sprawa z myungsoo szybko się skończyła i znów chcę sielankowe życie baeka i jego kici ♥
    pozdrawiam i weny c:

    OdpowiedzUsuń