poniedziałek, 29 kwietnia 2013

"Fallen": One Muffin

1.


Obudziłam się na blacie. Trochę wybrudzona mąką, ale zbytnio się tym nie przejęłam. Przestraszona zerwałam się myśląc, że może coś się pali, ale najwidoczniej zasnęłam nad wyrabianiem ciasta a nie jego pieczeniem. Odetchnęłam z ulgą i ruszyłam do toalety żeby się przebrać. Była godzina siódma, więc za godzinę powinna się pokazać ta szalona dwójka a po kolejnej godzinie będziemy tylko czekać na klientów. Trochę zdenerwowana wyszłam na sale związując włosy w kitkę i mało nie padłam na zawał widząc przed skalpem kilku ludzi. Nie mogłam siedzieć w tym kiblu dwie godziny?! Szybki rzut okiem na zegarek pozwolił mi stwierdzić, iż nadal jest siódma tyle, że piętnaście. Zmrużyłam oczy i przekrzywiłam głowę. Trójka chłopców daje stała nie zwracając sobie mną żadnej uwagi. Trochę zaciekawiona przystanęłam obserwując ich przez przeszklone drzwi. Rozmawiali o czymś głośno i machali jakimiś papierami przed twarzą. Może jakieś egzaminy? W końcu w okolicy pełno jest uniwersytetów. Mały stresik przed testem? Uśmiechnęłam się głupkowato zraz odganiając to rozbawienie. Ja nawet na studiach nie byłam, ale przecież w cale nie chciałam. Trochę zdenerwowana podeszłam do drzwi gdyż ich głosy robiły się coraz bardziej donośne a mimo wszystko nie byłam w stanie zrozumieć ani słowa. Przekręciłam w drzwiach klucz a oni nawet nie drgnęli dalej się kłócąc…chyba…. Nawet po otwarciu drzwi jakoś się tym nie przejęli. Odchrząknęłam kilka razy, ale ich krzyki były dużo głośniejsze.
- CZY BĘDZIECIE TAK MILI I SIĘ ZAMKNIECIE ALBO IDŹCIE SIĘ KŁÓCIĆ GDZIE INDZIEJ!- Krzyknęłam. Odskoczyli do tyłu patrząc na mnie przestraszeni. Uśmiechnęłam się uroczo pochylając głowę i zamykając powoli drzwi. Wróciłam do środka zadowolona stając za ladą i kiedy odwróciłam się do drzwi, pisnęłam zaskoczona.
- Przepraszamy- powiedzieli kłaniając mi się nisko a ja oddychając ciężko patrzyłam na nich zaskoczona.
- Okey…mamy jeszcze zamknięte, więc…- zaczęłam cicho patrząc na niech niepewnie.
- Wiemy- powiedział jeden z nich.
- My z pewną sprawą- dodał drugi. Patrzyłam na nich zaskoczona.

- Dlaczego takie problemu przytrafiają się mi?!- Krzyknęła siadając w kuchni. Tutaj mogłam się drzeć ile dusza zapragnie gdyż po zamknięciu drzwi nie dało się nic usłyszeć. Nie żeby były dźwiękoszczelne. Taka akustyka.
- Ale, o co ci chodzi?- Szepnęła Jaeah.
- No ja chciałam dwóch, nie trzech- jęknęłam.
- Ale masz problem. Bierzesz jednego i wywalasz- mruknęła jedząc lizaka. Wlazła tu nagle tylnym wejściem tak jak się umawialiśmy mimo to mnie zaskoczyła.
- Okey, okey, unnie oczywiście masz racje. Tyle, że oni wszyscy napisali prawie to samo nie licząc wieku i imion. I co ja mam zrobić?- Szepnęłam.
- Wywal najbrzydszego- mruknęła. Załamana zamknęłam oczy.
- Chodź- powiedziałam wprowadzając ją do sali. Trójka chłopców siedziała przy jednym ze stolików dalej dyskutując po mandaryńsku, przez co nie wiedziałam, o co chodzi.
- Em…- chrząknęłam a oni szybko się zerwali z krzeseł.- To jest Kim Jaeah i jest tutaj kelnerką- powiedziałam. Trójka uśmiechnęła się.
- Witam nuna- powiedzieli jednocześnie. Spojrzałam na Jaeah. Lizak wypadł z jej otwartych ust jeszcze podczas kłaniania się trójki, wiec zdążałam zamknąć jej usta, kiedy unieśli głowy.
- O...em…cześć- powiedziała, po czym ścisnęła mnie mocno za ramię i wprowadziła z powrotem do kuchni.- Masz straszny problem- powiedziała.- Oni są tak przystojni, że nie wiem, który, od którego bardziej- jęknęła podtrzymując ręką głowę. Pokiwałam swoją wyglądając przez oszklony kawałek ściany na sale. Najmłodszy maił ciemniejszą karnację od reszty, wyglądał dość tajemniczo i jednocześnie słodko z tymi niewielkimi worami pod oczami. Całkiem jak panda. Spojrzałam na papiery. Huang ZiTao, 20 lat. Drugi z nich był jakby lekko nieogarnięty. Taki zamyślony raczej. Ale kiedy się uśmiechał w policzkach pokazywały mu się dołeczki a jego oczy niesamowicie lśniły. To był Zhang Yixing, 22 lata. Ostatni najstarszy w cale na takiego nie wyglądał. Był po prostu uroczy. Miał blond włosy a jego oczy wyglądały jak oczy najsłodszej sarenki na świecie. Sam w sobie mógłby być słodszy od wszystkich ciastek i ciasteczek, które stworzyłam. A na imię mu było Xi LuHan, lat 23.
- I co ja mam zrobić? Jeszcze gdyby któryś z nich miał zadatki na baristę to byłoby spoko, wtedy dwóch na kelnera, jeden barista, ale tak…no kurcze no- zajęczałam. Jaeah gapiła się na trójkę aż w końcu klasnęła w dłonie.
- Zatrudnij ich na okres próbny! Ten, który będzie najgorszy wtedy wywalisz- powiedziała. Zawtórowałam jej, po czym wyszłam z powrotem na sale. Chłopcy już stali.
- Więc jest tak. Trochę ciężko mi zdecydować, bo chciałam zatrudnić tylko dwoje ludzi, ale razem z unnie, stwierdziłyśmy, że zatrudnimy was trzech na okres próbny a później okaże się jak to będzie- powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się do nich. Luhan podskoczył zadowolony a ja nie mogłam uwierzyć, że jest ode mnie starszy. Cholera wszyscy byli. Kiedy przyszedł Myungjae zaczęłam im tłumaczyć, na czym polega ich praca. Wręczyłam im na razie tylko zapaski mówiąc, że resztę stroju dostaną, kiedy indziej. I musieliśmy otwierać.

Chłopcom szło dość dobrze, co zaczynało mnie przerażać. Luhan stał się ulubieńcem słodkich nastolatek, które tylko wciąż krzyczały za nim: „Oppa! Oppa! Jesteś słodki!”, a on uśmiechał się rumieniąc. Co na serio było słodkie. Lay- czyli Yixing- natomiast miał powodzenie u starszych klientek, które lubiły jego uśmiech i to, że zawsze był taki grzeczny a nieodłączną częścią jego powitania był 90 stopniowy ukłon. Co oczywiście osoby dorosłe i starsze uwielbiały. Tao- nasz ZiTao-  był popularny w grupie w wieku młodych dorosłych. Tak trochę przy trzydziestce. Jego tajemnicza aura i to, że tak rzadko się uśmiechał sprawiało, że nawet nie tylko kobiety chciały patrzeć na niego więcej. Niestety Myungjae zostały matki z dziećmi i ogólnie rodziny, które lubiły jego szybkość. W końcu czas to pieniądz.
- Oni są genialni. Sprowadzają więcej klientów- szepnęła Jaeah, kiedy ja miała ręce po łokcie w cieście drożdżowym.
- Unnie, zdajesz sobie sprawę, że to nasz drugi dzień a zarobiliśmy więcej niż dobrze prosperująca cukiernia przez cały tydzień? Szybko nas okradną- burknęłam. Dostałam mocno w plecy, przez co moja głowa prawie zanurzyła się w puszystym cieście.
- Powinnaś się cieszyć. Ehh…nie mam w ogóle, po co wyłazić na sale nawet faceci ich wolą- bąknęła.
- Może chcesz zrobić kawę?- Szepnęłam z nadzieją.
- Zapomnij.
Westchnęłam. Jak miałam przygotować zamówienie skoro maiłam ręce w cieście?!
- Zawołam Myungjae, on chociaż potrafi nalać tyle ile trzeba…- warknęłam. Jae tylko prychnęła. Nie maiłam czasu na jej fochy. W pewnym momencie do kuchni wpadł Yixing.
- Nuna- wydyszał, po czym spojrzał na mnie zaskoczony. No tak. Właśnie sklejałam makaroniki krwistoczerwoną masą a na mojej ręce trochę jej zostało.
- To tylko krem- zapewniłam szybko a on odetchnął z ulgą.- Co jest?- Zapytałam wycierając ręce.
- Jacyś ludzie…ee...biją się- powiedział trochę zmieszany. Wytrzeszczyłam oczy i szybko wyszłam tuż za nim ścigając mój czarny beret z głowy. Jacyś dwaj faceci właśnie trzymali się z koszule stojąc na palcach i warczeli coś do siebie. Luhan stał z tacą przy nogach wyraźnie speszony i przestraszony a Tao patrzył na to znudzonym wzrokiem.
- Co się stało?- Szepnęłam do Jaeah.
- No ten…Luhan oppa podszedł do ich stolika i uśmiechnął się, po czym odszedł a oni …zaczęli- mruknęła. Podrapałam się w głowę. Luhan podszedł do mnie.
- Przepraszam nuna, to chyba przeze mnie- powiedział pochylając głową.
- Ale co zrobiłeś?- Szepnęłam. Faceci dalej mierzyli się spojrzeniami.
- No…kiedy uśmiechnąłem się o jednego z nich drugi wstał i powiedział, żeby tamten pierwszy przestał. No i…tyle- powiedział a ja parsknęłam śmiechem. Luhan spojrzał na mnie zaskoczony.
- Boże, nawet podobasz się facetom- szepnęłam a on znów się zarumieniał przez co nastolatki zaczęły piszczeć.- Panowie, proszę się uspokoić tak!- Krzyknęłam ale została zignorowana. Jedynie faceci odsunęli się od siebie podciągając rękawy.
- Zaraz zobaczysz- warknął jeden. Zamachnął się ale złapałam jego rękę.
- No chyba zaraz ty zobaczysz! Drzwi! WON!- Ryknęłam i odepchnęłam go. Facet spojrzał na mnie zaskoczony.
- A ty co?! Kim jesteś żeby się tak do mnie odzywać smarkulo?!- Warknął.
- Chciałabym zauważyć, że ta smarkula jest właścicielką tej cukierni i byłabym cholernie wdzięczna gdybyście oboje wyszli- mruknęłam ale oni tylko się zaśmiali. Mój wiek był strasznie niski. Wzrost także… Tao nagle stanął przede mną zasłaniając mi widok i nie wiem kiedy i jak ale oboje leżeli na ziemi a Tao wstawał z przysiadu. Otworzyłam szeroko oczy i usta.
- Skoro kobieta mówi, że macie wyjść to tak wypadałoby zrobić- powiedział wkładając ręce do kieszeni. Wychyliłam się zza niego. Oboje leżeli na ziemi z czerwonymi policzkami i gapili się na Tao jak na ducha.
- Ju-uż idziemy. Przepraszamy- wyjąkali pochylając się w pół i w takim skłonie wyszli. Spojrzałam na ZiTao, który uśmiechnął się do mnie skłaniając głową.
- Nuna możesz wrócić do pracy- powiedział po czym odebrał tacę od zaszokowanego Myungjae i zaczął zbierać puste naczynia.
- Co to było?- Szepnęłam.
- Tao uczy się wushu od bardzo dawna. Używa tego tylko czasem ale w ważnych sprawach. Widocznie się zdenerwował- powiedział Lay wzdychając powoli powietrze. Mruknęłam coś niezrozumiałego ale wróciłam do kuchni. Byłam tak zaskoczona, że nie zauważyłam, że z czekolady plastycznej lepie pandy. Wtedy wpadłam na genialny pomysł.

- Kung-fu pandy?- Szepnęła Jaeah patrząc na moje nowe babeczki.
- Przypominają mi Tao- mruknął Myungjae a ja klasnęłam w ręce tworząc dymek z mąki.
- Bo taki był zamiar- zaśmiałam się i wystawiłam nowe beczki, które zaraz zostały zakupione. Biedne pandzie.
- Nuna! Czy to Tao?- Zaśmiał się Luhan a ja kiwnęłam głową. Młodszy chłopak wyglądał na trochę zakłopotanego.
- Wybacz Tao ale jakoś tak mnie natchnęło- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Kung-fu panda…-szepnął po czym wzruszył ramionami i odszedł. Uznałam to za aprobatę.


No to mamy pierwszy ^^ Wyszedł krócej niż chciałam ale to wszystko przez to, że strasznie się spieszę >.< Rozdział z dedykacją dla Nemo, mojego małego skarbka z okazji urodzi, który jest w wieku w którym mogę już ją spokojnie demoralizować xD Wszystkiego najlepszego! Następny Al będzie bardzo długi specjalnie dla ciebie xD
Chciałam jeszcze coś wyjaśnić. W spisie opowiadań nie są napisane tylko jakie opowiadania tu są i jakie będą ale także po wciśnięciu na nazwę któregoś ukazuje się spis treści, bohaterowie i team song. Chociaż i tak już rozszerzyłam nazwę podstrony to i tak chciałam to wyjaśnić ^^ Mam nadzieję, że się podoba! Do zobaczenia ^^
G.G





niedziela, 21 kwietnia 2013

"Fallen": Zero Muffins

0.


Przyjeżdżając do Korei nie sądziłam nigdy, że będę miała problemy z takimi rzeczami. Obawiałam się braku pieniędzy czy zatrudnienia z powodu mojego pochodzenia i ogólnie wyglądu. Nie, nie. Z tym nie było problemu. I tak przyjechałam tu by otworzyć własną działalność. Cukiernie. Lokalizacja, wykupienie i wyposażenie pomieszczenia nie było trudne. Czas nie grał roli miałam go bardzo dużo. Ale kto by pomyślał, że przed otwarciem nawiedzi mnie taka straszna myśl?
- Co jeśli mi się nie uda unnie?- Zapytałam siadając złamana na kanapie. Jaeah usiadła obok mnie patrząc na mnie jak na skończoną kretynkę, która swoją drogą zapewne byłam ale kto by się przejmował.
- Słuchaj Maya. Zraz cię walnę jeśli nie weźmiesz się w garść. Normalnie…pożałujesz tego zdania z przed chwili- powiedziała patrząc na mnie tym sowim przerażającym spojrzeniem, które znałam już zbyt dobrze. Powoli zaczynało przestawać robić na mnie wrażenie… Wyprostowałam się dając jej do zrozumienia jak bardzo ważne jest dla mnie by mnie wysłuchała.
- Ale unnie. Jestem Brytyjką…nikt nie lubi Brytyjczyków!- Krzyknęłam. Przyznaję, mój pierwszy argument był beznadziejny. Jaeah spojrzała na mnie z pożałowaniem. Westchnęłam.- Dobra. Inaczej. Jestem Brytyjką. Mam co prawda czarne włosy ale…mam zielone oczy! Ludzie się mnie przestraszą i co wtedy?!- Krzyknęłam. Kobieta przejechała ręką po twarzy. Zaczęłam zdawać sobie sprawę jak beznadziejne są moje obawy.
- Zasłużyłaś na takiego cepa w łeb, że by ci odpadł ale nie mogę tego zrobić. Ktoś musi prowadzić „Fallen”- mruknęła. Zmrużyłam oczy. W jej wykonaniu nazwa mojej cukierni brzmiała…dziwnie.
- Czy ty czasem nie kpisz sobie z nazwy mej cukierni?- Szepnęłam. Zaprzeczyła kręcą głową. Jakoś nie wierzę. Spojrzałam na nią mrożąc oczy i odsuwając się. - Niech ci będzie, tym razem ale, martwię się. Czuje się jakbym brała ślub- jęknęłam.
- Przecież nigdy go nie brałaś to skąd wiesz, że to takie samo uczucie?- Zapytała zaskoczona.
- Nie wiem. Tak mi się wydaje- mruknęłam drapiąc się po brodzie. Klepnęła mnie mocno w plecy, mówiąc bym wzięła się w garść. Prócz moich obaw co do otwarcia martwiałam się o personel. Sama Jaeah maiła być kelnerką a jej brat kasjerem, czasem miał jej pomagać ale mi w kuchni pomoc też by się przydała.
- Myślisz, że to dobry pomysł by zatrudni dwie dodatkowe osoby?- Zapytałam. Jaeah kiwnęła głową pijąc w tym czasie wiec postanowiłam już się zamknąć. Jutro nadejdzie wielki dzień.

Jak się cieszę, że przygotowałam wszystko wcześniej. Skąd się wzięło tutaj tylu ludzi?! Niby jest to dzielnica Hongdae ale…ale no ludzie?! Otworzyłam razem z resztą ekipy „Fallen” o dziewiątej rano a już po pół godzinie przyszło szesnaście osób. Moja cukiernia jednocześnie będąc kawiarnią nie jest mała ale nie jest też ogromna. Co prawda ma dwa piętra ale tylko dlatego, że na parterze zmieszczą się ledwo dwa stoliki gdyż kuchnia zawsze była w tym najważniejsza. Góra to dwanaście stolików po dwie osoby i kilka przy oknach po cztery i jedna kanap gdzie można chwile poczekać pijąc kawę…czy coś. Jednym słowem w godzinach szczytu Jaeah i jej brat – Myungjae nie mieli jak się przecisnąć miedzy ludźmi. Jednak miałam nosa by przyjść do kuchni w nocy i dorobić kilka rzeczy jak i ubić pianę na kawę. I dokupić mleka. O Boże jestem genialna. Kiedy zamknęliśmy o dwudziestej drugiej byłam w takim szoku, że odruchowo, kiedy ktoś mijał nasz szyld podskakiwałam by zaraz zniknąć w kuchni i zrobić zmówienie. Jaeah i Myungjae siedzieli teraz w kuchni dysząc jak stare buldogi.
- Przepraszam was- szepnęłam tylko bo nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- To nie jest śmieszne!- Krzyknęła Jaeah a ja szybko pochyliłam głowę dalej przepraszając.
- Tych dwóch ludzi to by ci się przydało Maya-ssi- dodał Myungjae wycierając pot z czoła, kiedy skończył zamiatać.
- Właśnie skończyłam pisać ogłoszenie- powiedziałam pokazując im kartkę.
- Masz za duże wymagania. W kuchni dasz sobie jakoś radę, najwyżej możesz któregoś z nas wyszkolić. Najważniejsze by umieli chodzić i trzymać tace. Oburącz najlepiej- powiedziała Jaeah oddając mi kartkę. Burknęłam coś pod nosem i w końcu stanęło na tym, że obok moich ciast w małych ozdobnych kloszach stała kartka z napisem: „Potrzebna pomoc. Szybko!”. Maiłam tylko nadzieje, że ktoś się skusi. I najlepiej żeby go nie było tu dzisiaj. Bo pewnie by się nie zgodził. Westchnęłam po czym zabrałam się do pracy. Rodzeństwo wydrukowało kilkadziesiąt ulotek stawiając je w koszyku razem ze zgłoszeniami na jednym z okien sklepu po czym po dwudziestej trzeciej poszli do domu. Ja zostałam by zrobić kolejne słodycze na jutro.

I oto jest! Tak jakby prolog " Fallen". Jak widać...jest trochę...dziwne? No nie wiem to na początku miał być tylko one shot (każde moja dłuższe opowiadanie na początku miało być tylko szotem ale pomińmy ten fakt). Co sadzicie? O wystroju bloga, o opowiadaniu? Dajcie wszystko co się podoba, co nie, postaram się wszystko poukładać! A tym czasem dziękuje wam za to, że czekaliście (chyba...) i mam nadzieję, że jednak się podoba ^^ Pa pa!
G.G





piątek, 5 kwietnia 2013

Coming Soon

No wiec...niedługo zacznę tu publikować miniatury (maks 13 rozdziałowe ) o tematyce zarówno homoseksualnej kobiet i mężczyzn oraz tematyce heteroseksualnej głownie ze świata K-Popu (Koreańskiej muzyki). Blog mam nadzieję ruszy niebawem, jeśli szkoła na to pozwoli. Proszę osoby, które gorszą sceny seksualne lub zbliżenia miedzy osobami, zarówno homoseksualne jak i heteroseksualne by nie odwiedzały bloga a tym bardziej nie komentowały go. Blog jest częścią 'Tales from Heart" trylogii blogów o tematyce K-Pop'owej i homoseksualnej. Dziękuje za uwagę.
G.G