1.
Obudziłam się na blacie. Trochę wybrudzona mąką, ale zbytnio
się tym nie przejęłam. Przestraszona zerwałam się myśląc, że może coś się pali,
ale najwidoczniej zasnęłam nad wyrabianiem ciasta a nie jego pieczeniem. Odetchnęłam
z ulgą i ruszyłam do toalety żeby się przebrać. Była godzina siódma, więc za godzinę
powinna się pokazać ta szalona dwójka a po kolejnej godzinie będziemy tylko czekać
na klientów. Trochę zdenerwowana wyszłam na sale związując włosy w kitkę i mało
nie padłam na zawał widząc przed skalpem kilku ludzi. Nie mogłam siedzieć w tym
kiblu dwie godziny?! Szybki rzut okiem na zegarek pozwolił mi stwierdzić, iż
nadal jest siódma tyle, że piętnaście. Zmrużyłam oczy i przekrzywiłam głowę.
Trójka chłopców daje stała nie zwracając sobie mną żadnej uwagi. Trochę
zaciekawiona przystanęłam obserwując ich przez przeszklone drzwi. Rozmawiali o
czymś głośno i machali jakimiś papierami przed twarzą. Może jakieś egzaminy? W
końcu w okolicy pełno jest uniwersytetów. Mały stresik przed testem? Uśmiechnęłam
się głupkowato zraz odganiając to rozbawienie. Ja nawet na studiach nie byłam,
ale przecież w cale nie chciałam. Trochę zdenerwowana podeszłam do drzwi gdyż
ich głosy robiły się coraz bardziej donośne a mimo wszystko nie byłam w stanie
zrozumieć ani słowa. Przekręciłam w drzwiach klucz a oni nawet nie drgnęli
dalej się kłócąc…chyba…. Nawet po otwarciu drzwi jakoś się tym nie przejęli.
Odchrząknęłam kilka razy, ale ich krzyki były dużo głośniejsze.
- CZY BĘDZIECIE TAK MILI I SIĘ ZAMKNIECIE ALBO IDŹCIE SIĘ
KŁÓCIĆ GDZIE INDZIEJ!- Krzyknęłam. Odskoczyli do tyłu patrząc na mnie przestraszeni.
Uśmiechnęłam się uroczo pochylając głowę i zamykając powoli drzwi. Wróciłam do
środka zadowolona stając za ladą i kiedy odwróciłam się do drzwi, pisnęłam
zaskoczona.
- Przepraszamy- powiedzieli kłaniając mi się nisko a ja oddychając
ciężko patrzyłam na nich zaskoczona.
- Okey…mamy jeszcze zamknięte, więc…- zaczęłam cicho patrząc
na niech niepewnie.
- Wiemy- powiedział jeden z nich.
- My z pewną sprawą- dodał drugi. Patrzyłam na nich
zaskoczona.
- Dlaczego takie problemu przytrafiają się mi?!- Krzyknęła
siadając w kuchni. Tutaj mogłam się drzeć ile dusza zapragnie gdyż po zamknięciu
drzwi nie dało się nic usłyszeć. Nie żeby były dźwiękoszczelne. Taka akustyka.
- Ale, o co ci chodzi?- Szepnęła Jaeah.
- No ja chciałam dwóch, nie trzech- jęknęłam.
- Ale masz problem. Bierzesz jednego i wywalasz- mruknęła
jedząc lizaka. Wlazła tu nagle tylnym wejściem tak jak się umawialiśmy mimo to
mnie zaskoczyła.
- Okey, okey, unnie oczywiście masz racje. Tyle, że oni
wszyscy napisali prawie to samo nie licząc wieku i imion. I co ja mam zrobić?-
Szepnęłam.
- Wywal najbrzydszego- mruknęła. Załamana zamknęłam oczy.
- Chodź- powiedziałam wprowadzając ją do sali. Trójka chłopców
siedziała przy jednym ze stolików dalej dyskutując po mandaryńsku, przez co nie
wiedziałam, o co chodzi.
- Em…- chrząknęłam a oni szybko się zerwali z krzeseł.- To
jest Kim Jaeah i jest tutaj kelnerką- powiedziałam. Trójka uśmiechnęła się.
- Witam nuna- powiedzieli jednocześnie. Spojrzałam na Jaeah.
Lizak wypadł z jej otwartych ust jeszcze podczas kłaniania się trójki, wiec
zdążałam zamknąć jej usta, kiedy unieśli głowy.
- O...em…cześć- powiedziała, po czym ścisnęła mnie mocno za
ramię i wprowadziła z powrotem do kuchni.- Masz straszny problem- powiedziała.-
Oni są tak przystojni, że nie wiem, który, od którego bardziej- jęknęła
podtrzymując ręką głowę. Pokiwałam swoją wyglądając przez oszklony kawałek ściany
na sale. Najmłodszy maił ciemniejszą karnację od reszty, wyglądał dość
tajemniczo i jednocześnie słodko z tymi niewielkimi worami pod oczami. Całkiem
jak panda. Spojrzałam na papiery. Huang ZiTao, 20 lat. Drugi z nich był jakby
lekko nieogarnięty. Taki zamyślony raczej. Ale kiedy się uśmiechał w policzkach
pokazywały mu się dołeczki a jego oczy niesamowicie lśniły. To był Zhang Yixing,
22 lata. Ostatni najstarszy w cale na takiego nie wyglądał. Był po prostu
uroczy. Miał blond włosy a jego oczy wyglądały jak oczy najsłodszej sarenki na
świecie. Sam w sobie mógłby być słodszy od wszystkich ciastek i ciasteczek,
które stworzyłam. A na imię mu było Xi LuHan, lat 23.
- I co ja mam zrobić? Jeszcze gdyby któryś z nich miał zadatki
na baristę to byłoby spoko, wtedy dwóch na kelnera, jeden barista, ale tak…no
kurcze no- zajęczałam. Jaeah gapiła się na trójkę aż w końcu klasnęła w dłonie.
- Zatrudnij ich na okres próbny! Ten, który będzie najgorszy
wtedy wywalisz- powiedziała. Zawtórowałam jej, po czym wyszłam z powrotem na
sale. Chłopcy już stali.
- Więc jest tak. Trochę ciężko mi zdecydować, bo chciałam
zatrudnić tylko dwoje ludzi, ale razem z unnie, stwierdziłyśmy, że zatrudnimy
was trzech na okres próbny a później okaże się jak to będzie- powiedziałam, po
czym uśmiechnęłam się do nich. Luhan podskoczył zadowolony a ja nie mogłam uwierzyć,
że jest ode mnie starszy. Cholera wszyscy byli. Kiedy przyszedł Myungjae
zaczęłam im tłumaczyć, na czym polega ich praca. Wręczyłam im na razie tylko
zapaski mówiąc, że resztę stroju dostaną, kiedy indziej. I musieliśmy otwierać.
Chłopcom szło dość dobrze, co zaczynało mnie przerażać.
Luhan stał się ulubieńcem słodkich nastolatek, które tylko wciąż krzyczały za
nim: „Oppa! Oppa! Jesteś słodki!”, a on uśmiechał się rumieniąc. Co na serio
było słodkie. Lay- czyli Yixing- natomiast miał powodzenie u starszych klientek,
które lubiły jego uśmiech i to, że zawsze był taki grzeczny a nieodłączną częścią
jego powitania był 90 stopniowy ukłon. Co oczywiście osoby dorosłe i starsze
uwielbiały. Tao- nasz ZiTao- był
popularny w grupie w wieku młodych dorosłych. Tak trochę przy trzydziestce.
Jego tajemnicza aura i to, że tak rzadko się uśmiechał sprawiało, że nawet nie
tylko kobiety chciały patrzeć na niego więcej. Niestety Myungjae zostały matki
z dziećmi i ogólnie rodziny, które lubiły jego szybkość. W końcu czas to pieniądz.
- Oni są genialni. Sprowadzają więcej klientów- szepnęła
Jaeah, kiedy ja miała ręce po łokcie w cieście drożdżowym.
- Unnie, zdajesz sobie sprawę, że to nasz drugi dzień a
zarobiliśmy więcej niż dobrze prosperująca cukiernia przez cały tydzień? Szybko
nas okradną- burknęłam. Dostałam mocno w plecy, przez co moja głowa prawie
zanurzyła się w puszystym cieście.
- Powinnaś się cieszyć. Ehh…nie mam w ogóle, po co wyłazić
na sale nawet faceci ich wolą- bąknęła.
- Może chcesz zrobić kawę?- Szepnęłam z nadzieją.
- Zapomnij.
Westchnęłam. Jak miałam przygotować zamówienie skoro maiłam
ręce w cieście?!
- Zawołam Myungjae, on chociaż potrafi nalać tyle ile
trzeba…- warknęłam. Jae tylko prychnęła. Nie maiłam czasu na jej fochy. W
pewnym momencie do kuchni wpadł Yixing.
- Nuna- wydyszał, po czym spojrzał na mnie zaskoczony. No
tak. Właśnie sklejałam makaroniki krwistoczerwoną masą a na mojej ręce trochę jej
zostało.
- To tylko krem- zapewniłam szybko a on odetchnął z ulgą.-
Co jest?- Zapytałam wycierając ręce.
- Jacyś ludzie…ee...biją się- powiedział trochę zmieszany.
Wytrzeszczyłam oczy i szybko wyszłam tuż za nim ścigając mój czarny beret z
głowy. Jacyś dwaj faceci właśnie trzymali się z koszule stojąc na palcach i
warczeli coś do siebie. Luhan stał z tacą przy nogach wyraźnie speszony i przestraszony
a Tao patrzył na to znudzonym wzrokiem.
- Co się stało?- Szepnęłam do Jaeah.
- No ten…Luhan oppa podszedł do ich stolika i uśmiechnął się,
po czym odszedł a oni …zaczęli- mruknęła. Podrapałam się w głowę. Luhan
podszedł do mnie.
- Przepraszam nuna, to chyba przeze mnie- powiedział
pochylając głową.
- Ale co zrobiłeś?- Szepnęłam. Faceci dalej mierzyli się
spojrzeniami.
- No…kiedy uśmiechnąłem się o jednego z nich drugi wstał i
powiedział, żeby tamten pierwszy przestał. No i…tyle- powiedział a ja
parsknęłam śmiechem. Luhan spojrzał na mnie zaskoczony.
- Boże, nawet podobasz się facetom- szepnęłam a on znów się
zarumieniał przez co nastolatki zaczęły piszczeć.- Panowie, proszę się uspokoić
tak!- Krzyknęłam ale została zignorowana. Jedynie faceci odsunęli się od siebie
podciągając rękawy.
- Zaraz zobaczysz- warknął jeden. Zamachnął się ale złapałam
jego rękę.
- No chyba zaraz ty zobaczysz! Drzwi! WON!- Ryknęłam i
odepchnęłam go. Facet spojrzał na mnie zaskoczony.
- A ty co?! Kim jesteś żeby się tak do mnie odzywać smarkulo?!-
Warknął.
- Chciałabym zauważyć, że ta smarkula jest właścicielką tej
cukierni i byłabym cholernie wdzięczna gdybyście oboje wyszli- mruknęłam ale
oni tylko się zaśmiali. Mój wiek był strasznie niski. Wzrost także… Tao nagle
stanął przede mną zasłaniając mi widok i nie wiem kiedy i jak ale oboje leżeli na
ziemi a Tao wstawał z przysiadu. Otworzyłam szeroko oczy i usta.
- Skoro kobieta mówi, że macie wyjść to tak wypadałoby
zrobić- powiedział wkładając ręce do kieszeni. Wychyliłam się zza niego. Oboje
leżeli na ziemi z czerwonymi policzkami i gapili się na Tao jak na ducha.
- Ju-uż idziemy. Przepraszamy- wyjąkali pochylając się w pół
i w takim skłonie wyszli. Spojrzałam na ZiTao, który uśmiechnął się do mnie skłaniając
głową.
- Nuna możesz wrócić do pracy- powiedział po czym odebrał tacę
od zaszokowanego Myungjae i zaczął zbierać puste naczynia.
- Co to było?- Szepnęłam.
- Tao uczy się wushu od bardzo dawna. Używa tego tylko
czasem ale w ważnych sprawach. Widocznie się zdenerwował- powiedział Lay wzdychając
powoli powietrze. Mruknęłam coś niezrozumiałego ale wróciłam do kuchni. Byłam
tak zaskoczona, że nie zauważyłam, że z czekolady plastycznej lepie pandy. Wtedy
wpadłam na genialny pomysł.
- Kung-fu pandy?- Szepnęła Jaeah patrząc na moje nowe babeczki.
- Przypominają mi Tao- mruknął Myungjae a ja klasnęłam w ręce
tworząc dymek z mąki.
- Bo taki był zamiar- zaśmiałam się i wystawiłam nowe beczki,
które zaraz zostały zakupione. Biedne pandzie.
- Nuna! Czy to Tao?- Zaśmiał się Luhan a ja kiwnęłam głową.
Młodszy chłopak wyglądał na trochę zakłopotanego.
- Wybacz Tao ale jakoś tak mnie natchnęło- powiedziałam z
lekkim uśmiechem.
- Kung-fu panda…-szepnął po czym wzruszył ramionami i
odszedł. Uznałam to za aprobatę.
No to mamy pierwszy ^^ Wyszedł krócej niż chciałam ale to wszystko przez to, że strasznie się spieszę >.< Rozdział z dedykacją dla Nemo, mojego małego skarbka z okazji urodzi, który jest w wieku w którym mogę już ją spokojnie demoralizować xD Wszystkiego najlepszego! Następny Al będzie bardzo długi specjalnie dla ciebie xD
Chciałam jeszcze coś wyjaśnić. W spisie opowiadań nie są napisane tylko jakie opowiadania tu są i jakie będą ale także po wciśnięciu na nazwę któregoś ukazuje się spis treści, bohaterowie i team song. Chociaż i tak już rozszerzyłam nazwę podstrony to i tak chciałam to wyjaśnić ^^ Mam nadzieję, że się podoba! Do zobaczenia ^^
G.G
oh, dziękuję! <3 uwielbiam Cie, wiesz? Dlatego nie wytknę Ci że kłótnie przez "ó" ^^
OdpowiedzUsuńJeszcze niewiele moge napisac bo sie dopiero rozkreca alr niepowiem ze niezrobilas mi smaka na te opo. No i pandzioszka tu jest wiec juz jestem fanka. Nie mam zielonego pojecia co sie bedzie dzialo, czekam na dalsze losy Fantastycznej Trójki
OdpowiedzUsuńFajnie się zaczyna, szkoda, że rozdział krótki, ale i tak mi się spodobał :) ja na szczęście nie miałabym problemu z tym, którego z chłopaków odprawić z kwitkiem, gdyż Luhan i Lay są moimi ulubieńcami w EXO-M, więc pewnie Tao by wyleciał. Wredne, ale prawdziwe. Rozwaliła mnie ta bójka o Luhana, jestem ciekawa czy jeszcze któryś z tych chłopaków pojawi sie w kawiarni. No i Tao powalający ich na ziemię, a później jeszcze te babeczki w kształcie pand - urocze *.*
OdpowiedzUsuńKung-Fu Panda *.*
OdpowiedzUsuń-chuchu