5.
- Co to jest?- Szepnęłam przestraszona, kiedy Jaeah wróciła
z cukierni.
- No…babeczki- zaśmiała się. Babeczki nie dość, że miały
lukier w kolorze różu to samo ciasto było różowe. Dotknęłam delikatnie ze
strachem kremu jakby miał mnie cały pochłonąć, po czym oblizałam palca.
- Uph…- mruknęłam szybko wycierając palec w chusteczkę.
Zabrałam nóż z ręki Krisa z kilu ważnych powodów. Jednym z nich było to…no,…że
to był Kris. Rozcięłam babeczkę a ona…się rozpadła.
- O…wow. Czemu nasze tak nie robą?- Zapytał Lay.
- Bo nie powinny- powiedział D.O biorąc w palce okruszek
ciasta i próbując go skrzywił się lekko.- Suche- mruknął tylko a ja zaśmiałam
się.
- Widziałam LuHana oppę w „EXO”- powiedział Jaeah a ja
spojrzałam na nią.- Jest nowym kelnerem- dodała. Tao zrobił urażoną minę i
powiedział, że nie będzie pracował dopóki nie zobaczy aegyo. Lay zaproponował,
że je zrobi, ale kiedy najmłodszy ochoczo przytaknął starszy chłopak się
zaciął.
- Z kim ja pracuję?- Szepnęłam z niedowierzaniem.
- Z mega przystojnymi chińczykami i dziwnym Koreańczykiem-
odparł Kris. Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- Chyba kpisz- mruknęłam poczym poklepałam D.O po ramieniu.
- Wybacz- usłyszałam jeszcze głos Krisa, kiedy znikałam w
kuchni. Po chwili weszła za mną Jaeah.
- Nie sądziłam, że LuHan oppa...- zaczęła.
- Wiem, ja też unnie- mruknęłam wskakując na blat. Jaeah
oparła się o drzwi tak, że biedny Kyungsoo nie mógł wejść i tylko patrzył na
mnie tymi swoimi wiecznie zdziwionymi oczami, na co machnęłam ręką, żeby nie
przeszkadzał.
- Kai…- zaczęła.
- Oh jak ja go nie znoszę- jęknęłam tylko prawie ześlizgując
się z blatu. Szybko złapałam się krawędzi z drugiej strony. Jaeah tylko się
zaśmiała.
- A to, czemu?- Zapytała, ale zanim zdążyłam jej
odpowiedzieć ona zaczęła gadać dalej.- Bo jest wysoki? Przystojny? Czarujący?
Uprzejmy? Mądry? Przebiegły? Interesujący? Bo ci się podoba?- Zapytała a ja
kiwnęłam głowa na każde jej słowo, po czym krzyknęłam.
- Nie prawda wredna jędzo!- Krzyknąłem wskazując ją palcem,
na co ona zaczęła tylko się śmiać.- Jesteś nienormalna. Wydaje mi się, że kogoś
mi przypomina i bynajmniej nie kogoś, kogo lubiłam- mruknęłam w końcu schodząc
z nieszczęsnego blatu żeby się nie zabić.
- Jasne, jasne. Ale ten Sehun od oppy to całkiem, całkiem
jest- powiedziała wychodząc a ja tylko jęknęłam przeciągle. Kiedy znalazłam się
na sali lekko mnie zatkało.
- Maya do jasnej cholery, wiesz ile cię szukałem!?- Już wiem,
kogo przypominał mi Kai.
- Hę?- Zapytałam mało elokwentnie. Była dość wczesna pora,
więc nie mieliśmy zbyt wielu klientów. Jednak na samym środku cukierni stał
wysoki, ciemnoskóry chłopak, o czarnych włosach i dużych brązowych oczach. Obok
niego stał blady blond włosy chłopak odrobinę niższy od pierwszego a po drugiej
stronie bliźniak bladego blondyna. O tak, wiedziałam, że to kiedyś nadejdzie.
- Szukałem cię szmat czasu Maya- jęknął rozcierając czoło.
- O...serio?- Zapytałam głupio. Uwielbiam to. Kris spojrzała
na mnie zaskoczony, co zwyczajnie zignorowałam jednak równie zaskoczony wzrok
Tao i Laya mnie zaniepokoił. Oczy D.O prawie mu wylazły z orbit. Cóż…przed nimi
stał chłopak na prawdę podobny do Kai z „EXO”. Jednak nim nie był. A był to,
Kim Jay. W połowie Koreańczyk. Trochę... bardzo dziwny. I jego dwaj przyjaciele,
bracia bliźniacy zaiste byli jego przyszywanym rodzeństwem. Chłopak
zdenerwowany złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć, ale jakoś nie miałam
ochoty za nim iść.
- Maya idziemy!- Zakrzyknął.
- Gdzie?- Zapytałam trzymając się blatu.
- Daleko stąd!- Krzyknął patrząc podejrzanie na Tao. O Boże,
nie wierzę.
- Kiedy ja tu pracuje, puść mnie!- Krzyknęłam prawie się śmiejąc.
Puścił mnie, ale zaraz się odwrócił.
- Czy ty mnie zostawiałaś żeby otworzyć cukiernię w Korei?-
Zapytała cicho.
- No tak- powiedziałam a Jaeah parsknęła śmiechem w rogu.
- Jak mogłaś?!- Krzyknął.
- Normalnie. Powiedziałam, że wyjeżdżam i otworzyłam cukiernie.
Nieźle, co?- Zapytałam unosząc brew. Definitywnie go zatkało. I to na trochę
dłużej. Kris stanął obok mnie.
- Jesteś nienormalna.
- Tylko troszkę- odparłam wzruszając rekami.
- On żyje?- Szepnął.
- Nie wiem. Mark! Czy twój brat żyje?! Jeśli nie to,
zabierzcie go stad- powiedziałam. Jeden z bliźniaków podszedł do ciemnoskórego,
ale Jay jakby się obudził. Chwycił mnie mocno za rękę i zaczął mocno szarpać w
stronę wyjścia.
- Puść mnie! Oszalałeś?!- Ryknęłam. Nagle moja druga ręka
została delikatnie złapana w nadgarstku. I pomysłami sobie, że zraz mnie rozerwą
na pół jak w głupich bajkach jednak moja druga ręka wyślizgnęła się szybko z
uścisku Jaya i tak wylądowałam w objęciach Krisa. Cudownie! Moje marzenie się
spalenia. Moje sarkastyczne rozważania przerwał głośny pisk Jaya. Wiedziałam,
że jest nienormalny, ale nie wiedziałam, że piszczy jak laska..
- Zdradzasz mnie?!- Pisnął. Spojrzałam na niego zaskoczona,
po czym rękę Krisa, która nadal trzymała mój nadgarstek i tak w sama górę aż na
twarz Krisa, po czym próbując się wyszarpać jedynie zostałam bardziej przyciągnięta
do boku chińczyka.
- Masz pecha- odparła Kris a Jay wybiegł w szaleńczej
rozpaczy a za nim dwójka bliźniaków. Stałam tak chwilę w bezruchu, kiedy…
- CZY CI NA MÓZG PADŁO!?- Wydarłam się a Kris zaczął się
śmiać. No doprawdy zabawne to było jak nie wiem, co. Jego tubalny śmiech aż
wstrząsnął posadzką. Westchnęłam z niedowierzaniem.
- Boże, to był twój były chłopak?- Zapytała Jaeah.
- W cale, że nie! On sobie coś ubzdurał- mruknęłam uderzając
mocno Krisa tak, że spadł z krzesła.
- Wyglądał jak Kai- zauważył Lay.
- Nom- powiedziałam kiwając głową.
- Tylko, że był psychiczny. Zamiast hipnotyzmu w oczach to
miał szaleństwo- powiedziała Jaeah a ja zaczęłam się zastanawiać czy ona chce
mnie zdenerwować specjalnie.
- To było ciekawe. Kris czyżbyś podbijała do naszej
szefowej?- Zapytał Myungjae. Kris zerwał się z podłogi i obrzucił go morderczym
spojrzeniem.
- No chyba sobie żartujesz- burknął.
- Udam, że tego nie słyszałam. A teraz do pracy!- Powiedziałam.
- Nuna….- zaczął Tao, przypominając mi, że nie mają, co
robić.
- Przygotowujcie się do pracy!- Krzyknęłam poprawiają się.-
A Kyungsoo pójdzie ze mną.
- Idziecie na randkę?- Zapytał głupio Lay.
- Tak. Z piekarnikiem- jęknęła a D.O zaśmiał się.
Po naszej, jakże udanej randce z piekarnikiem, Kyungsoo
niestety nie wyglądał za dobrze.
- Co ty mu zrobiłaś?!- Ryknęła Jaeah patrząc na osmolonego
D.O
- Chciałam go upiec, ale nie zmieścił się w piekarniku- wycedziłam
z sarkazmem.- Ustawiał za dużą temperaturę i piekarnik wybuchł!- Krzyknęłam
siadając załamana na stołku. Nie byłam zła na D.O tylko na siebie. Nowe ciasto
nowe wyzwanie, powinnam bardziej przypilnować chłopaka. Teraz Kyungsoo siedział
na stołku cały osmalony z łyżką w ręce.
- Hyung...nic ci nie jest?- Szepnął Tao. D.O nic na to nie
powiedział. Nie odzywał się odkąd piekarnik wybuchł. Huk wywabił wszystkich
klientów, dlatego teraz siedzieliśmy sami.- Nuna, co mu jest?- Szepnął
przestraszony a ja tylko bezradnie pokręciłam głową.
- Może...wylejemy na niego wodę?- Zapytała Kris a wszyscy
spojrzeli na niego zaskoczeni.- No, co?
- Hyung co ty ćpiałeś?- Zapytał Lay a Kris zaczął
przeszukiwać kieszenie, po czym wyciągnął z jednej z nich paczuszkę mielonej
kawy z taro.
- Wdychałeś kawę?- Zapytał z niedowierzaniem a on
wyszczerzył się tym swoim uśmiechem ukazując dziąsła. Odebrałam sztywnemu D.O
łyżkę i zdzieliłam nią w łeb, Krisa.
- No, co jest?- Zapytał już swoim normalnym głosem a ja
odetchnęłam z ulga. Jednego nieprzytomnego mniej. Już miałam powiedzieć
Myungjae, żeby wywiesił tabliczkę, iż cukiernia jest zamknięta, kiedy do cukierni
wparował Kai i rudowłosy wielkolud. Kai najpierw rozejrzał się zdziwiony, nie
dostrzegając klientów a później dopiero zauważył nas przy ladzie i nie mogłam w
to uwierzyć. Twarz Kai nagle przybrała wyraz nieogarniętego zdziwienia, przerażenia
i troski jednocześnie. Wielkolud wyszedł zza Kai a jego ogromny uśmiech zniknął
dostrzegając nas. Podrapał się słodko za odstającymi uszami.
- Co do...?- Zapytałam, ale nagle, nie wiem, kiedy, jak i w ogóle,
dlaczego, Kai pokonał dzielącą nas odległość. W jednym momencie w moim polu
widzenia zabrakło Kyungsoo. Zobaczyłam jak Kai ciągnie go do jednego ze stolików,
sadza na krześle, przytula i szepcze coś cały czas a D.O...się uspokaja.
Gapiłam się na to chyba w nieskończoność widząc jak Kyungsoo przestaje w końcu
być sztywny, jego ciało wręcz bezwładnie opada na ciało Kai. Jak chłopka klepie
go po plecach. I to jak D.O obejmuje go w pasie. Moja szczęka chyba leżała koło
stup rudego wielkoluda.
- Wszystko w porządku?- Zapytał schylając się trochę a ja
spojrzałam na niego zaskoczona.- Słyszeliśmy straszny huk, więc trochę się
przestraszyłem i wyciągnąłem Kai ze sobą, bo nie widziałem jak tu trafić. Wszystko
w porządku?- Zapytał i uśmiechnął się a ja pokiwałam głową. Chłopak w cale nie
wydawał się zaskoczony tym, że Kai właśnie kogoś przytula, zwyczajnie to olał.-
Park Chanyeol- powiedział skłaniając się, kiedy uścisnęłam jego rękę.
- Maya Aleiso- szepnęłam. Chłopak uśmiechnął się znów, po
czym spojrzał nade mnie, prosto na Krisa, który nie wiem, od kiedy ale także
gapił się na Chanyeola.
- Hyungnim!- Ryknął rudzielec podskakując w miejscu a ja
zaczęłam się zastanawiać, co jest z tymi wielkoludami nie tak. Kris przekrzywił
głowę dalej gapiąc się na chłopaka.
- Kopę lat Yeollie –powiedział w końcu z uśmiechem klepiąc przez
ladę rudego chłopaka po ramieniu.
- Hyngnim, ale się zmieniłeś! Teraz jak będę z tobą gdzieś wychodził
to tym bardziej żadna mnie nie zechce!- Zakrzyknął z powalającym uśmiechem a ja
nie wiedziałam czy zacząć się śmiać czy płakać czy po prostu zemdleć. Wybrałam
opcje numer jeden i trzy. Zaczęłam się szaleńczo śmiać, po czym zemdlałam.
Latam na czekoladowej
chmurce a dokoła mnie latają smoki i skorpiony. I kawy i babeczki. Kolejny cukierniczy
sen? Cudownie. Nagle wylądowałam na czymś puchatym a na moim lewym policzku
pojawiła się miękką satyna, która przywiał kawowy wiatr.
- Sunbae...- Kawowy wiatr nasilił się i...zaraz, co?!
Otworzyłam szeroko oczy dostrzegając nad sobą przestraszonego Krisa, który klepał
mnie lekko w policzek. Zmrużyłam oczy rozglądając się dookoła, po czym...
- Nie! Mój cudowny sen! Nie, ja chce kawowy wiatr!- Ryknęłam
i zemdlałam ponownie.
Kolejny sen był
podobny tyle, że tym razem już nie latałam. To smok, na którym byłam poruszał
skrzydłami owiewając mnie kawowym wiatrem a satyna, która także pachniała kawą
i chyba sosem truskawkowym, leżała na moich obu policzkach.
Uchyliłam niechętnie oczy znów dostrzegając nad sobą Krisa i
odnotowując jego ręce na mojej twarzy ponownie zmrużyłam oczy od nadmiaru
światła. Najpierw zarejestrowałam przestraszone twarze Krisa, Jaeah, Laya i
Tao. Później dostrzegłam przestraszonego Myungjae. Na końcu trochę nieogarniającego
Chanyeola, nie wiem czy chorobliwie przerażonego D.O czy to przez jego oczy i
zaskoczonego Kai tuż obok naszego piekarza.
- Satyna wali sosem truskawkowym- wypaliłam nagle. Kris
zmarszczył brwi odsuwając się trochę i puszczając mnie a w tedy dotarło do mnie,
że satyną były ręce głupiego wielkoluda a kawowym wiatrem zapewne jego oddech.
Żałosne Maya, żałosne.
- Sunbae, wszystko w porządku?- Zapytał Kris, kiedy zasłoniłam
twarz dłońmi. Jedynym powodem było to, żeby nikt nie wiedział jak moja morda przybiera
burczany odcień. Kiwnęłam głową wciągając powietrze.
- Zrobiłaś większy huk niż wybuch piekarnika- zaśmiała się
Jaeah a ja posłałam jej mordercze spojrzenie, na co ona zakrztusiła się
śmiechem. Usiadłam na kanapie. A więc latanie to sprawka kogoś, kto wniósł mnie
na piętro. Jakoś bym się nie zdziwiła jakby mi powiedzieli, że to był Kris.
Podrapałam się w głowę.
- Czemu się na mnie gapicie?- Jęknęłam.
- Bo zemdlałaś dwa razy i bredziłaś o satynie i kawowym
wietrze tym, że latasz, kiedy Kris cię niósł- powiedział Myungjae.
- To latanie to akurat by się zgadzało- mruknęłam tylko przecierając
oczy.
- Oh nuna, przepraszam! Ja odkupię ten piekarnika i...- zaczął
D.O, kiedy zasłoniłam mu usta dłonią.
- Nic się nie stało oppa, powinnam cię bardziej przypilnować
czy nic ci na pewno nie jest?- Zapytałam patrząc na niego uważnie. Pokręcił
głową.
- Już wszystko w porządku- powiedział. Spojrzałam krótko na
Kai, który nie spuszczał wzroku z Kyungsoo.
- Domyślam się - mruknąłem wstając. Zachwiałam się, ale ktoś
mnie złapał. Już myślałam, że ten wielkolud się nie odklei, ale to był inny
wielkolud.
- Myślę, że powinnaś jeszcze odpocząć- powiedział z
wielgachnym uśmiechem.
- Okey...skąd go znasz głupi wielkoludzie?- Zapytała Krisa
wskazują kciukiem na Chanyeola, na co ten zaśmiał się delikatnie sadzając mnie
na sofie
- Ja ci życie ratuje a ty mnie wyzywasz? Nie powiem ci- mruknął
oburzony.
- To nie- powiedziałam.- Skąd znasz głupiego wielkoluda?- Zapytałam
Chanyeola a on zaśmiała się donośnie a Kris gapił się na mnie z głupią miną.
- Poznałem hyngnima na zawodach baristycznych. Też chciałem
zostać baristą, więc hyung mnie uczyła, ale chyba się nie nadaję- zaśmiał się.
- Leń jesteś i tyle- mruknął na to Kris.
- Nikt cię o zdanie nie pytał- mruknęłam tylko a Kris zmarszczył
brwi.- To zostałeś kelnerem oppa?- Zastałam a on pokiwał słowa.
- Nasz barista czasem mnie uczy, ale chyba nie ma do mnie
cierpliwości- zaśmiał się.
- Tylko Baekhyun hyung ma do ciebie cierpliwość- odezwał się
pierwszy raz Kai. Kyungsoo natychmiast siebie zaczerwienił a ja zaczęłam się
zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi. Chanyeol tylko się wyszczerzył.
- Dziękuję, że się tak...eee... przestraszyliście, ale chyba
powinniście już wracać do siebie, nie?- Zapytała już wstając bez chwiania się.
- Właściwie ja chciałem jeszcze porozmawiać, ale hyung może
juz iść- powiedział Kai a to nie było sugestia tylko rozkaz. Chanyeol pokiwał
głową, skłonił się Krisowi i wyszedł szybko.- Ale tylko z tobą Maya shii-
powiedział a ja uniosłam brew, ale kiwnęłam głową i kazałam wszystkim zejść na
dół, po czym usiadłam przy jednym ze stolików.- Wiem, że to ty.
Huehue...to pierwsze zdjęcie to nie żart. To piekarnik, którego pragnę całą sobą. NARDI Retro FRA 409 B V w kolorze zielonym ^^ To jest cudo i...z resztą nie będę wam o nim pisała. Nie zrozumiecie mojej miłości do piekarnika T.T Powoli akcja zaczyna nam się rozwijać. Tak, tak w następnym rozdziale dowiemy się tego i owego ale to dopiero za tydzień xD Cóż mogę jeszcze rzec... "Hated Dance' jak i "My Kitten" niby coś mam. Jedno napisane nawet kawałek a drugie w głowie ale słabo, słabo. A o "Rehab" nie wspomnę bo to powstało w mojej głowie dawno i ma dwie fabuły i nadal nie wiem, która wybrać...>.< No nic! Mam nadzieje, że się podoba ^^ Do zobaczenia za tydzień ^^
G.G