4.
Do naszej cukierni z powrotem zaczęli wracać klienci.
Wszystko zdawało się być dobrze prócz jednej, zasadniczej sprawy. Tego, że Lu
Han zwyczajnie zniknął. Poprosiłam Krisa by ten poszedł do jego mieszkania,
jednak nikt nie otwierał. Bardzo się denerwowałam, że chłopakowi mogło się coś
stać.
- Jeśli Lulu hyung przyjdzie uszkodzony ja uszkodzę tego,
kto mu to zrobił!- Powiedział wojowniczo Tao, trzy dni po zniknięciu Lu Hana.
Uśmiechnęłam się do niego niepewnie. Lu Han co prawda nie odbierał telefonów,
ale dowiedzieliśmy się, że sąsiedzi widywali go, więc na pewno nikt go nie
porwał czy coś w tym stylu. Jedynie dla nas był nieuchwytny. Bałam się, że to
mogło być związane z „EXO”. Drzwi otworzyły się gwałtownie i w
landrynkowo-różowej sukience, z wysoko upiętymi włosami na czubku głowy, weszła
Hanna a za nią Kai, któremu widocznie w cale nie podobała się ta krótka
sukienka dziewczyny, która przy każdym podskoku, jaki wykonywała, podwijała się
jej do góry. Ostatkiem sił powstrzymałam żałosne jęknięcie na jej widok. Kris
stał twarzą do ściany, co mogło oznaczać, że właśnie tłumił śmiech. Kopnęłam go
w piszczel, na co parsknął cicho śmiechem, kręcąc głową. Głupi, uparty
wielkolud.
- Oh kochana Maya! Jakże masz tu pięknie w środku!-
Zakrzyknęła. Kai pokiwał jej głową przyznając racje. Czyli, że wcześniej mu się
nie podobało? Ta uwaga pozwoliła wpłynąć na moje usta delikatny uśmiech..
- Dziękuję Hanno- powiedziałam skłaniając nisko głowę. Kris
dalej stał jak ten debil, twarzą do ściany, czym zwrócił uwagę przybyłej dwójki.
Kopnęłam go niezauważalnie a on najzwyczajniej w świecie odwrócił się z
telefonem w ręku jakby właśnie czytał sms’a a nie nabijał się z głupiej
blondynki w różowej sukience. Miał ten swój obojętny wyraz twarzy i te wszędobylskie
oczy, które spoczęły na postaci Hanny a następnie na Kai. Mógł na dwójkę
patrzeć odrobinę z góry. Przynajmniej jeden będzie mógł okazać swoją wyższość.
Skłonił lekko głową chowając telefon do fartucha a ja tylko przekrzywiłam głowę
widząc otwarte usta Hanny.
- To nasz barista, Kris- powiedziałam a chłopak skłonił się
odrobinę mocniej.
- To bolało sunbae- szepnął w skłonie a ja tylko uśmiechnęłam
się ignorując tę uwagę. Kiedy wyprostował się jego wyraz twarzy w cale się nie
zmienił. Tak samo jak Kai od wejścia do cukierni. Znalazł swój swego.
- A-a cie-cieszę się, że udało ci się znaleźć baristę!- Zakrzyknęła
znów podskakując a Kai tylko przymknął oczy. Irytacja. Tak, to było widać.
- Tak, też się cieszę- mruknęłam zbywająco.- Chciałabyś
coś?- Zapytałam.
- Jak zwykle rzeczowa- zaśmiała się zasłaniając usta
grzbietem dłoni.- Chciałam się tylko rozejrzeć. Bardzo masz tu przytulnie. I
muzyka dobrana- szepnęła. Kris na chwile zniknął, a kiedy wrócił po boku Kai
stał Tao a Hanny, Lay.
- Zapraszam do stolika- powiedział straszy kłaniając się i
posyłając Hannie ten swój dołeczkowy uśmiech. Dziewczyna lekko zmieszana usiadła
przy stole razem z chłopakiem, który tylko uważnie przyjrzał się dwóm kelnerom.
Tao dostawiał mi krzesło, więc usiadłam razem z nimi.
- Masz nawet kelnerów. Uprzejmi- mruknęła a ja słyszałam jak
jej pewność siebie stopniowo opada. Posłałam jej mój ciepły, wymuszony uśmiech.
- Sama razem z przyjaciółką i jej bratem nie dałbym rady-
powiedziałam. Hanna kiwnęła tylko głową. Kątem oka widziałam jak Kris patrzy w
tę stronę, a Kai w jego. Och, walka na spojrzenia? Nie chciałam przerywać Krisowi
jego małej walki, bo pewnie by się wkurzył, a że zobaczyłam klientów, musiałam
coś wykombinować.
- D.O oppa! Proszę, chodź na kasę!- Krzyknęłam. Kyungsoo
wyłonił się z kuchni i skłonił się klientom i w tedy to zobaczyłam. Uśmiech
Krisa i zaskoczoną minę Kai, kiedy przyglądał się chłopakowi za ladą.
- Kolejny kelner?- Zapytała Hanna.
- Nie, oppa pomaga mi w kuchni- odparłam. Jednak zachowane
Kai było zaskakujące. Jego pewność siebie zwyczajnie znikła i zastąpiło ją
lekkie zaskoczenie. Lecz i to szybko zniknęło i Kai mimo rzuceniu kilku spojrzeń
w stronę kasy był obojętny.
- Ja mam Kai do pomocy- powiedziała dziewczyna klepiąc ramię
chłopaka, który zignorował to i uśmiechnął się tylko w moja stronę. Takie
gierki na mnie nie działają, nie ważne jak bardzo, cholernie jest przystojny.
Kiwnęłam głową, ale zobaczyłam kolejnych klientów. Wstałam.
- Wybaczcie mi, ale mam trochę pracy. Może porozmawiamy, kiedy
indziej?- Zapytałam a Lay szybko zabrał krzesło odstawiając je na miejsce.
Dwójka także wstała.
- Oczywiście, nie będziemy ci przeszkadzać. Powodzenia-
powiedziała wychodząc i kłaniając się a z nią chłopak. Kai ostatni raz spojrzał
na Kyungsoo, po czym zniknął.
- Co to miało być?- Szepnęłam w stronę zdezorientowanego jak
i zaskoczonego piekarza. Ten tylko pokręcił głową.
Hanna zacisnęła mocno wargi. Spojrzałem przelotnie w stronę
cukierni „Fallen” ostatni raz i otworzyłem przed nią drzwi.
- Ona sobie zwyczajnie ze mnie kpi. Pokazuje jak dobrzy są
ci jej wypacykowani kelnerzy. I tan barista…- jęknęła rozmasowując czoło.-
Czemu nie zgłosił się do mnie?! Od razu go bym przyjęła! Taka szkoda- jęknęła
siadając przy ladzie. Przewróciłem oczami. Hanna jest idiotką. Liczy się dla
niej tylko wygląd. Dlatego jej cista są niedobre. Tylko ładne. Dwie pandy, które
u nich kupiłem były mistrzowskie i wiedziałem, że szybko upadniemy, jeśli Hanna
będzie chciała robić dalej te swoje suche ciastka z toną różowego lukru na wierzchu.
Czemu ja się na to zgodziłem? A tak. Już wiem.
- Maya ssi wydaje się być pewna swoich racji i tego jak się
jej powodzi. Widocznie już w szkole nie stanowiłaś dla niej żadnego zagrożenia,
nuna- powiedziałem beznamiętnie. Rzuciła mi mordercze spojrzenie. Zabawne. I
tak mnie nie zwolni.
- No i co z tego?! Ja mam dużo więcej klientów! Wszyscy
uwielbiają ładne rzeczy podawane przez przystojnych mężczyzn- mruknęła.
Przymknąłem oczy w geście irytacji.
- Przydałaby się chodź jedna kobieta. Mężczyźni zazwyczaj
nie lubią patrzeć na innych facetów- mruknęłam.
- Ona ma tą Jaeah…ponoć jest ładna. Widziałeś ją?- Zapytała
a ja kiwnąłem głowa. Jeśli Jaeah to ta trochę nierozgarnięta, ale całkiem ładna
kelnerka, która stała w rogu to tak, mieli szczęście.
- Jest niczego sobie- powiedziałem a ona jęknęła. Zaczął
irytować mnie ten dźwięk.
- Hyung- spojrzałem w bok na Sehuna. Chłopka ewidentnie wszystko
by olewał gdyby nie ja.
- Co znów?
- Ile jeszcze musze to robić?- Zapytał. Zacisnąłem usta.
- Wytrzymasz, w końcu…spotkałeś go. Prawda?- Zapytałem
unosząc brew a chłopak tylko pokiwał głową a na jego ustach wykwitł uśmiech.- I
dobrze. Wracaj do pracy- powiedziałem i znów skupiłem uwagę na naszej nierozgarniętej
szefowej, która chyba nawet nie wiedziała, co to słowo oznacza.
- Kai, jesteś jedyną nadzieją. Trzeba zniszczyć „Fallen’. Za
wszelką cenę- powiedziała a ja uniosłem brew.
- Tak bardzo nienawidzisz Mayi ssi?- Zapytałem. Ona
zacisnęła usta.
- To za mało powiedziane- warknęła i wyszła.
Cóż…spodziewałem się tego.
Siedziałem w swoim domu już drugi dzień. Przykryłem swoje
ciało kołdrą po sam czubek głowy. Było mi przyjemnie duszno. Ciężko mi się oddychało.
Tak jak przy spotkaniu z nim. Złapałem pluszowego jelenia ściskając go mocno.
Jego oczy były tak podobne do tych jego. Rzuciłem pluszakiem w ścianę i
wyjrzałem przez okno. Delikatnie uśmiechnąłem się widząc, że kwiaty zaczęły
kwitnąć po czy skrzywiłem się. Ich zieleń…jak oczy mojej młodej szefowej.
Wstałem i zasłoniłem okno. Nie chciałem tam wracać. Tak bardzo się bałem.
Pewnie się martwią. Kris stał pod moimi drzwiami z dobre pół godziny zanim
sąsiadka wygoniła go, twierdząc, że zapewne jest złodziejem. Zabawna kobieta.
Spojrzałem na telefon. Tyle nieodebranych połączeń. Wszystkie tak zbędne. Nie
są od niego. Zaciągnąłem kołdrę mocniej na głowę słysząc dźwięk mojej komórki.
Zerknąłem na ekran. „Maya nuna”. Zagryzłem wargę i złapałem za telefon
przyglądając się zdjęciu zielonookiej dziewczyny. Westchnęłam.
- Słucham?
Nie wiem, który raz dzwoniłam do Lu Hana. W końcu odebrał a
moje serce stanęło.
- Oppa, nic ci nie jest?- Wyszeptałam bojąc się, że zaraz
się rozłączy.
- Nic mi nie jest, nuna. Chyba jestem trochę przeziębiony-
powiedział. Nie brzmiał na chorą osobę.
- Oppa…,kiedy wrócisz?- Zapytałam. Gdyby był chory to by przecież
do mnie zadzwonił. Zgryzłam wargę machając zbywająco ręką na Jaeah, która
czyhała tuż przy mnie.
- Ja…nie wiem nuna- powiedział.
- Proszę, powiedz mi, że to nie ma nic wspólnego…
- Nie- odparł.
- Oppa…proszę nie kłam- jęknęłam rozcierając czoło i tym
razem odpychając Tao.- Na prawdę się o ciebie martwimy- powiedziałam.
- Wiem, przepraszam was, ale musze sobie coś poukładać.
Kiedy wszystko załatwię, uprzedzę was przed powrotem- powiedział.
- Nie musisz dozownic. Po prostu przyjdź- powiedziałam.
- Dorze. Do zobaczenia- dodał i wyłączył się. Opuściłam rękę
z telefonem. Oppa brzmiał tak smutno. Coś musiało się stać. Na pewno.
Martwi się. Jestem taki głupi, mogłem do niej wcześniej
zadzwonić! Zacisnąłem mocno oczy powstrzymując łzy. Nie mogłem.
„Hyung…nie wracaj tam.
Przyjdź do nas. U nas będzie ci lepiej. Przysięgam.”
Z tobą na pewno byłoby lepiej, ale czemu ja miałem opuszczać
moich znajomych? Przecież ty nawet nie lubisz pracy tam. Oparłem głowę na rękach.
„ Hyung…nie wrócę,
jeśli pójdziesz tam.”
Oh… zawsze taki byłeś?! Wszystko musi być tak jak ty sobie
tego chcesz?! Ogarnęła mnie nagła wściekłość. Ubrałem się i wybiegłem z
mieszkania. Nie było czasu.
- Nuna, aż tak źle?- Zapytał Lay. Pokręciłam głową.
- Jest dobrze tylko coś się stało, ale oppa nie chce mi
powiedzieć- mruknęłam. Drzwi nagle otworzyły się z hukiem i wpadł przez nie Lu
Han. Wyglądał strasznie. Jego sarnie oczy były zaszklone a po policzkach płynęły
łzy. Na dres maił zarzuconą kurtkę i był roztrzęsiony. Spojrzałam na niego
zaskoczona.
- O-oppa?- Szepnęłam a on rozpłakał się przytulając mnie mocno.
Byłam tak zaskoczona, że jedynie poklepałam go po głowie uspokajająco.- Oppa,
co się stało?- Zapytałam.
- Ja…oni…pomóż mi- powiedział patrząc na minie tymi wielkimi
oczami. Dalej oszołomiona kiwnęłam głową, jednak nadal wyglądał strasznie.
Zaprowadziłam go na zaplecze gdzie ubrał, chociaż białą koszulę i czarne spodnie,
które były częścią stroju.
- A teraz, powiedz nam, co się stało.
Wrócił tam. Sehun zacisnął ręce w pięści spuszczając głowę.
Poklepałem go lekko po ramieniu.
- To koniec- powiedział odchodząc. Już miałem za nim ruszyć,
kiedy…właśnie wyszedł on. Jak mógł się w ogóle nie zmienić? Patrzyłem jak te
jego wielkie oczy stają się jeszcze większe na widok blondyna. Jak kręci się
zdenerwowany czekając aż dwójka wróci z góry. Jak uśmiecha się w stronę Jaeah.
Zagryzłem wargę.
- Hyung….czy ty mnie pamiętasz?- Szepnąłem, po czym wróciłem
za Sehunem do „EXO”.
- Gdzieś ty był Kai?!- Ryknęła na wstępie Hanna. Jak ja jej
nie znoszę. Uspokoiłem się szybko. W końcu jestem tu…by go odzyskać.
W skupieniu słuchałam opowieści Lu Hana. Byłam w szoku. Nie
sądziłam, że coś takiego go mogło kiedyś spotkać. Zagryzałam wargę zastanawiając
się, co w takim razie zrobić.
- Nuna, ja nie chcę odchodzić z pracy. Na prawdę, ale…- zaczął,
ale przerwałam mu unosząc rękę. Oh! Myślałam, że będzie gadał dalej. Ukryłam
swój triumf za dłonią, starając się coś wymyślić. Nie wiem ile tak siedziałam.
- WIEM!- Krzyknęłam otwierając oczy, po czym z piskiem
spadłam ze stołka na ziemie. Twarz Krisa była zdecydowanie za blisko mojej.
- Nuna, nic ci nie jest?- Pisnął Tao.
- CHICŁEŚ MNIE ZABIĆ!- Ryknęłam z podłogi. Kris tylko
zacisnął usta żeby nie zacząć się śmiać i pomógł mi wstać. Otrzepałam się
odrzucając grzywkę do tyłu.
- Mam genialny pomysł. Tylko…to będzie trochę trudne-
powiedziałam zerkając na Lu Hana i z resztą na całą załogę.
- Mów- pozwiedzał szybko. Więc zaczęłam im tłumaczyć.
- Hyunnie…no nie bądź taki, przecież tylko żartowałem.-
Stałem pod drzwiami łazienki w cukierni pukając w nie lekko.
- Spadaj przerośnięta małpo!- Doszło mnie tylko zza drzwi. Westchnąłem.
- No hyung! Nie bądź taki. Przepraszam!- Krzyknęłam
opierając się o drzwi.
- Nienawidzę cię!- Krzyknął a ja przestąpiłem z nogi na nogę.
- Wcale tak nie myślisz!- Odparłem z wielkim uśmiechem,
wyciągając z reki Kai śrubokręt, o który go poprosiłem.
- Co robicie?- Szepnął patrząc na mnie uwarzenie.
- Baekkie się obraził- szepnąłem a Kai tylko pokręcił głową
odchodząc i mrucząc coś pod nosem.- Powinien sobie kogoś w końcu znaleźć-
burknąłem i śrubokrętem odkręciłem śrubę tak, że drzwi otworzyły się przede mną.
- Co ty sob…nnn!- Szybko zamknąłem za sobą drzwi i
przydusiłem go do ściany od razu mocno wpijając się w jego usta. Zaczął mnie
uderzać, ale po chwili jego ręce opadły a ja uśmiechnąłem się delikatnie odsuwając
się od niego. Miał czerwone policzki i spuszczoną głowę.
- Hyung, przepraszam- mruknąłem wtulając głowę w jego szyję,
na co oczywiście uniósł barki, jednak zauważając, że nie mam zamiaru dotykać go
w kark rozluźnił się i pogłaskał mnie po głowie.
- Dobra, już dobra- mruknął. Uśmiechnąłem się zadowolony
znów złączając nasze usta. Tym razem poszło łatwiej, bo Baekhyun w cale się nie
opierał tylko przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Nigdy więcej nie wątp w moc eyelnera- mruknął jeszcze wychodząc
z łazienki a ja zaśmiałem się donośnie. W drzwiach stał Sehun i jak zwykle wyglądał
jakby ktoś go walnął.
- Co jest?- Zapytałem. Ten tylko pokręcił głową i odszedł.
Dziwny dzieciak.
Słuchając niewyżytych pisków równie niewyżytych nastolatek,
które chyba nie umiały szeptać ze zdziwieniem zobaczyłem blondyna przekraczającego
próg cukierni. Położył na blacie przede mną papiery. Jego głowa była
spuszczona. Spojrzałem dziwnie na jego zgłoszenie na kelnera.
- Chciałbym tu pracować- powiedział podnosząc głowę a jego
sarnie oczy aż świeciły a uśmiech był szeroki jak Mur Chiński. Przyjrzałem mu
się dokładnie. Później spojrzałem na kartkę.
- Kai do cholery, co ja…Oh! Witam!- Hanna jak zwykle w świetnym
humorze tylko na widok jakiegoś ładnego chłopaka. Uniosłem jedynie brew, uśmiechając
się sztucznie. Przejęła ode mnie papiery.
- Ależ oczywiście, oppa! Możesz zacząć nawet od dzisiaj!-
Zakrzyknęła ciągnąc go w głąb cukierni. Czyżby Sehunowi się udało? Czułem, że
coś jest nie tak. Postukałem kilka razy ręką w jego papiery.
- Maya sii…- mruknąłem, po czym zerknąłem w stronę
zaszokowanego Sehuna.- To na pewno jej sprawka.
To nie mogła być prawda. On przecież…nie zrobiłby tego.
Prawda?
- Cześć Sehun.- Widok zasłonił mi Chanyeol hyung. Prawie
odepchnąłem go na bok.
- Hyung, no!- Warknąłem. Chłopak odwrócił się do tyłu.
- Czy ten chłopka to nie jest…?- Zaczął.
- Tak- jęknąłem odsuwając go delikatnie w bok. Lu Han
spojrzał prosto na mnie i posłał mi ten swój cudowny uśmiech. Nie mogłem
uwierzyć, że to zrobił. Zrobił to dla mnie. Uśmiech od razu pojawił mi się na
ustach.
- Masz zacny uśmiech drogi Sehunnie- mruknął Baekhyun hyung,
ale zignorowałem go. Kiedy Lu Han zniknął gdzieś z Hanną, moją uwagę teraz przykuł
Kai. Zdecydowanie coś go trapiło. Westchnąłem i podszedłem do niego.
- Co się stało, hyung?- Zapytałem opierając się o ladę obok
niego. Spojrzał na mnie tylko kątem oka, co nie zmieniło faktu, że moje ciało przeszedł
nieprzyjemny dreszcz.
- Coś mi tu nie gra- mruknął tylko dalej przeglądając
papiery Lu Hana.
- Co znów?- Westchnąłem opierając się bardziej o jego ramie.
- To, że Lu Han hyung tu przyszedł- powiedział uśmiechając
się czarująco do nowo przybyłej klientki. Jego uśmiech nie był taki szeroki,
trochę jakby…kpiący.
- Dobry.- Dziewczyna byłą bardzo ładna. Miała ciemnobrązowe
włosy i ładnie podkreślone oczy do tego jej sukienka nie była tak przerażająco
krótka jak ta Hanny. Wręcz przeciwnie, była za kolana w kolorze brudnej bieli
na cienkich ramiączkach. Gdybym tylko lubił kobiety może i coś bym do niej
zgadał.
- Witam, w czym możemy pomóc?- Głos Kai zawsze brzmiał tak samo.
Nisko i chrapliwe. Dlatego tak nie znosiłem z nim długich rozmów. Dziewczyna
odgarnęła włosy do tyłu schylając się lekko i zaglądając do lodówki z deserami.
Stuknęła w szybę pokazując różową babeczkę z malinami.
- Trzy takie poproszę- powiedziała, po czym uśmiechnęła się
delikatnie. W jej policzku pojawił się delikatny dołeczek. Zapakowałem jej zamówienie
zaskoczony tym jak dziewczyna wytrzymywała kontakt wzrokowy z Kai. Wszystkie
odpadały po kilku sekundach bardzo speszone. Jednak sam Kai nie był tym też
zbytnio zaskoczony. Kiedy podawałem jej pudełko ona podawała mu pieniądze.
- Mam nadzieję, że będzie ci się dobrze pracowało-
usłyszałem głos Hanny a po chwili na salę wszedł Lu Han już w stroju kelnera.
Wyglądał tak przystojnie, że mnie trochę zatkało. Rozejrzał się, po czym uśmiechnął
jakby zaskoczony. Dziewczyna spojrzała w stronę, w która ja i Kai patrzyliśmy,
po czym sama się uśmiechnęła i skłoniła.
- Dzień dobry, oppa- powiedziała uprzejmie.
- Cześć Jaeah- odpowiedział Lu Han ruszając w głąb sali. Wiec
to była Jaeah.
- Życzę miłego dnia- powiedział Kai.
- Wiem, że taki będzie- odpowiedziała, po czym po prostu
wyszła. Uśmiech Kai zaraz znikł, kiedy tylko drzwi się za nią zamknęły.
- To na pewno sprawka Mayi- powiedział, po czym wszedł na
zaplecze.
Uh...wybaczcie to spóźnienie! Tata wraca, muszę sprzątać, mam dużo sprawdzianów i jeszcze egzamin do bierzmowania -.- Mimo to postarałam się by dzisiejszy rozdział był dość długi XD Cóż...mam nadzieje że opowiadanie wam się chodź trochę podoba >.< Do zobaczenia niedługo ^^
G.G
Hah zachowanie Kai mnie rozwaliło xD ah ten zachwyt D.O xD ciekawa jestem o co chodzi w tym planie ^-^ Interesująco się rozwija to opowiadanko :3
OdpowiedzUsuńMiyako
Ja tępa nie widziałam, ze nowy rozdział >.< Piękne~!
OdpowiedzUsuńTsuki