poniedziałek, 13 maja 2013

"Fallen" : Three Muffins

3.


Wszystko szło idealnie. Kyungsoo co prawda za kilka dni miał ostateczny egzamin, ale uczyłam go mojego popisowego cista, którym na stówę wygra, więc byłam spokojna.  Szło mu świetnie i byłam niezwykle zadowolona. Kris nadal przerażał mnie swoim wzrostem, mimo tego iż był bardzo opiekuńczy i miły. A jego głos słyszałam nawet bez jego krzyku. Bardzo przydatne, zawsze mnie wołał. Zaczynałam się do tego przyzwyczajać.
- Seonbae. - Przestał dodawać końcówkę "nim" co pozwoliło mi się czuć odrobinę mniej staro. Wychyliłam się z kuchni. Co dziwne nikogo u nas nie było.
- Co jest? - Szepnęłam.
- No właśnie nikogo nie ma. Od dobrych dwóch godzin. - szepnęła Jae Uniosłam zdziwiona brew.
- Słucham? - to nie zdarzyło się od prawie trzech miesięcy czyli od kiedy moja cukiernia została otwarta. Tutaj zawsze ktoś był. Głupie nastolatki zrywające się z lekcji by popatrzeć na czwórkę przystojniaków… i Myungjae. Zawsze.
- Podobno po drugiej stronie ulicy otworzyli nową kawiarnie.- westchnęła Jaeah stając obok opartego o ladę Krisa i posyłając mu ciepły uśmiech. Ja jej dam… uwodzi mi baristę, cholera jedna! Nadepnęłam jej na nogę, kręcąc delikatnie głową.
- Co to za kawiarnia? - zapytałam.
- Nazwa się "EXO".- powiedział Luhan. Uniosłam brew.
- "EXO"? - szepnęłam. Znałam tą nazwę… to było pewne, ale skąd ja ją znałam?
- Exo, exo… exo… - szeptałam w kółko próbując znaleźć jakieś wspomnienie z tą nazwą. Czytana gdzieś  kartka, ze srebrnym sześciokątem... Od prawego… środkowego kąta, ciągnęła się krótka czarna linia, a cztery kąty podstawy były połączone dwoma czarnymi paskami tworząc "x". Wisiało na drzwiach. Jakich drzwiach? Drzwiach w szkole. Klub EXO. Nie, nie klub. Przystanęłam przypominając sobie wszystko...
- EXO… Hana Shine. - szepnęłam, a wszystkie oczy skierowały się na mnie. Zaraz po wypowiedzeniu tych dwóch najgorszych słów na świecie, do środka weszli nasi dwaj stali klienci. Chen i Xiumin zawsze byli razem. Kiedy pierwszy raz ich zobaczyłam, byłam pewna, że są razem. Ja to mam do tego nosa. Przyjaźnią mi mydlić oczu nie będą, ja tam wiem swoje. Jednak nie zmienia to faktu, że z naszej cukierni wypróbowali już wszystko.
- Cześć! - krzyknęli, lekko zdziwieni widząc nas wszystkich, a najbardziej zdziwieni zapewne widząc mnie w pozie myśliciela.
- Nuna, wszystko w porządku? - zapytał Xiumin. Westchnęłam i uśmiechnęłam się.
- Jasne, oppa. Co podać?- zapytałam.
- Dziś tylko kawę, ale na wynos. Mamy zaraz zajęcia. - Jęknął Xiumin a Chen pokiwał smutno głową. Nie znałam ich prawdziwych imion. Tak nam się przedstawili. Kris szybko wykonał zmówienie. Pożegnaliśmy gości, a ja spojrzałam na Jaeah.
- Kim jest Hana Shine? - spytała.
- Najgorszą z najgorszych. Och, czemu jej nie zabiłam? - jęknęłam, a Luhan spojrzał na mnie zdziwiony. Lay dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że coś powiedziałam, a Tao i Kris zaśmiali się.
- To nie jest śmieszne!- warknęłam, a oni pochylili głowy. - Mendy społeczne. - jęknęłam.
- Oświecisz?- spytała zdenerwowana dziewczyna.
- Hana, to jedna z tych dziewczyn, która dzięki pieniądzom tatusia ma wszystko. Tylko nie wiem czemu swoją dziwaczną kawiarnię musiała otwierać w Korei, skoro na Londyn też ją stać.- fuknęłam cicho.
- Takie dziewczyny są najgorsze. - filozofował Tao, ale postanowiłam to zignorować.
- Już w szkole stworzyła swoją kawiarnie EXO, w której mogą pracować tylko mężczyźni.- mruknęłam.
- Czemu tylko mężczyźni? - zdziwił się Luhan.
- Nie tylko mężczyźni... Zapomniałam. Przystojni mężczyźni.- poprawiłam się.
- Czemu? - zapytał znów Luhan.
- Chce osiągnąć cel podobny do naszego. Kobiety może nie są takimi wzrokowcami jak mężczyźni, ale mają takie coś, co się nazywa instynkt. Jeśli jednej kobiecie się coś spodoba i pasuje jej to wraca po to. Tak samo jak pani Moon wraca do Laya. Lubi to, że mimo iż jest młodszy od niej o chyba trzydzieści lat, kłania jej się w pół, zawsze się uśmiecha i jest grzeczny. To jest typowe dla osób starszych. To że okazuje się im szacunek. Tak samo jest z Tao. Pani Kang nie przychodzi na kawę tylko po to, żeby wymienić z tobą dwa zadania na temat tego ile dają sztuki walki lub wytrwałość i siła. Nie obchodzi ją zbytnio to, co jej powiesz. Satysfakcjonuje ją to, że jak o tym mówisz, zdarza ci się uśmiechnąć i wybacz pandziu, jesteś wtedy uroczy. - powiedziałam, a chłopak westchnął zamykając oczy. - Do Luhana przychodzą te trzy dziewczyny ze szkoły średniej niedaleko, bo lubią to, że Luhan rozmawia z nimi na tematy błahe i mogą się poczuć jakby rozmawiały z kimś w swoim wieku. No i Luhan jest uroczy co dziewczyny uwielbiają.- powiedziałam wzruszając ramionami.
- Zapomniałaś o kimś.- zaśmiała się Jaeah.
- Nie jesteś mężczyzną, a Kyungsoo się nie liczy.- mruknęłam jednak wiedziałam o co jej chodzi. - No, Kris przyciąga kobiety, bo lubią one patrzeć na jego spokojną twarz gdy robi kawę. Spokojni ludzie przyciągają innych. - powiedziałam wzruszając ramionami, opierając się o blat i starając się nie gapić na Krisa, bo nie powiedziałam wszystkiego... Resztę zatrzymam dla siebie. - Hana chce osiągnąć to, co my. Mieć klientów tylko, że przez wygląd. Dzięki Bogu, że niektórzy nie zwracają uwagi kto z pracujących jak wygląda, tylko że mu smakuje. Tak jak Xiumin i Chen. Hana nie będzie miała takich klientów. Przychodzić będą tylko na kawę, ewentualnie ciasto i by popatrzeć, a potem wyjadą wracając co prawda na zajutrz, ale zamawiając coraz mniej. Bo mogą popatrzeć przez szyby, prawda? -  zapytałam.
- Twoja analiza prowadzenia biznesu, jest zaskakująca.- powiedział Luhan.
- Dzięki. Jednak uważałam na ekonomii.- zaśmiałam się. Po czym westchnęłam ciężko.- Ciekawi mnie po prostu, kogo ona tam sprowadziła... - szepnęłam. Po chwili zrzucając fartuch, już mnie nie było. Kawiarnia na zewnątrz była mroczna, ale w środku panowały jasne kolory, całkiem odmienne od wejścia. Pierwsze co zauważyłam, to cholernie przystojny Koreańczyk przy kasie. Najprzystojniejszy, najbardziej widoczny. Ciemna karnacja, pełne usta, hipnotyzujące spojrzenie. Typowe. Drugi był blond włosy chłopak, przechadzający się z tacą z gracją. Miał obojętne spojrzenie i trochę przypominał mi Tao, ale nie był takim… hardcorem. Miał jasną cerę i nie tyle był obojętny co znudzony. Nutka tajemniczości. Kolejny. Niski brunet z eyelinerem był uroczy i rozsiewał dookoła siebie dozę słodyczy. Niczym Luhan, tyle że Lulu był zdecydowanie lepszy. Kolejny. Z kuchni wyłonił się najstarszy zdecydowanie chłopak. Miał miłe spojrzenie w ogóle biło od niego takim spokojem. Hmm… Nie pasował do żadnego z chłopców z mojej kawiarni. Ostatni był wielkolud. Szeroki uśmiech, poskręcane w loczki lekko rudawe włosy i odstające uszy. Uroczy i zabawny. Barista? Nie, to kelner. Ten najstarszy był baristą, więc który pomagał jej w kuchni? Ciemnoskóry chłopak na chwilę zniknął. Pomocnik, lecz tylko chwilowy. Stawiła bardziej na wygląd niż sądziłam. Po chwili pokazała się Hana. Jej długie jasne włosy i brązowe oczy od razu wychwyciły moją sylwetkę. Sztuczny uśmiech - jest. Klaśnięcie w dłonie w podekscytowaniu? Jest. Szybki podbieg? Jest. Uścisk? Nie. Odsunęłam się.
- Maya jak dobrze cie widzieć, skąd się tu wzięłaś?! - zaczęła piszczeć. Spojrzałam na nią tylko zaciskając usta, jednak uśmiechając się delikatnie kiwnęłam jej głową, tak samo ciemnoskóremu chłopakowi, który nie spuszczał z nas spojrzenia. Ciekawe.
- Cóż… to było moje marzenie. Właśnie się spełnia. Ty miałaś chyba otwierać kawiarnie w  Ameryce? - zapytałam. Machnęła zbywająco ręką.
- Ameryka to przeszłość. Azja jest na topie! - zapiszczała. Koreański szedł jej dość dobrze. Postanowiłam jednak przejść na nasz ojczysty język.
- Wiem, że zrobiłaś to specjalnie, Hana. - powiedziałam po angielsku. Dziewczyna zmrużyła oczy.
- Nic nie wiesz, Maya.- warknęła tylko.
- Na prawdę? Jesteś zazdrosna o to, że każdy konkurs wygrywałam ja, nawet podczas gdy twój ojciec przekupywał sędziów. Byłaś zazdrosna o to, że miałam marzenie, oryginalne które byłam w stanie spełnić. Zazdrosna o to, ile osób mnie wspierało i jesteś zazdrosna, że mi się udało. Więc chcesz to zniszczyć. - powiedziałam zakładając ręce na piersi.
- Och, a więc wszystko rozumiesz! - zaśmiała się, a jej głupota właśnie mnie powaliła. Hałas w jej kawiarni był straszny. U mnie mimo tłoków słychać było muzykę z głośników. Po chwili jednak nastała cisza.
- Maya ssi. - Uniosłam zaskoczona brew, słysząc głos Krisa bez tego chorego zwrotu grzecznościowego. Odwróciłam się. Chłopak patrzył na mnie trochę zaniepokojony.
- Przyszło trochę klientów, sunbae. Powinnaś już wracać. - powiedział nienaganną angielszczyzną. Nawet miał akcent. Ach tak… wspominał, że wychowywał się w Kandzie.
- Tak przepraszam, YiFan oppa, zaraz wracam. - odparłam skłaniając się, jednak chłopak został. Ciemno skóry za ladą dalej się przyglądał i wyglądał jakby próbował odgadnąć kim jestem, co tu robię i co mówię. Jego spojrzenie aż czułam na sobie.
- Wybacz Hana, ale muszę już isć. Obowiązki wzywają.- powiedziałam już po koreańsku.
- Do zobaczenia Maya.- zaśmiała się ale ja już wychodziłam przez otwarte przez Krisa drzwi.
- Wybacz Maya sunbae, ale twoja koleżanka jest głupia. - powiedział, a ja zaśmiałam się zginając w pół, z jego bezpośredniość.
- Och, oppa. Nigdy chyba nie byłeś tak bezpośredni. - zaśmiałam się wchodząc do środka, na co Kris tylko wzruszył ramionami.
- I jak? - zapytała Jaeah.
- Taka jak mówiłam. Też jest ich pięciu. - powiedziałam. - Tyle że tam, wszyscy to Koreańczycy. - spojrzałam z uśmiechem na Kyungsoo który zaśmiał się cicho.
- Damy radę chłopaki i unnie. - zaśmiałam się, a Jaeah przewróciła oczami.
- No przecież, nuna. Nie zawiedziemy cię! - zaśmiał się Luhan skacząc w miejscu. Urocze stworzonko. Jednak wiedziałam, że kawiarnia EXO przysporzy nam wielu problemów, a mimo iż Hana jest głupia wiem, że ktoś pomaga jej przy kawiarni. I jestem pewna, że to przystojny chłopak z hipnotyzującym spojrzeniem zza lady.

Nasza kawiarnia przez pierwsze dwa tygodnie po otwarciu kawiarni EXO po prostu wiała pustką. Byłam tak znudzona, że mój zeszyt z nowymi przepisami i szkicami ciast skończył mi się. Luhanowi zdarzyło się mamrotać coś po mandaryńsku kiedy jakaś osoba przechodząc obok naszej cukierni wspominała o feralnej kawiarni na przeciw. Tao już po trzech dniach chciał skopać Laya za to, że tamtego zwyczajnie nic nie obchodziło. Wiedziałam, że Yixing się denerwuje, ale chłopak miał trochę opóźniony zapłon, był lekko zapominalski lecz jego smutne oczy mówiły wiele. Tao w końcu uspokoił się i tylko siedział po turecku na samym środku cukierni z mieczem, który później mu zabrałam gdyż możliwe było, że odstrasza klientów. Myungjae nawet nie przychodził, jedyne chodził na przeszpiegi do EXO, a Jaeah przeczytała wszystkie gazety w naszej cukierni. Kris potrafił zasnąć opierając się o ścianę, mamrocząc coś przez sen w czterech językach z czego wyróżniłam koreański, mandaryński i angielski.
- Tym razem? - szepnęłam widząc wielkoluda z głową na ścianie.
- to katoński, sprawdziłem. - powiedział zadowolony Luhan. Uniosłam brew i dźgnęłam blondyna w bok.
- Nie śpię!- krzyknął.
- Jasne - burknęłam tylko, siadając na krześle. W tym momencie do cukierni wpadł Myungjae lekko zdyszany.
- Wiem wszystko! -  krzyknął, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Usiedliśmy przy jednym ze stolików słuchając go uważnie.
- Razem z dziewczyną, jest ich tam jedynie sześciu. Najstarszy z nich to Suho. Nie znam jego prawdziwego imienia. Jest baristą i jest naprawdę sympatyczny. - powiedział to co już sama zauważyłam, ale słuchałam dalej.- Następny to Baekhyun. Niski brunet z eyelinerem, tylko na Sali jest taki uroczy. Kiedy siedziałem przy ladzie słyszałem jak często narzeka i burczy jakieś przekleństwa pod nosem.- powiedział, a ja uśmiechnęłam się zaskoczona - Kolejny to Chanyeol. Rudowłosy wielkolud. Podobno kiedyś coś brał, ale nie wiem. Na początku jego uśmiech wydaje się przerażający, ale staje się zaraźliwy. Jak na takiego wysokiego gościa całkiem nieźle radzi sobie jako kelner.- kiwnęłam głową czekając na dalsze informacje. - Najmłodszy z nich to Sehun. Blondyn, znudzone spojrzenie. Podobno w cale nie chce tam pracować, jest tam tylko przez jedną osobę... - powiedział Myungjae po czym spojrzał na mnie jakby przestraszony. - Kai. Ciemnoskóry, czarne oczy. Bożyszcze wszystkich odwiedzających. Pomaga Hanie w kuchni, ale tylko czasem. Sehun poszedł tam do pracy przez niego.  Jest uważny, doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak jego wygląd działa na innych i wykorzystuje to. Pod koniec dnia, kiedy jest mniejszy ruch razem z Haną piszą coś na kartce którą Hana zabiera ze sobą. Hana wychodzi najwcześniej, jeszcze gdy kawiarnia jest otwarta. Zamyka ją zawsze Kai. Obchodzi budynek kilka razy, dokładnie się rozgląda upewnia, czy okna są zamknięte i dopiero potem odchodzi. Zdecydowanie to on prowadzi tą kawiarnie. Hana po prostu ją otworzyła. Gdyby Kai nagle odszedł nie potrafiłaby zarządzać nią chodź jednego dnia. Jest głupia. - zakończył swoją wypowiedź Myungjae, a ja na to ostanie uśmiechnęłam się lekko.
- Tak myślałam, że ten chłopak ma poważną funkcję. Orientujesz się ile mogą mieć mniej - więcej lat?- zapytałam.
- Wiem, że żaden z nich nie jest straszy ani od Krisa ani od Luhana. Sehun i Kai są młodsi od Tao o rok. - powiedział, a ja uniosłam brew.
- Są w moim wieku? - zapytałam.
- Nuna masz 19 lat?! - krzyknęli całą czwórką, a ja pokiwałam głową, na co Kris zaczął się tak głośno śmiać, że spadł z krzesła.
- Dobrze ci tak, oppa. - warknęłam tylko, a Luhan gapił się na mnie zaskoczony.
- No co? - zapytałam.
- Sądziłem, że jesteś w wieku Tao. Czy jakoś tak.- powiedział Luhan. Burknęłam coś pod nosem.
- Widać młodsze osoby całkiem dobrze orientują się teraz w biznesie. - mruknął Tao, a Kris usiadł z powrotem na krzesło.
- Zabije cię. - warknęłam w jego stronę, kiedy zapatrzył się na mnie tymi rozbawionymi gałami zakrywając usta ręką.
- Nie dość, że niska to jeszcze młoda. - mruknęła, a ja kopnęłam go pod stołem.
- Przejdźmy do rzeczy, oppa. - zwróciłam się do Myungjae który tylko wzruszył rozbawiony rękami.
- Nic więcej tak na prawdę nie wiem. Ich kawy są całkiem niezłe, ale cista trochę nijakie. Szybko twardnieją a krem jest strasznie słodki.- powiedział.
- Jeśli mówisz mi to, żeby poprawić mi humor, to ci nie wyjdzie.- powiedziałam, a on tylko jęknął.
- Nie tylko ja tak uważam. Zabrałem tam Xiumina i Chena. Nie smakowało im. - powiedział, a ja pokiwałam głową.
- Hana zawsze była lepsza w gotowaniu. - mruknęłam tylko. Kazałam im wrócić do pracy na co spojrzeli na mnie dziwnie. Więc pozostali na swoich miejscach. Kris nadal próbował nie zasnąć w swoim kącie, Tao, Luhan i Lay stali w różnych miejscach kawiarni,  Jaeah i Myungjae kręcili się tylko. Ja stałam sobie za ladą czekając na jakieś zbawienie. Położyłam głowę na zimnym blacie zamykając oczy. W mojej głowie ukazywały się kolejne obrazy mojej cukierni ze snów. Musi być tak, jak sobie to wyśniłam. Otworzyłam oczy prostując się, słysząc dźwięk dzwonka. Do środka wszedł jakiś chłopak. Dopiero po chwili rozpoznałam w nim chłopka z EXO. Kai.
- Dzień dobry.- powiedział. Tak jak się spodziewałam jego głos był głęboki. Ciekawe, ile castingów zrobiła zanim go znalazła...
- Witam. Coś podać?- zapytałam przekrzywiając głowę i uśmiechając się lekko. Kris w końcu przestał wyglądać jak naćpany wielkolud i stanął wyprostowany niedaleko mnie.
- Tak. Poproszę te dwie babeczki. - powiedział wskazując na moje pandy. Tao spojrzał na niego morderczo ruszając w stronę kasy, przeszedł obok Laya, który po chwili rozejrzał się zdezorientowany lecz Luhan na szczęście zdążył przechwycić młodego mordercę i zaciągnąć go na zaplecze.
- Coś jeszcze? - zapytałam, kiedy spakowałam babeczki.
- Nie dziękuję.- powiedział uśmiechając się lekko i skłaniając mi głową, podał pieniądze i wyszedł uśmiechając się do stojącej w rogu Jaeah.
- Co to było? - zapytał Myungjae.
- E... wybaczcie mi na chwilę. - mruknęła Jaeah i zniknęła w łazience. No…cudownie.
- Zabrała moje pandy. - jęknął Tao, a ja zaśmiałam się.
- Co się przejmujesz.- mruknęła klepiąc go po plecach.
- Po co on tu przyszedł? Chciał zabrać twoje wypieki żeby sprawdzić jak je robisz i skopiować? - zapytał Luhan.
- Nie sądzę. Takie rzeczy robiłam już w szkole i Hana dobrze je zna. Może i nie były to pandy za to misie koala. - powiedziałam wzruszając rękami.
- Więc...?- zapytała Jaeah z mokrymi włosami.
- Jestem nienormalna.- mruknęłam.
- Zamknij się. Mów.- powiedziała.
- Hana pewnie w ogóle nie wie, że jej pomocnik tu był. A co mysli Kai tego niestety nie wiem.


Wybaczcie mega opóźnienie! Znów podziękowania dla Nemo! Tym razem rozdział trochę dłuższy no i w końcu ukazują się wszyscy bohaterowie opowiadania ^^ Zapraszam do obserwowania mnie na twitterze gdzie wrzucam informacje o opowiadaniach. Cóż jeszcze mogę powiedzieć...możecie się co nieco dowiedzieć już o następnym opowiadaniu " Hated Dance" gdyż już trochę rozwinęłam jego temat. I dziękuję ze pierwszy tysiąc wejść! Jesteście super! ;* Błędy jeszcze jutro poprawie ^^ Do zobaczenia! 
G.G

1 komentarz:

  1. hej ! baaaaaaardzo podoba mi się to opo jak na razie i lecę czytać je do końca bo są już wszystkie rozdziały :3 jedynym minusem jest to że czasami wkrada się żeńska końcówka do męskiego zdania np "(...)mruknęła, a ja kopnęłam go pod stołem." życzę weny i idę czytać dalej :3

    OdpowiedzUsuń