3.
Wszystko szło idealnie. Kyungsoo co prawda za kilka dni miał
ostateczny egzamin, ale uczyłam go mojego popisowego cista, którym na stówę
wygra, więc byłam spokojna. Szło mu
świetnie i byłam niezwykle zadowolona. Kris nadal przerażał mnie swoim
wzrostem, mimo tego iż był bardzo opiekuńczy i miły. A jego głos słyszałam
nawet bez jego krzyku. Bardzo przydatne, zawsze mnie wołał. Zaczynałam się do
tego przyzwyczajać.
- Seonbae. - Przestał dodawać końcówkę "nim" co
pozwoliło mi się czuć odrobinę mniej staro. Wychyliłam się z kuchni. Co dziwne
nikogo u nas nie było.
- Co jest? - Szepnęłam.
- No właśnie nikogo nie ma. Od dobrych dwóch godzin. -
szepnęła Jae Uniosłam zdziwiona brew.
- Słucham? - to nie zdarzyło się od prawie trzech miesięcy
czyli od kiedy moja cukiernia została otwarta. Tutaj zawsze ktoś był. Głupie
nastolatki zrywające się z lekcji by popatrzeć na czwórkę przystojniaków… i
Myungjae. Zawsze.
- Podobno po drugiej stronie ulicy otworzyli nową
kawiarnie.- westchnęła Jaeah stając obok opartego o ladę Krisa i posyłając mu
ciepły uśmiech. Ja jej dam… uwodzi mi baristę, cholera jedna! Nadepnęłam jej na
nogę, kręcąc delikatnie głową.
- Co to za kawiarnia? - zapytałam.
- Nazwa się "EXO".- powiedział Luhan. Uniosłam
brew.
- "EXO"? - szepnęłam. Znałam tą nazwę… to było
pewne, ale skąd ja ją znałam?
- Exo, exo… exo… - szeptałam w kółko próbując znaleźć jakieś
wspomnienie z tą nazwą. Czytana gdzieś
kartka, ze srebrnym sześciokątem... Od prawego… środkowego kąta,
ciągnęła się krótka czarna linia, a cztery kąty podstawy były połączone dwoma
czarnymi paskami tworząc "x". Wisiało na drzwiach. Jakich drzwiach?
Drzwiach w szkole. Klub EXO. Nie, nie klub. Przystanęłam przypominając sobie
wszystko...
- EXO… Hana Shine. - szepnęłam, a wszystkie oczy skierowały
się na mnie. Zaraz po wypowiedzeniu tych dwóch najgorszych słów na świecie, do
środka weszli nasi dwaj stali klienci. Chen i Xiumin zawsze byli razem. Kiedy
pierwszy raz ich zobaczyłam, byłam pewna, że są razem. Ja to mam do tego nosa.
Przyjaźnią mi mydlić oczu nie będą, ja tam wiem swoje. Jednak nie zmienia to
faktu, że z naszej cukierni wypróbowali już wszystko.
- Cześć! - krzyknęli, lekko zdziwieni widząc nas wszystkich,
a najbardziej zdziwieni zapewne widząc mnie w pozie myśliciela.
- Nuna, wszystko w porządku? - zapytał Xiumin. Westchnęłam i
uśmiechnęłam się.
- Jasne, oppa. Co podać?- zapytałam.
- Dziś tylko kawę, ale na wynos. Mamy zaraz zajęcia. -
Jęknął Xiumin a Chen pokiwał smutno głową. Nie znałam ich prawdziwych imion.
Tak nam się przedstawili. Kris szybko wykonał zmówienie. Pożegnaliśmy gości, a
ja spojrzałam na Jaeah.
- Kim jest Hana Shine? - spytała.
- Najgorszą z najgorszych. Och, czemu jej nie zabiłam? -
jęknęłam, a Luhan spojrzał na mnie zdziwiony. Lay dopiero po chwili zdał sobie
sprawę, że coś powiedziałam, a Tao i Kris zaśmiali się.
- To nie jest śmieszne!- warknęłam, a oni pochylili głowy. -
Mendy społeczne. - jęknęłam.
- Oświecisz?- spytała zdenerwowana dziewczyna.
- Hana, to jedna z tych dziewczyn, która dzięki pieniądzom
tatusia ma wszystko. Tylko nie wiem czemu swoją dziwaczną kawiarnię musiała
otwierać w Korei, skoro na Londyn też ją stać.- fuknęłam cicho.
- Takie dziewczyny są najgorsze. - filozofował Tao, ale
postanowiłam to zignorować.
- Już w szkole stworzyła swoją kawiarnie EXO, w której mogą
pracować tylko mężczyźni.- mruknęłam.
- Czemu tylko mężczyźni? - zdziwił się Luhan.
- Nie tylko mężczyźni... Zapomniałam. Przystojni mężczyźni.-
poprawiłam się.
- Czemu? - zapytał znów Luhan.
- Chce osiągnąć cel podobny do naszego. Kobiety może nie są
takimi wzrokowcami jak mężczyźni, ale mają takie coś, co się nazywa instynkt.
Jeśli jednej kobiecie się coś spodoba i pasuje jej to wraca po to. Tak samo jak
pani Moon wraca do Laya. Lubi to, że mimo iż jest młodszy od niej o chyba
trzydzieści lat, kłania jej się w pół, zawsze się uśmiecha i jest grzeczny. To
jest typowe dla osób starszych. To że okazuje się im szacunek. Tak samo jest z
Tao. Pani Kang nie przychodzi na kawę tylko po to, żeby wymienić z tobą dwa
zadania na temat tego ile dają sztuki walki lub wytrwałość i siła. Nie obchodzi
ją zbytnio to, co jej powiesz. Satysfakcjonuje ją to, że jak o tym mówisz, zdarza
ci się uśmiechnąć i wybacz pandziu, jesteś wtedy uroczy. - powiedziałam, a
chłopak westchnął zamykając oczy. - Do Luhana przychodzą te trzy dziewczyny ze
szkoły średniej niedaleko, bo lubią to, że Luhan rozmawia z nimi na tematy błahe
i mogą się poczuć jakby rozmawiały z kimś w swoim wieku. No i Luhan jest uroczy
co dziewczyny uwielbiają.- powiedziałam wzruszając ramionami.
- Zapomniałaś o kimś.- zaśmiała się Jaeah.
- Nie jesteś mężczyzną, a Kyungsoo się nie liczy.- mruknęłam
jednak wiedziałam o co jej chodzi. - No, Kris przyciąga kobiety, bo lubią one
patrzeć na jego spokojną twarz gdy robi kawę. Spokojni ludzie przyciągają
innych. - powiedziałam wzruszając ramionami, opierając się o blat i starając
się nie gapić na Krisa, bo nie powiedziałam wszystkiego... Resztę zatrzymam dla
siebie. - Hana chce osiągnąć to, co my. Mieć klientów tylko, że przez wygląd.
Dzięki Bogu, że niektórzy nie zwracają uwagi kto z pracujących jak wygląda,
tylko że mu smakuje. Tak jak Xiumin i Chen. Hana nie będzie miała takich klientów.
Przychodzić będą tylko na kawę, ewentualnie ciasto i by popatrzeć, a potem
wyjadą wracając co prawda na zajutrz, ale zamawiając coraz mniej. Bo mogą
popatrzeć przez szyby, prawda? -
zapytałam.
- Twoja analiza prowadzenia biznesu, jest zaskakująca.-
powiedział Luhan.
- Dzięki. Jednak uważałam na ekonomii.- zaśmiałam się. Po
czym westchnęłam ciężko.- Ciekawi mnie po prostu, kogo ona tam sprowadziła... -
szepnęłam. Po chwili zrzucając fartuch, już mnie nie było. Kawiarnia na
zewnątrz była mroczna, ale w środku panowały jasne kolory, całkiem odmienne od wejścia.
Pierwsze co zauważyłam, to cholernie przystojny Koreańczyk przy kasie.
Najprzystojniejszy, najbardziej widoczny. Ciemna karnacja, pełne usta,
hipnotyzujące spojrzenie. Typowe. Drugi był blond włosy chłopak, przechadzający
się z tacą z gracją. Miał obojętne spojrzenie i trochę przypominał mi Tao, ale
nie był takim… hardcorem. Miał jasną cerę i nie tyle był obojętny co znudzony.
Nutka tajemniczości. Kolejny. Niski brunet z eyelinerem był uroczy i rozsiewał
dookoła siebie dozę słodyczy. Niczym Luhan, tyle że Lulu był zdecydowanie
lepszy. Kolejny. Z kuchni wyłonił się najstarszy zdecydowanie chłopak. Miał
miłe spojrzenie w ogóle biło od niego takim spokojem. Hmm… Nie pasował do
żadnego z chłopców z mojej kawiarni. Ostatni był wielkolud. Szeroki uśmiech, poskręcane
w loczki lekko rudawe włosy i odstające uszy. Uroczy i zabawny. Barista? Nie,
to kelner. Ten najstarszy był baristą, więc który pomagał jej w kuchni?
Ciemnoskóry chłopak na chwilę zniknął. Pomocnik, lecz tylko chwilowy. Stawiła
bardziej na wygląd niż sądziłam. Po chwili pokazała się Hana. Jej długie jasne
włosy i brązowe oczy od razu wychwyciły moją sylwetkę. Sztuczny uśmiech - jest.
Klaśnięcie w dłonie w podekscytowaniu? Jest. Szybki podbieg? Jest. Uścisk? Nie.
Odsunęłam się.
- Maya jak dobrze cie widzieć, skąd się tu wzięłaś?! -
zaczęła piszczeć. Spojrzałam na nią tylko zaciskając usta, jednak uśmiechając
się delikatnie kiwnęłam jej głową, tak samo ciemnoskóremu chłopakowi, który nie
spuszczał z nas spojrzenia. Ciekawe.
- Cóż… to było moje marzenie. Właśnie się spełnia. Ty miałaś
chyba otwierać kawiarnie w Ameryce? -
zapytałam. Machnęła zbywająco ręką.
- Ameryka to przeszłość. Azja jest na topie! - zapiszczała.
Koreański szedł jej dość dobrze. Postanowiłam jednak przejść na nasz ojczysty
język.
- Wiem, że zrobiłaś to specjalnie, Hana. - powiedziałam po
angielsku. Dziewczyna zmrużyła oczy.
- Nic nie wiesz, Maya.- warknęła tylko.
- Na prawdę? Jesteś zazdrosna o to, że każdy konkurs
wygrywałam ja, nawet podczas gdy twój ojciec przekupywał sędziów. Byłaś
zazdrosna o to, że miałam marzenie, oryginalne które byłam w stanie spełnić.
Zazdrosna o to, ile osób mnie wspierało i jesteś zazdrosna, że mi się udało.
Więc chcesz to zniszczyć. - powiedziałam zakładając ręce na piersi.
- Och, a więc wszystko rozumiesz! - zaśmiała się, a jej
głupota właśnie mnie powaliła. Hałas w jej kawiarni był straszny. U mnie mimo
tłoków słychać było muzykę z głośników. Po chwili jednak nastała cisza.
- Maya ssi. - Uniosłam zaskoczona brew, słysząc głos Krisa
bez tego chorego zwrotu grzecznościowego. Odwróciłam się. Chłopak patrzył na
mnie trochę zaniepokojony.
- Przyszło trochę klientów, sunbae. Powinnaś już wracać. -
powiedział nienaganną angielszczyzną. Nawet miał akcent. Ach tak… wspominał, że
wychowywał się w Kandzie.
- Tak przepraszam, YiFan oppa, zaraz wracam. - odparłam
skłaniając się, jednak chłopak został. Ciemno skóry za ladą dalej się
przyglądał i wyglądał jakby próbował odgadnąć kim jestem, co tu robię i co
mówię. Jego spojrzenie aż czułam na sobie.
- Wybacz Hana, ale muszę już isć. Obowiązki wzywają.-
powiedziałam już po koreańsku.
- Do zobaczenia Maya.- zaśmiała się ale ja już wychodziłam
przez otwarte przez Krisa drzwi.
- Wybacz Maya sunbae, ale twoja koleżanka jest głupia. - powiedział,
a ja zaśmiałam się zginając w pół, z jego bezpośredniość.
- Och, oppa. Nigdy chyba nie byłeś tak bezpośredni. -
zaśmiałam się wchodząc do środka, na co Kris tylko wzruszył ramionami.
- I jak? - zapytała Jaeah.
- Taka jak mówiłam. Też jest ich pięciu. - powiedziałam. -
Tyle że tam, wszyscy to Koreańczycy. - spojrzałam z uśmiechem na Kyungsoo który
zaśmiał się cicho.
- Damy radę chłopaki i unnie. - zaśmiałam się, a Jaeah przewróciła oczami.
- No przecież, nuna. Nie zawiedziemy cię! - zaśmiał się Luhan
skacząc w miejscu. Urocze stworzonko. Jednak wiedziałam, że kawiarnia EXO
przysporzy nam wielu problemów, a mimo iż Hana jest głupia wiem, że ktoś pomaga
jej przy kawiarni. I jestem pewna, że to przystojny chłopak z hipnotyzującym
spojrzeniem zza lady.
Nasza kawiarnia przez pierwsze dwa tygodnie po otwarciu
kawiarni EXO po prostu wiała pustką. Byłam tak znudzona, że mój zeszyt z nowymi
przepisami i szkicami ciast skończył mi się. Luhanowi zdarzyło się mamrotać coś
po mandaryńsku kiedy jakaś osoba przechodząc obok naszej cukierni wspominała o
feralnej kawiarni na przeciw. Tao już po trzech dniach chciał skopać Laya za
to, że tamtego zwyczajnie nic nie obchodziło. Wiedziałam, że Yixing się
denerwuje, ale chłopak miał trochę opóźniony zapłon, był lekko zapominalski
lecz jego smutne oczy mówiły wiele. Tao w końcu
uspokoił się i tylko siedział po turecku na samym środku cukierni z mieczem,
który później mu zabrałam gdyż możliwe było, że odstrasza klientów. Myungjae
nawet nie przychodził, jedyne chodził na przeszpiegi do EXO, a Jaeah
przeczytała wszystkie gazety w naszej cukierni. Kris potrafił zasnąć opierając
się o ścianę, mamrocząc coś przez sen w czterech językach z czego wyróżniłam
koreański, mandaryński i angielski.
- Tym razem? - szepnęłam widząc wielkoluda z głową na
ścianie.
- to katoński, sprawdziłem. - powiedział zadowolony Luhan.
Uniosłam brew i dźgnęłam blondyna w bok.
- Nie śpię!- krzyknął.
- Jasne - burknęłam tylko, siadając na krześle. W tym
momencie do cukierni wpadł Myungjae lekko zdyszany.
- Wiem wszystko! -
krzyknął, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Usiedliśmy przy jednym ze
stolików słuchając go uważnie.
- Razem z dziewczyną, jest ich tam jedynie sześciu. Najstarszy
z nich to Suho. Nie znam jego prawdziwego imienia. Jest baristą i jest naprawdę
sympatyczny. - powiedział to co już sama zauważyłam, ale słuchałam dalej.-
Następny to Baekhyun. Niski brunet z eyelinerem, tylko na Sali jest taki uroczy.
Kiedy siedziałem przy ladzie słyszałem jak często narzeka i burczy jakieś
przekleństwa pod nosem.- powiedział, a ja uśmiechnęłam się zaskoczona - Kolejny
to Chanyeol. Rudowłosy wielkolud. Podobno kiedyś coś brał, ale nie wiem. Na
początku jego uśmiech wydaje się przerażający, ale staje się zaraźliwy. Jak na
takiego wysokiego gościa całkiem nieźle radzi sobie jako kelner.- kiwnęłam
głową czekając na dalsze informacje. - Najmłodszy z nich to Sehun. Blondyn,
znudzone spojrzenie. Podobno w cale nie chce tam pracować, jest tam tylko przez
jedną osobę... - powiedział Myungjae po czym spojrzał na mnie jakby
przestraszony. - Kai. Ciemnoskóry, czarne oczy. Bożyszcze wszystkich
odwiedzających. Pomaga Hanie w kuchni, ale tylko czasem. Sehun poszedł tam do
pracy przez niego. Jest uważny,
doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak jego wygląd działa na innych i
wykorzystuje to. Pod koniec dnia, kiedy jest mniejszy ruch razem z Haną piszą
coś na kartce którą Hana zabiera ze sobą. Hana wychodzi najwcześniej, jeszcze
gdy kawiarnia jest otwarta. Zamyka ją zawsze Kai. Obchodzi budynek kilka razy,
dokładnie się rozgląda upewnia, czy okna są zamknięte i dopiero potem odchodzi.
Zdecydowanie to on prowadzi tą kawiarnie. Hana po prostu ją otworzyła. Gdyby
Kai nagle odszedł nie potrafiłaby zarządzać nią chodź jednego dnia. Jest
głupia. - zakończył swoją wypowiedź Myungjae, a ja na to ostanie uśmiechnęłam
się lekko.
- Tak myślałam, że ten chłopak ma poważną funkcję.
Orientujesz się ile mogą mieć mniej - więcej lat?- zapytałam.
- Wiem, że żaden z nich nie jest straszy ani od Krisa ani od
Luhana. Sehun i Kai są młodsi od Tao o rok. - powiedział, a ja uniosłam brew.
- Są w moim wieku? - zapytałam.
- Nuna masz 19 lat?! - krzyknęli całą czwórką, a ja
pokiwałam głową, na co Kris zaczął się tak głośno śmiać, że spadł z krzesła.
- Dobrze ci tak, oppa. - warknęłam tylko, a Luhan gapił się
na mnie zaskoczony.
- No co? - zapytałam.
- Sądziłem, że jesteś w wieku Tao. Czy jakoś tak.-
powiedział Luhan. Burknęłam coś pod nosem.
- Widać młodsze osoby całkiem dobrze orientują się teraz w biznesie.
- mruknął Tao, a Kris usiadł z powrotem na krzesło.
- Zabije cię. - warknęłam w jego stronę, kiedy zapatrzył się
na mnie tymi rozbawionymi gałami zakrywając usta ręką.
- Nie dość, że niska to jeszcze młoda. - mruknęła, a ja
kopnęłam go pod stołem.
- Przejdźmy do rzeczy, oppa. - zwróciłam się do Myungjae
który tylko wzruszył rozbawiony rękami.
- Nic więcej tak na prawdę nie wiem. Ich kawy są całkiem
niezłe, ale cista trochę nijakie. Szybko twardnieją a krem jest strasznie
słodki.- powiedział.
- Jeśli mówisz mi to, żeby poprawić mi humor, to ci nie
wyjdzie.- powiedziałam, a on tylko jęknął.
- Nie tylko ja tak uważam. Zabrałem tam Xiumina i Chena. Nie
smakowało im. - powiedział, a ja pokiwałam głową.
- Hana zawsze była lepsza w gotowaniu. - mruknęłam tylko.
Kazałam im wrócić do pracy na co spojrzeli na mnie dziwnie. Więc pozostali na
swoich miejscach. Kris nadal próbował nie zasnąć w swoim kącie, Tao, Luhan i
Lay stali w różnych miejscach kawiarni,
Jaeah i Myungjae kręcili się tylko. Ja stałam sobie za ladą czekając na
jakieś zbawienie. Położyłam głowę na zimnym blacie zamykając oczy. W mojej
głowie ukazywały się kolejne obrazy mojej cukierni ze snów. Musi być tak, jak
sobie to wyśniłam. Otworzyłam oczy prostując się, słysząc dźwięk dzwonka. Do
środka wszedł jakiś chłopak. Dopiero po chwili rozpoznałam w nim chłopka z EXO.
Kai.
- Dzień dobry.- powiedział. Tak jak się spodziewałam jego
głos był głęboki. Ciekawe, ile castingów zrobiła zanim go znalazła...
- Witam. Coś podać?- zapytałam przekrzywiając głowę i
uśmiechając się lekko. Kris w końcu przestał wyglądać jak naćpany wielkolud i
stanął wyprostowany niedaleko mnie.
- Tak. Poproszę te dwie babeczki. - powiedział wskazując na
moje pandy. Tao spojrzał na niego morderczo ruszając w stronę kasy, przeszedł
obok Laya, który po chwili rozejrzał się zdezorientowany lecz Luhan na
szczęście zdążył przechwycić młodego mordercę i zaciągnąć go na zaplecze.
- Coś jeszcze? - zapytałam, kiedy spakowałam babeczki.
- Nie dziękuję.- powiedział uśmiechając się lekko i
skłaniając mi głową, podał pieniądze i wyszedł uśmiechając się do stojącej w
rogu Jaeah.
- Co to było? - zapytał Myungjae.
- E... wybaczcie mi na chwilę. - mruknęła Jaeah i zniknęła w
łazience. No…cudownie.
- Zabrała moje pandy. - jęknął Tao, a ja zaśmiałam się.
- Co się przejmujesz.- mruknęła klepiąc go po plecach.
- Po co on tu przyszedł? Chciał zabrać twoje wypieki żeby
sprawdzić jak je robisz i skopiować? - zapytał Luhan.
- Nie sądzę. Takie rzeczy robiłam już w szkole i Hana dobrze
je zna. Może i nie były to pandy za to misie koala. - powiedziałam wzruszając
rękami.
- Więc...?- zapytała Jaeah z mokrymi włosami.
- Jestem nienormalna.- mruknęłam.
- Zamknij się. Mów.- powiedziała.
- Hana pewnie w ogóle nie wie, że jej pomocnik tu był. A co
mysli Kai tego niestety nie wiem.
Wybaczcie mega opóźnienie! Znów podziękowania dla Nemo! Tym razem rozdział trochę dłuższy no i w końcu ukazują się wszyscy bohaterowie opowiadania ^^ Zapraszam do obserwowania mnie na twitterze gdzie wrzucam informacje o opowiadaniach. Cóż jeszcze mogę powiedzieć...możecie się co nieco dowiedzieć już o następnym opowiadaniu " Hated Dance" gdyż już trochę rozwinęłam jego temat. I dziękuję ze pierwszy tysiąc wejść! Jesteście super! ;* Błędy jeszcze jutro poprawie ^^ Do zobaczenia!
G.G
hej ! baaaaaaardzo podoba mi się to opo jak na razie i lecę czytać je do końca bo są już wszystkie rozdziały :3 jedynym minusem jest to że czasami wkrada się żeńska końcówka do męskiego zdania np "(...)mruknęła, a ja kopnęłam go pod stołem." życzę weny i idę czytać dalej :3
OdpowiedzUsuń